ROZDZIAŁ PIERWSZY

30.3K 1K 438
                                    

Jeśli ktoś myślał, że William będzie grzeczniejszy od Dextera...

***

SCARLETT

Dwa miesiące wcześniej

Poprawiam koronkową maskę na twarzy, nim decyduję się wreszcie zrobić krok i wejść za zasłonę do głównej sali. Oddech natychmiast mi przyspiesza, bo nie tego się spodziewałam. Myślałam...

Rozglądam się po czarno-złotym wnętrzu ze zdumieniem, że nikt nie zachowuje się niewłaściwie. Czy ja aby na pewno znalazłam się w odpowiednim miejscu? Phoenix wyraźnie mówiła, że ten klub jest idealny, żeby znaleźć to, czego szukam, ale... Myślałam, że będzie mi o wiele łatwiej.

Szlag.

– Pierwszy raz?

Niemal podskakuję, słysząc tuż obok ucha męski szept. Jedno spojrzenie na mężczyznę bez koszuli i ze skórzaną obrożą na szyi wystarcza mi, żeby mieć pewność, że faktycznie znalazłam się we właściwym miejscu.

Klub No-name zdecydowanie jest miejscem, którego potrzebuję.

– Tak. Aż tak to widać? – Staram się brzmieć na wyluzowaną, mimo że żołądek ściska mi się z nerwów.

A może to ekscytacja?

– Wyglądasz, jakbyś się czegoś przestraszyła – mówi z rozbawieniem, ale nie takim obraźliwym, raczej luźnym, przyjacielskim. – Reece. – Wyciąga do mnie dłoń.

Od razu ją ściskam.

– Daisy. – Dziś nie jestem Scarlett.

Uśmiecha się i układa mi dłoń na lędźwiach, lekko popychając do przodu. Poddaję mu się, bo pewnie gdyby nie on, to dalej stałabym w wejściu jak ta seriota.

– Justin, to Daisy. – Reece przedstawia mnie barmanowi o wściekle różowych włosach. – Jest świeżynką.

Otwieram usta, żeby zaprzeczyć i powiedzieć, że wcale nie jestem nie w temacie, ale milknę. W sumie za wiele nie spróbowałam w życiu, więc może faktycznie jestem świeżynką?

Justin przesuwa w moją stronę kolorowego drinka ze słomką i truskawką na brzegu.

– Znasz zasady?

– Tak. – Phoenix mi o nich opowiedziała. – Limit to dwa drinki. Sale VIP są tylko dla stałych członków. Myślałam jednak, że tu się wiecej dzieje...

Mężczyźni wymieniają się spojrzeniami, nim Reece obejmuje mnie ramieniem i przyciąga bliżej siebie. Natychmiast wyczuwam słodki zapach... zioła! Czy można tu zapalić? To by mi pomogło. Naprawdę.

– Na razie nic się nie dzieje, bo jeszcze jest za wcześnie. Zwykle około dziesiątej rozpoczyna się orgia.

Przekręcam głowę w jego stronę i otwieram szeroko oczy.

– Naprawdę?

Reece wybucha śmiechem, a Justin mu wtóruje, nim odchodzi w stronę kobiety w krwistoczerwonej sukni, która podeszła właśnie na koniec kontuaru.

– Och, słodka dziewczyno – mruczy Reece z rozbawieniem. – Na orgię możesz trafić tylko w sali VIP-owskiej. Na głównej jest zakaz wykonywania jakichkolwiek czynności o zabarwieniu seksualnym.

– Och... – Rozglądam się ponownie po pomieszczeniu.Wszystkie loże są pełne. Nie zauważam, żeby któraś z płci przeważała. Raczej „siły" są podzielone po równo.

Pan West (wcześniej BLACKMAIL) | DARK 18+ | 24.05.2023Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz