#3

918 13 1
                                    

Pchnęłam drzwi od domu i rozejrzałam się w około. Adrianna stała w kuchni, zapewne coś piekła. Nigdzie nie zauważyłam ojca, choć dobrze wiem, że wcale nie jest trudno go przeoczyć w tak dużym domu. Aby uniknąć konfrontacji z gosposią, od razu zwróciłam się w stronę schodów i wbiegłam na górę do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i jak najszybciej weszłam do środka. Zamknęłam je z trzaskiem i oparłam się o nie plecami. Na prawdę muszę zacząć dbać o moją kondycję. Po pewnej chwili podeszłam do biurka i postawiłam na nim torbę z książkami. Postanowiłam wziąć szybki prysznic.

Wychodząc z łazienki, oczywiście musiałam uderzyć się biodrem o kant szafki. Cholera, jak to boli! Będę miała siniaka! Przynajmniej zmęczenie opuściło moje ciało i umysł. Super, teraz będę mogła zacząć odrabiać lekcje!

Ubrawszy się, usiadłam przy biurku i otworzyłam pierwszą książkę. Nagle, z niewyjaśnionego powodu zaczęło mnie znów ogarniać zmęczenie. Tak bardzo nie chciało mi się odrabiać tych lekcji! Ale muszę to zrobić. 

Z jakże interesującej czynności wyrwał mnie głos:

- Chloe pozwól tu na chwilkę. - Od razu odczułam panikę. Strach. Może udawać, że śpię? Nie, już na to za późno..

- Już idę. Chwilka. - Zawołałam w odpowiedzi. Co mam powiedzieć? Zeszłam ostrożnie po schodach.

- Czy chciałabyś wyjaśnić mi dzisiejsze zajście?

- Chcieć, nie chcę. Spóźniłam się.

- Jak ty się do mnie wyrażasz głupia suko?! Dlaczego przynosisz mi wstyd?! - Zaczerwienił się cały na twarzy. W tej chwili już wybuchłam. Łzy zaczęły spływać mi po policzkach.

- Przepraszam.. Ja nie chciałam.. - Wyjąkałam po chwili. Tak bardzo się bałam, że znów mnie uderzy. Niestety sprawdziły się moje najgorsze obawy. Zamachnął się i szybkim aczkolwiek bardzo mocnym ciosem w brzuch powalił mnie na ziemię. Nie miałam siły wstać. Łzy lały mi się po policzkach.

- Żeby mi to było ostatni raz. Jeśli to się powtórzy, oberwiesz mocniej. - Odszedł do swojego gabinetu nie wyrażając żadnych emocji i pozostawiając mnie samą.


Nie wiem, ile tak leżałam, ale w końcu uzbierałam siły, żeby się podnieść. Chwiejnym krokiem zruciłam się w stronę schodów. To przeszkoda nie do pokonania, ale nie moge się poddać. Za wszelką cenę, muszę dojść do mojego pokoju. Złapałam się barierki i postawiłam nogę na pierwszym schodku. Zakręciło mi się w głowie i mimowolnie się zachwiałam. To wcale nie będzie takie proste.

Po całkiem długiej chwili, udało mi się doczłapać do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i z wielką ulgą opadłam na łóżko. Nawet nie wiecie, jaką ulge poczułam w tym momencie. Nastawiłam budzik, żeby z oczywistych powodów, na pewno się jutro nie spóźnić. Przymknęłam oczy i pozwoliłam się ponieść potokowi moich myśli. Dlaczego on mi to robić? Przecież nikt nie jest idealny. Dlaczego więc, wymaga ode mnie perfekcji? Może dlatego, że sam nigdy jej nie osiągnął? Odrzuciłam od siebie wszystkie myśli. Czy jest sens zastanawiać się nad tym, skoro nigdy nie poznam na te pytania odpowiedzi? Po tym wniosku skupiłam się na zrobieniu teraz najważniejszej rzeczy, a mianowicie zaśnięciu. Jak się okazało, wcale nie było to takie trudne.

————————————————————————————


W moich myślach pojawił się potworny dźwięk. Skąź go jednak znałam.. Okropna melodia, rozsadzała mi uszy. Ale zaraz! To kurwa mój budzik! Szybko otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Och, jak dobrze, że go usłyszałam. Nie spóźnię się. 

Za szybko postanowiłam wstać, czego natychmiast pożałowałam. Ból rozsadzał mi brzuch. Mimowolnie popłynęły mi łzy po policzkach. Zacisnęłam zęby i opuściłam nogi z łóżka. Muszę być dzielna.

Chwiejnym krokiem poszłam do mojej łazienki i podciągnęłam bluzkę, którą miałam na sobie. Zamarłam. Na moim brzuchu widniał ogromny, już fioletowy siniak! A jak cholerne bolał!

Ostrożnie weszłam pod prysznic i wzięłam szybką kąpiel. Szybko się ubrałam i pomalowałam.

Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy i zeszłam na dół.

- Dzień dobry panienko - Rozległ się głos gosposi. Zaklęłam w duchu. Teraz nie pozwoli mi wyjść bez śniadania. Powoli obróciłam się i uśmiechnęłam.

- Dzień dobry Adrianno.

- Proszę siadać i zjeść śniadanie. - Zachęciła mnie gestem do zajęcia miejsca przy dużym dębowym stole. Postawiła przede mną talerz pełen naleśników.

- Smacznego - Uśmiechnęła się promiennie i zwróciła w drugą stronę, żeby wykonać jakieś nieznane mi czynności sprzątające.


Po zjedzeniu śniadanie szybko udałam się do szkoły.
Gdy przekroczyłam jej próg rozległ sie właśnie dzwonek. Po uprzednim udaniu się do szafki szybko poszłam pod salę, w której miałam teraz zajęcia.


Lekcje mijały mi spokojnie, lecz cały dzień towarzyszył mi nieustępliwy ból brzucha.
Po zadzwonieniu dzwonka zwiastującego przerwę na lunch, postanowiłam sprawdzić, czy moi przyjaciele są na stołówce. Nie zawiodłam się. Z daleka zobaczyłam ich przy naszym stoliku. Podeszłam bliżej. Leila od razu gdy mnie zobaczyła wstała, żeby mnie przywitać. Przytuliła mnie, niechcący dotykając obitego miejsca. Krzyknęłam z bólu.
Oliver i Noah popatrzyli na mnie zaskoczeni, a później na siebie.

- Co się stało? - Zapytała przerażona Leila.

- Emm.. Nic.. Trochę się przestraszyłam. - Nie wyglądała na przekonaną. Postanowiłam, że najlepszym pomysłem będzie zmienić temat.

- Co dzisiaj robimy? Może poszlibyśmy do kina, albo parku?- Zagadnęłam

- Nie mam dzisiaj czasu. Muszę się uczyć do egzaminów końcowych. - Odparł Noah.

- Ja też. Mam dzisiaj trening. - To w sumie żadna nowość. Leila ma codziennie trening baletowy. Popatrzyłam z nadzieja na Olivera. Mogę już nawet z nim spędzać czas, byleby nie wracać do domu.

- Ok, możemy się spotkać. - Odparł po chwili zawahania. - Przyjedź po mnie do mojego domu.

- Jasne - Odparłam uszczęśliwiona.

Resztę przerwy spędziliśmy miło gawędząc na temat jakiś bzdur i mało istotnych rzeczy.
Po szkole stwierdziłam, że nie będę wracać do domu, tylko od razu pojadę po Olivera. Już dawno skończył wszystkie lekcje.






Ostatni jej błądOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz