Rozdział 2

3 0 0
                                    

*Nathaniel*

Paląc papierosa, coś a raczej ktoś, mignął mi przed oczyma. Nim zdążyłem nawet mrugnąć, ta osoba już leżała na ziemi. Przyjrzałem się jej. Okazało się, że jest dziewczyną o pięknych niebieskich włosach, które w obecnej chwili zasłaniały jej pole widzenia. Była dość niska, chociaż ciężko było mi ocenić. W tym samym momencie odsłoniła je i nasze spojrzenia się spotkały. Błękity jej oczu był jeszcze bardziej intensywny od jej włosów. 

- Jak leci? - nagle zapytała. Oderwałem wzrok od niej i odwróciłem głowę żeby się nie zaśmiać. Niezbyt wypadało śmiać się z czyjegoś nieszczęścia a raczej ułomności. Zaciągnąłem się i spojrzałem jeszcze raz. Leżała dalej w tej samej pozycji. Westchnąłem i podszedłem do niej. Wystawiłem do niej dłoń, którą ochoczo chwyciła.

- Dokąd się tak śpieszysz? - zignorowałem jej pytanie, samemu zadając inne. Po chwili już stała i otrzepywała kurz ze swoich spodni.

- Do szkoły. - odpowiedziała zadowolona. - No wiesz, świeżo się tu przeprowadziłam i szkoda byłoby się spóźnić. - wypuszczała słowa z szybkością karabinu maszynowego. Dalej coś tam mówiła ale ja pogrążyłem się w myślach. Więc to ona będzie nowym uczniem. Czuję, że nie skończy się to dla mnie dobrze.

-... więc jak też tam chodzisz, to mógłbyś mnie zaprowadzić? - popatrzyła na mnie rodem Kota ze Shrek'a. Znowu przeciągle westchnąłem. Zaprowadzić ją czy nie? Z jednej strony nauczony jestem żeby pomagać, z drugiej jednak jeśli mam słuchać jej gadania to mi się odechciewa. Niestety w tej potyczce wygrał aniołek. 

- Dobra chodź. - odpowiedziałem, po czym rzucając niedopałek ruszyłem w stronę szkoły.

- Więc jacy są nauczyciele? Macie jakieś zajęcia dodatkowe? - nie wytrzymam zaraz. Szybko założyłem swoje słuchawki i puściłem pierwszą lepszą piosenkę. Akurat padło na Three Days Grace - Animal I've become. Zatraciłem się w rytmie piosenki. Niestety tę jakże piękną chwilę przerwała mi niebiesko włosa. Wyciągnęła jedną z moich słuchawek.

- Mama nie nauczyła Cię kultury? - zapytała marszcząc nos. Prychnąłem i wziąłem z jej dłoni moją własność. Nie chciałem się kłócić ani odpowiadać, więc po prostu szedłem dalej.  Po pięciu minutach dotarliśmy pod szkołę.

- To teraz radź sobie sama i powodzenia. - odszedłem nie dając jej czasu na odpowiedź. Oczywiście na początku była moja ulubiona lekcja. Chyba każdy wyczuwa ten sarkazm. Usiadłem w ławce czekając na nauczycielkę religii, która znowu zacznie nas nawracać na wiarę. Z całym szacunkiem do wierzących. Ja nie wierzę i nikogo nie obrażam o to, ale takich ludzi jak ona, która nie toleruje innego poglądu na świat, szczerze nienawidzę.

- Dzień dobry moi mili. - przywitała się od razu na wstępie. - Dzisiejszym tematem będzie "Czym jest człowiek?". Lecz zanim zaczniemy chciałabym przedstawić wam nową uczennicę. -  Wtedy weszła znowu ta upierdliwa osóbka. Nie podoba mi się to ale czuję, że będzie ciekawie.

*Evelyn*

Błądziłam po korytarzu, szukając sekretariatu. Potrzebowałam planu lekcji i książek, ale ta szkoła jest tak duża, że się zgubiłam. Orientacją w terenie nie grzeszę. W końcu podeszłam do jednej z dziewczyn, która wyglądała na normalną. 

- Hejka. - zaczęłam - Jestem tu nowa i tak trochę się zgubiłam a szukam sekretariatu. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. Ona również się uśmiechnęła co było już dobrym znakiem.

- Hej, znając życie chciałabyś żebym cię tam zaprowadziła. - zaśmiała się szczerze. - Dobra chodź za mną. - Odpowiedziała a ja ruszyłam za nią. Korytarze były duże utrzymane w jasnych kolorach. Pod ścianami ciągnęły się dwa rzędy szafek. Ciekawe, którą dostanę. Nagle dziewczyna się zatrzymała. Dobrze, że chociaż refleks mam jako taki, bo bym w nią walnęła. 

- Tutaj masz sekretariat. Poczekam na ciebie, będę mieć wymówkę dlaczego się spóźniłam. - uśmiechnęła się po raz kolejny, a ja już wiedziałam, że się z nią zaprzyjaźnię. Na szczęście wszystko załatwiłam w pięć minut, więc wyszłam z rękoma pełnymi książek i planem zajęć na samym czubku tej sterty. Oczywiście z moim szczęściem, plan lekcji zleciał na dół. Usłyszałam cichy chichot. Dziewczyna podniosła kartkę i zerknęła.

- O jesteśmy razem w klasie. Przepraszam, że zerknęłam ale nie mogłam się powstrzymać. - posłała mi szczery uśmiech. Odwzajemniłam go i odebrałam kartkę z jej rąk. Otworzyłam swoją torbę i schowałam do niej plan. - To teraz idziemy. - nim się obejrzałam,  dziewczyna ciągnęła mnie w bliżej nie określonym kierunku. Po chwili z impetem otworzyła drzwi do klasy. Weszłyśmy do klasy. 

- ... chciałabym przedstawić wam nową uczennicę. - usłyszałam i spojrzałam na nauczycielkę. W zachęcającym geście kiwnęła głową. Trochę się zarumieniłam i zaczęłam mówić.

- No więc mam na imię Evelyn, mam 17 lat i to chyba tyle... - zaczęłam się rozglądać po klasie. Jeden osobnik przykuł moją uwagę. 

- Dobrze Evelyn to usiądziesz koło Nathaniela - gdy chłopak to usłyszał lekko się wzdrygnął. Ruszyłam w tamtym kierunku i zajęłam wyznaczone miejsce. Nathaniel dalej leżał na ławce. Jego imię jest anielskie ale totalnie do niego nie pasuje. Może za bardzo stereotypowo myślę. Nachyliłam się do niego i szepnęłam:
- Witam pana palacza. - znowu taka sama reakcja, czyli wzdrygnięcię. Zaśmiałam się lekko i skupiłam się na lekcji.

Rock meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz