> 1396

120 8 34
                                    

 – 1396

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

1396

Zawisza opuścił mury zamku zaraz po tym, jak Andegawenka napisała swój list do Opolczyka. Poinstruowała posłańca odnośnie doboru słów i samej mowy, gdy już stanie przed krnąbrnym krewnym. Oleśnicki ruszył pierwszy, a zaraz za nim dodatkowi gońcy, mający zebrać posiłki dla Spytka, który z resztą urzędników przejmował kolejne posiadłości księcia opolskiego. Jadwiga spojrzała w okno, przyglądając się spokojnie sunącym po niebie chmurom. Ów obraz zaczął się z czasem zmieniać i nastał rok dziewięćdziesiąty szósty. Walki trwały, do rąk pary królewskiej zaś trafił list od samego Wacława Luksemburskiego, w którym wspomniał, że książę opolski jest jego wasalem i proponuje mediacje w zaistniałym konflikcie. Na całe szczęście, a może i nieszczęście, król Czech i Niemiec nie ruszył na pomoc Opolczykowi. Wszystko miało się rozstrzygnąć pod Opolem. W Europie działa się jednak jeszcze jedna, ciekawa, a zarazem niebezpieczna gra. Królowa otrzymała drugi list, od ludzi w Budzie, że mąż jej ukochanej siostry planował krucjatę przeciw Osmanom. Nikt nie był w stanie zniechęcić go do tej wyprawy przeciw niewiernym. Najpewniej również nie udałoby się to też Marii, gdyby tylko żyła. Andegawenka przyznała, że szczytny był to cel, chronić wiarę i lud przed wrogami, ale coś w jej sercu mówiło, że Zygmunt tej potyczki nie wygra. Mimo wszystko zaczęła się mocno modlić, gdy Jagiełło zgodził się na wysłanie kilku pocztów wraz z innymi władcami zachodnich krajów. Luksemburczyk uwielbiał dramatyzować, jednak tym razem mógł mieć rację i należało wesprzeć jego walkę z niewiernymi.

1396

Śmichna czuła, że ostatnie dni... Ba, miesiące na Wawelu były dla niej istnym piekłem. Kiedy tylko Zawisza zniknął z zamku, jedna z dwórek doniosła jej, że widziała jak Felicja tańczy ze starym Dobiesławem podczas jednej z zabaw królowej. Niewiasta, kierując się radą posła, zignorowała owe plotki i wiodła spokojne życie dwórki ich pani. Jednak pewnego dnia, kiedy przebywała w komnacie Jadwigi, roześmiana ciotka panny z Brzezia przerwała im rozmowę. Andegawenka uśmiechnęła się, widząc radość w oczach starszej kobiety, ale Śmichna przewróciła oczami, udając, że dzieje się coś ciekawego za oknem.

– Śmichno, pożyczysz mi rękawiczki do jazdy? – spytała ciotka, niewiasta zaś wstrzymała oddech. Po chwili namysłu odwróciła się jednak do krewnej, nie chciała robić sobie kłopotów, więc kiwnęła twierdząco głową.

– Wybierasz się na przejażdżkę, Felicjo? – spytała królowa, delektując się słodkościami, jakie kazała sobie przynieść po południu do swej prywatnej komnaty.

– Tak, pan Dobiesław... – zaczęła starsza, ale Śmichna prawdę mówiąc nie słuchała, myśląc o tym, że porady Zawiszy nie przyniosły upragnionego skutku. Jej ciotka coraz więcej mówiła o starym Kurozwęckim...

– Śmichno? – Dwórka zamrugała, dostrzegając, że w komnacie nie ma już jej ciotki. Jadwiga, sięgając po kolejną słodycz, patrzyła na nią zagadkowo swoimi wielkimi oczami.

Rycerz i jego gwiazdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz