,,Żeby otworzyć nowy rozdział życia, najpierw trzeba zamknąć stary."
* * * * *
Czy to właśnie tak miało wyglądać? Tak wlasnie miało być? Po tym wszystkim...Po tym wszystkim ile ryzykowaliśmy. Po czasie jaki razem spędziliśmy... wszystko nie miało żadnej wartości... Choć minęło już dużo czasu cały czas nie mogę zrozumieć. Nie potrafię odpowiedzieć sobie na jedno pytanie. Dlaczego? Dlaczego on się tak zachował?
Siedziałam właśnie na pomoście nad stawem najad. Odkąd ostatni raz spotkałam się z Paprotem po walce z demonami już więcej się nie odezwał. Po prostu odszedł... Obiecał, że będzie mnie odwiedzić, obiecał że mnie nie zostawi, a zostawił. Codziennie przychodziłam nad staw najad, właśnie w to miejsce, które myślałam wtedy, że będzie początkiem czegoś nowego, czegoś cudownego. Byłam wtedy taka szczęśliwa...- Kendro, chociaż bardzo lubię twoją rodzinę to mam również inne powody, żeby odwiedzać Baśniobór.
- Jak to? - spytałam czując mocny łomot serca.
- Od bardzo dawna nie pociągający mnie żadna dziewczyna. Tym razem, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu, moja matka to pochwala! - chłopak obrucil mnie ku sobie- No bo wiesz...jaki jednorożec nie interesowałby się cnotliwą panną?
- Jaka dziewczyna nie lubi jednorożców? - zadrwilam podnosząc wzrok.
- Jest jeden problem - rzekł Paprot I zmarszczył brwi - Czuje się młodo. Mijające lata nie odciskqjs piętnastu ani na moim umyśle, ani na ciele. To Cześć mojej natury: czas nie pozbawia mnie młodzieńczości. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, trochę już żyje. Z chronologicznego punktu widzenia twoi dziadkowie są przy mnie jak noworodki. A ty nie jesteś dorosła.
- Nie wydajesz mi się stary. - powiedziałam nie do końca przekonana, na ile moge wierzyć własnym słowom.
- Dostatecznie długo chodzę po świecie, żeby rozumieć znaczenie wyboru odpowiedniej chwili - powiedział. - Kendro, ogromnie mi na tobie zależy.Kilka lat pozwoli Ci dojrzeć, a ja w tym czasie pomogę matce odbudować królestwo. -Chłopak wzial mnie za reke i pokazał oddalona niedaleko kapliczkę.- To pierwsza kapliczka, którą odtworzyliśmy. Jak już podkreśliłem, będę cie odwiedzał i zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
- Rozumiem. To ma sens. - powiedziałam i naprawdę to rozumiałam.I tak mijały lata, a on dalej nie wrócił. Dlaczego? Nadal nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Może miał inne, ciekawsze zajęcia? Może o mnie zapomnial, albo może najzwyczajniej nie chciał. Czasami chciałabym cofnąć się do tamtych chwil. Czasami chciałabym też zapomnieć. Ale każdy kto miał taką sutyacje, wie ze to nie takie proste. Nie da się tak szybko zapomnieć o kimś kogo się kochało...
- Kendro! - Z rozmyśleń wyrwał mnie jakis głos.
Szybkim ruchem obróciłam się, żeby zobaczyć kto do mnie zmierza. Moim oczom ukazał się wysoki, brunet z ciemna karnacja. Biegł do mnie, najwyraźniej czymś przestraszony.
- Gdzieś ty była?! Wiesz jak się martwiłem?! Zniknęłaś bez słowa, szukam cie od jakichś dwóch godzin... - Spojrzałam na zdenerwowanego chłopaka I zaczęłam się śmiać. - A ty niby z czego się śmiejesz? Co jest w tym zabawnego, że się martwiłem?
- Twoja mina. Jest cudowna.
Po chwili gdy chłopak usiadl obok mnie przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy. Odkąd Paprot odszedł tylko on ciągle przy mnie był. Chociaż dużo nas różniło i dzieliło to wiele nas też łączyło. Przez ten cały czas pomagał mi i wspierał. Nadal to robi, jest zawsze gdy go potrzebuję. I za to go kocham.
Spojrzałam brunetowi w oczy i dałam mu szybkiego buziaka.
- Ronodinie...dziękuję, za wszystko.________________________
A więc tym razem coś innego. Jak wam się podoba? Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie i do zobaczenia niebawem.
~ Wasza Autorka