ROZDZIAŁ TRZECI

24.5K 1K 305
                                    

Dobrze, moi Kochani, dostaliście zapowiedź. Już wiecie – mniej więcej – czego się spodziewać, więc proszę czekać cierpliwie. <3

Wracam do pisania Xandera. Jak go skończę – będzie się pojawiać William. <3

***

SCARLETT

Teraźniejszość

Cholera jasna! Biegnę do katedry Nauk Politcznych na złamanie karku. Cholerny budzik mnie nie obudził, przez co zaraz się spóźnię na pierwsze zajęcia i to jeszcze do profesora, który nienawidzi spóźnialskich – tak słyszałam. Potykam się o własne nogi, gdy wbiegam do budynku. Zegar na ścianie wybija godzinę dziewiątą, a ja mam do pokonania jeszcze jedne schody.

– Zabiję cię, Phoenix – mamroczę zdyszanym głosem, gdy skręcam w prawo i rzucam się w stronę zamykających się drzwi do sali wykładowej.

Może jeszcze go nie ma?

Błagam, proszę, żeby go jeszcze nie...

– Nazywam się William West i...

Moje myśli cichną, dokładnie tak samo jak cichnie głos mężczyzny stojącego przy mównicy. Ma na sobie czarny garnitur, który – mogę się założyć o sto dolców – jest zajebiście miękki w dotyku. Wpatruję się struchlała ze strachu w jasnoniebieskie, lodowate oczy, które doskonale pamietam, bo śnią mi się po nocach.

William West... Profesor, u którego będę zdawać kurs Amerykańskiego Rządu Narodowego, to ten sam mężczyzna, który niemal doprowadził mnie do zgonu orgazmami. Ten sam, który pieprzył mnie bezlitośnie na łóżku w j e g o klubie, podczas gdy j e g o chłopak? Partner? Uległy? Zwał jak zwał, lizał mnie po cipce i ciągnął za brodawki.

Ja pierdolę.

– Przepraszam – bąkam i szybko czmycham w stronę najbardziej oddalonego od mównicy wolnego miejsca. Padam tyłkiem na drewniane krzesło, wyciągam laptopa i zsuwam się maksymalnie w dół, żeby ukryć się za ekranem.

J a p i e r d o l ę!

Czy można mieć większego pecha?

Oczywiście, że tak!

Zapomniałam wspomnieć, że William West jest synem Rylanda Westa – konkurenta mojego ojca w walce o stołek gubernatora Arkansas. Teraz, w dziennym świetle, wyraźnie widzę podobieństwo. No i słyszałam, że to jego syn.

Na szczęście koleś nie ma pojęcia, kim tak naprawdę je...

– Panno Sharp, proszę po zajęciach zostać w sali – informuje chłodnym, autorytarnym głosem, a mnie oddech grzęźnie w gardle.

Nie dlatego, że się obawiam, iż będzie chciał powtórzyć to, co się wydarzyło, skoro związki między studentami a profesorami są zakazane, tylko... Użył mojego prawdziwego nazwiska, a to oznacza, że wie, kim jest mój ojciec. Jak długo jest już świadom? Przed wspólną nocą – najlepszą w moim życiu – również wiedział?

Co, jeśli w pokoju były kamery?!

Jezu, ojciec mnie zabije. Przecież...

Chwila! Przecież on nie mógł wtedy wiedzieć. Miałam bardzo mocny makijaż, a do tego przez większość nocy maskę na twarzy. No i rzadko gdziekolwiek występuję z ojcem, więc...

Oddycham cicho, niemalże z ulgą. Na pewno nie chodzi mu o tamtą noc. Po prostu się wkurzył, bo się spóźniłam. Właśnie.

Tak. Tego się trzymajmy.

Pan West (wcześniej BLACKMAIL) | DARK 18+ | 24.05.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz