Rozdział 2

1 0 0
                                    

!!UWAGA, UWAGA!!
!!CZAS DO KOLIZJI: 10 MINUT!!

Wszystkie jednostki inżynierskie pracowały jak najęte, wszyscy Skitarii oczekiwali na uderzenie z niespokojną aurą dookoła nich, a Jaron Nal, Magos Dominus przewodzący tej jednostce eksploracyjnej miotał wszystkimi swoimi ramionami, wysyłając rozkazy do wszystkich sektorów okrętowych za pomocą swoich Myszy Łącznościowych. Były one małymi robotami z funkcją przenoszenia wiadomości w zawrotnym tempie przez cały statek za pomocą specjalnie wmontowanych Tras Łącznościowych. STC które pozwoliło na budowę tychże maszyn zastało znalezione przez Jarona w trakcie pierwszych lat służby jako Dominus w usługach Ryzy, ale zachował je dla siebie by ta technologia nie została nadużywana przez inne jednostki Adeptus Mechanicus z jednej prostej przyczyny: Brak zaufania w szczerość swoich braci i sióstr. Już nie raz udowodnili mu oni że hipokryzja jest głęboko zakorzeniona w słowach i systemach Kultu Maszyny, nie wspominając o rygorystycznych poczynaniach Imperialnej Inkwizycji. Sam Jaron Nal działał zgodnie z zasadami stworzonymi przez swoich poprzedników, jednak nigdy nie traktował ich na poważnie. Wierzył on, że Duch Maszyny istnieje i każda maszyna potrzebuje celu, kierunku ku któremu ma być odtworzona lub stworzona. Wierzył on również, że Duch Maszyny współpracuje z radami wszechświata tylko wtedy, kiedy ich cele są zbierzne, ale wiedział też że aby ludzie ruszyli naprzód inwencja była koniecznością, a poznanie wrogich technologii, kluczem do zwycięstwa w tej niekończącej się wojnie. Dlatego też kiedy dowiedział się o poczynaniach Belisariousa Cawla z Marsa, Jaron natychmiastowo zapałał ku Archmagosowi nieukrywaną sympatią. Nie wszyscy na Ryzie podzielali ten pogląd, ale nikt nie podważał oddania Jarona Imperium Ludzkiemu. Magos Dominus był na tym świecie już od stu dwudziestu ośmiu lat, nieprzerwanie udowadniając jak wiele odkryć czeka na ludzi w tym mrocznym świecie wojny. Fakt ten udowadniało jego zorganizowanie, zimna logika oraz natychmiastowe kalkulacje zapewniające natychmiastowe zwycięstwo swoim oddziałom Skitarii, zbierając coraz więcej i więcej oddanych mu żołnierzy. Teraz odgrywał się scenariusz przez który doświadczony Dominus przechodził wielokrotnie.

Jego fregata, Łaska Ducha, miała po raz kolejny uszkodzone silniki i zastraszająco niską ilość paliwa w rezerwach, a dziób okrętu był skierowany ku powierzchni planety która była ich celem. Nie była to duża jednostka, ale jeśli okręt wybuchnie będzie to się równało z małą detonacją termo-nuklearną, która zmiecie dużą część ładu na którym się rozbije. W rozkazach Jaron wysłał polecenie przeniesienia wszystkich rezerw energii jaką mieli na przednie osłony, oraz zużycie reszty rezerw paliwa dokładnie 45 sekund przed uderzeniem z powierzchnią planety. Aby uniknąć błędów, Jaron Nal wyłączył swoje sensory emocjonalne i oddał się całkowicie dowodzeniu jednostce pod jego opieką, rozkazując wszystkim udać się do swoich Archeokopterów transportowych by po zwolnieniu okrętu natychmiast wznieść się w powietrze. Wiele z jego dowódców się na ten rozkaz nie chciało zgodzić, jednak nikt nie mógł się kłócić z logiką 'Jeśli wy przeżyjecie a ja nie, to będziecie mogli dokończyć te misję. Jeśli wszyscy zginą, misja zakończy się fiaskiem'.

Wszyscy byli już na swoich miejscach i Jaron wydał ostatni rozkaz by spowolnić fregatę tak mocno jak to możliwe. Okrętem szarpnęło nagle a wszystkie Archeokoptery jednym, płynnym manewrem wydostały się z opadającego szybko okrętu i poleciały powoli w stronę teoretycznego upadku fregaty. Wszyscy żołnierze po bokach transportowców patrzyli jak płonąca machina leci w stronę ziemi i ryje ogromny krater w powierzchni planety. Nie było wiadomo ilu Kapłanów przeżyło ten spadek, jednak było wiadome że okręt uniknął najgorszego na co wszyscy wydali stłumione westchnienie oraz podziękowania w stronę Omnisjasza oraz Boga Maszyny. Łączności dalej nie było, więc tres przekazał w języku migowym aby powoli zbliżać się do lądowania na powierzchni. Jak okiem sięgnąć ku horyzontom planety wszystko było pokryte rudym piachem oraz nierównomiernie rozłożonymi górami i kamiennymi iglicami. W miejscach gdzie kiedyś istniały drzewa i oazy teraz były puste koryta ze złamanymi pniami wokół nich. Tres patrzył tak dookoła i jego skanery wykrywały nikłe ślady wcześniejszych mieszkańców planety, a także ślady aktualnych mieszkańców.

Zwietrzałe MechanicumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz