Rozdział II

1K 59 6
                                    

Jack siedział na niewygodnym podłożu okrętu od dobrych dwóch godzin, za zamkniętymi metalowymi kratami pod pokładem. Było tam wyjątkowo zimno, ponieważ okręt nie był tak szczelny, by nie przepuszczać wyjątkowo lodowatego tej nocy powietrza. Pirat ucieszyłby się choć ze niewielkiego, ciepłego materiału, którym mógłby się okryć, nie wspominając już o brunatnej cieczy, która spewnością rozgrzała by go najszybciej. Nie pamiętał, kiedy ostatnio pił rum może tydzień, dwa temu. Na Perle go zabrakło i płyneli właśnie na Tortuge by uzupełnić zapasy. Zostawili go samego, nic nieświadomego na wyspie i odpłyneli.
,, Już ja się z nimi policzę" pomyślał.
Dziwiła go tylko jedna rzecz. Dlaczego Gibs na to pozwolił? Przecież nigdy nie zawiódł Sparrowa. Zawsze był wiernym przyjacielem, mimo, że Jack zwykle o niego nie dbał.
Jedyne co przyszło mu do głowy to to, że jego również zostawili, zapewne na Tortudze.
"To nie to jest teraz najważniejsze" pomyślał " Skoro Norrington żyje i został gubernatorem, to nie będzie bezpiecznie na tych wodach." Jack wyobraził sobie jak statek brytyjski atakuje ,, jego biedną Perłe" i niszczy jej pokład. Na samą myśl o tym przeszedł go dreszcz. Nie nie może na to pozwolić.
"Jest jeszcze jedna sprawa. Jak nasz drogi ex nażeczony Elizabeth zdołał przeżyć? Przecież Sznurek przebił go na wylot?"
Ta myśl dręczyła pirata od spotkania z wspomnianym Noringtonem. Prócz znanego już wszystkim Williama Turnera, który żył bez serca, zoombich Czarnobrodego, oraz cudownie przywróconego do żywych Barbosy, nie przypominał sobie by ktokolwiek z innych osób miał jakąś styczność z magicznymi istotami, i tymi wszystkimi wydarzeniami. Nie mógł więc pojąć jakim cudem obecny gubernator nadal żyje.
To wszystko namieszało piratowi w głowie, a brak rumu utrudniał mu myślenie, o czymkolwiek innym.
Znużony ułożył się na nierównym pokładzie i próbował usnąć. Sen jednak nie nadchodził, a Jack przewracał się tylko szukając wygodniejszej pozycji. Obolały zrezygnował szybko i podszedł do krat. Nic nie dały jego wcześniejsze próby otworzenia zamka, a nowy pies z kluczami, swoim wyglądem wcale nie budził sympatii.
Z pokładu nie docierały już zadne odgłosy. Marynarze udali się na spoczynek po całym dniu ciężkiej pracy. Widocznie tylko on nie mógł zasnąć. Zmienił jednak zdanie gdy usłyszał lekkie skrzypnięcie otwieranych drzwi. Było tu zbyt ciemno by mógł dostrzec kogokolwiek. Sądząc, że to jakiś marynarz rzekł
" Przyjacielu. Przynieś mi rum, napewno macie go pod dostatkiem, a jak zniknie butelka czy dwie to nikomu przecież to nie zaszkodzi." Coś mu jednak nie pasowało w sposobie chodzenia tego człowieka, a gdy usłyszał miły dla ucha śmiech, kompletnie go zatkało.
-Och Jack... . Wogóle się nie zmieniłeś. Nadał ten sam zapatrzony w siebie i zakochany w alkoholu.
Nie mógł w to uwierzyć... Gdy staneła przed kratami, jego oczy rozszerzyły się ze zdziwienia. Nie nadługo oczywiście, bo na jego usta momentalnie wpłyną rozbrajający uśmiech.
-Angelica... Ty też wyglądasz niczego sobie.
Chociaż z zewnątrz wyglądał na spokojnego i rozbawionego, to wśrodku wszystko w nim buzowało. "Skąd ona się tutaj wzieła? Co ona tu do diabła robi?"
Myślał, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
Kobieta widząc to w jego oczach poczuła lekką satysfakcję, że udało jej się doprowadzić Sparrowa do takiego stanu.
- Pewnie zastanawiasz się co ja tu robię?- zaczeła ale nie czekając na odpowiedź kontynuowała dalej- Zostawiłeś mnie tam samą Jack. Bez wody bez prowiantu bez niczego.
- Nie byłaś całkowicie bezbronna- wtrącił- Dałem ci pistolet.
- Z jedną kulą. Co miałam znim zrobić? Zabić się?- zapytała zszokowana
- Lepsze to niż konanie z głodu- wyszczerzył się do niej w uśmiechu- Ty jednak byłaś odmiennego zdania pudłując strzelając do mnie.
Spojrzała zszokowana na na ciągle szczerzącego sie pirata. "On nigdy się nie zmieni." pomyślała i powiedziała
- Ty nigdy się nie zmienisz.
-Nawet nie próbuj skarbie- powiedziawszy to uśmiechnął się szerzej, o ile to wogóle było możliwe.
- Naszczęście są na tym świecie jeszcze ludzie, którym do końca nie odbiło.- westchnęła. Podeszła do lampy i zapaliła ją. Blask od niej bijący natychmiast oświetlił twarze obojga.
- Mówisz o Noringtonie?- zapytał domyślając się już całej reszty.
Angelica odwróciła się do pirata z zaskoczeniem malującym się na twarzy.
- Znasz go?
- Oczywiście,że znam. Kto by nie znał tej wrednej, kłamliwej szuji.- mrukną pod nosem.
- Jack kiedy, w końcu przestaniesz oceniać ludzi po pierwszym spotkaniu?- zapytała podchodząc bliżej krat.
- A ty kiedy przestaniesz być taka naiwna?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-James to uczciwy, dobry człowiek. W przeciwieństwie do NIEKTÓRYCH, wie jak należy traktować kobiety.
- Norington to zakłamany szczur lądowy, który nie wie co to dobro.- odparł jak by to było oczywiste.
- Nie znasz go. A przynajmniej nie tak jak ja. Ty nigdy nie dorośniesz mu do pięt. Skoro tak źle o nim mówisz dlaczego to on zabrał mnie z tej wyspu? Dlaczego ty zawsze masz takie wyskokie mniemanie o sobie?- zapytała z bólem- Dlaczego mnie zostawiłeś Jack?
Pirat nie miał pojęcia co powiedzieć. Patrzył tylko z lekko uchylonymi wargami i zamartymi w nich słowach. Widział w jej oczach ból, i wydawało mu się, że przez chwile coś się w nim poruszyło.
Chciał się odgryźć, ale stwierdził, że to by tylko pogorszyło sprawę. Co miał jej odpowiedzieć? Przecież sam nie znał na to sensownej odpowiedzi. Nie potrafił zlepić słów w choć najkrótszą odpowiedź. Ona patrzyła ciągle szybko oddychając. Pirat dopiero wtedy zwrócił uwagę na jej ubiór. Miała na sobię długą, pięknie zdobioną beżową suknię mocno ściśniągniętą gorsetem. Rękawy był długie, zakończone falbankami.Włosy również miała wysoko upięte w wykwintny kok. Jej twarz wyglądała inaczej. Mógł stwierdzić, że o wiele lepiej prezentowała się w tym stroju, niż w pirackich ubraniach.
- Nie ważne- odparła nie uzyskując odpowiedzi- To już nie jest ważne.
Odsuneła się od krat.
Jack patrzył na nią z rezerwą. Wiedział bowiem, że jest nieprzewidywalna i zawsze może zrobić coś głupiego. Zupełnie jak on sam.
- Od jak dawna tu jesteś?-zapytał chcąc przerwać ciszę. Odwróciła się w jego stronę.
- Wystarczająco długo by wszystko przemyśleć. Zmieniłam się Jack. Nigdy więcej nie dam ci się znowu wyrolować.
- Po co więc mnie tu trzymacie? Śmiem sądzić, że nie dlatego, że oboje się za mną stęskniliście. Ja za wami też nie tęskniłem.
Angelica pokręciła zrezygnowana głową. On naprawde już taki pozostanie.
- Dowiesz się w swoim czasie.- powiedziawszy to uśmiechneła się słodko do pirata, wiedząc, że to go bardziej wyprowadzi z równowagi. Bowiem kapitan Sparrow znany był ze swojej ciekawości i niecierpliwości.
Jack otwierał usta by już zaprotestować, ale ręka kobiety, która mu je przysłoniła skutecznie mu to uniemożliwiła.
Pirat zdziwił się jej zachowaniem, ale po chwili zrozumiał o co chodzi. Dosłownie minute później na schodach dało się słyszeć kroki. Panna Tech szybko skryła się z jedną z wysokich belek podtrzymująca strop. Jack w tym czasie ułożył się na deskach udając śpiącego.
Po chwili do pomieszczenia wszedł lekko zataczający się oficer, który tej nocy musiał nieźle się upić. Spojrzał na " śpiącego" Sparrow'a, a później na pozostałe puste cele. Gdy chciał już wracać dostrzegł jednak rąbek kobiecej sukni. Odrazu ruszył w tamtym kierunku. Jack widząc to otworzył szeroko oczy i nieświadomie mrukną coś. Oficer słysząc to odwrócił się, ale dostrzegł tylko uśmiech pirata i padł twarzą do ziemi. Nad nim stała Angelica trzymając w dłoniach sporej wielkości belkę, którą go wcześniej uderzyła.
- I kto tutaj niewłaściwie traktuje kobiety to znaczy w tym wypadku mężczyzn?- posłał jej rozbrajający uśmiech.
- On sobie na to zasłużył- powiedziała i podeszła do leżącego oficera by sprawdzić czy żyje.
- Gdy się obudzi będzie problem, jak wyda nasze miejsce zchadzek. Możesz zostać posądzona o zdradę lub o Bóg wie co jeszcze.- uśmiechną się do niej zawadiacko.
Angelica odwróciła się w jego stronę.
- Od kiedy to samolubnego i zapatrzonego w siebie pirata obchodzi los jakiejś kobiety?- zapytała wyzywająco.
- Od wtedy, gdy jego życie również może być zagrożone.
Kobieta podeszła w stronę Jack'a, który już zdążył dotrzeć do krat.
- Twoje życie nigdy nie było bezpieczne. I nawet nie zaprzeczaj, że nazbyt dbałeś o swoje bezpieczeństwo.- odwróciła się wskazując na żołnierza- A on gdy wstanie nie będzie zapewne pamiętał, jak się tu znalazł.
Panna Tech powiedziawszy to zaczeła iść w stronę drzwi ale odwróciła się w stronę pirata.
- Prawie zapomniałam- podeszła do pirata i podała mu niedużej wielkości skórzany worek.-Masz tu trochę jedzenia.
- A rum?- zapytał z nadzieją kapitan.
Uśmiechneła się cwanie.
- Nie zasłużyleś. Dobranoc Jack.
Gdy wyszła pirat odrazu zabrał się za jedzenie. Nie obraził by się gdyby kobieta dała mu chociaż trochę rumu. Znał jednak ją na tyle dobrze by wiedzieć, że nigdy nie dała by mu tego co sprawiłoby mu radość. Nie spodziewał się takiego spotkania. Nie z nią. Zastanowiało go, nawet bardzo co Norrington planuje, i do czego on jest mu potrzebny. Cokolwiek by to było pirat wiedział, że mu nie pomoże, no chyba, że dużo mógłby na tym zyskać. Wiedział też, że musi jak najszybciej dotrzeć na Czarną Perłę, bo skoro gubernator coś planuje, może ona ucierpieć, jak i wiele innych statków.Będzie musiał powiadomić o wszystkim Bractwo o ile nie jest już zapóźno i odnaleźć Barbossę. Nie był tym wszystkim specjalnie zachwycony. Zdecydowanie bardziej wolał by teraz siedzieć w swojej kajucie na "Perełce" i popijać rum. Nie miał jednak większego wyboru jak się z tym wszystkim pogodzić.
Skończywszy jeść, położył się spać. Tym razem nie miał większych kłopotów z zaśnięciem.

Obudził go ból w okolicy ramienia. Gdy otworzył oczy dostrzegł stojącego nad nim żołnierza z wyciągniętym w jego stronę. bagnetem. Jack potarł obolałe ramię, w które z pewnością oberwał bronią.
- Nie można trochę delikatniej?- zapytał
Żołnierz spojrzał na niego, beznamietnym wzrokiem i odparł.
- Wstawaj. Gubernator cię wzywa.
_________________
No i jest kolejny rozdział. :-) Nie jestem z niego zadowolona bo nie tak miał wyglądać. Brak wenny i czasu niestety :-\ . Zastanawiałam się czy warto go dodawać, ale ostatecznie postanowiłam to zrobić. Dziękuje bardzo wszystkim, tym którzy czytają i przepraszam za błedy starałam się ich nie robić.

Pirates of the Caribbean: Life EternalOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz