Notka ode mnie, zanim zaczniecie czytać
1. Ponieważ imię naszego Lou czyta się bez 's' na końcu jego odmiana w moich książkach będzie wyglądała tak
Louis
Loui'ego
Loui'emu
Itp.
S będę usuwać specjalnie, żeby łatwiej było przeczytać imię odmienione przez przypadki.
TO NIE JEST LUISSSSS
Dlaczego to podkreślam?
Pojawia się tu imię Lewis - oto właśnie Luis. Tho, Lewis w tej akurat książce jest tylko przezwiskiem Lou, nie osobną postacią.
2. Jako że imiona postaci są angielskie i łatwo się pogubić gdzie apostfor, mogę tu się czasem mylić. Jezu, kto wymyślił te zasady...

***

Harry obudził się bardzo wcześnie tego ranka. W jego pokoju było szaro, na dworze było szaro. Słońce dopiero co budziło się oświetlając świat pierwszymi delikatnymi promieniami a ptaki cicho witały je swoją poranną pieśnią.

Zielonooki leżał przez chwilę bez ruchu wpatrując się w sufit, na którym widziała mała plamka Bóg wie czego, i przysłuchując się chórkowi ptaków za oknem. W jego głowie kłębiło się mnóstwo myśli. Myśli skupionych na szkole. Co dzisiaj założyć, czy nie zapomniał o jakimś sprawdzianie, czy nie powinien odrobić czy też spisać od jakiegoś kujona zadania domowego na szybko... Za dużo stresujących spraw. Dlatego wstał sprawdzając godzinę.

5:30

Wspaniale. Zabrał z szafy jakieś ubrania i po cichu wyszedł z pokoju kierując się do łazienki. Gdy dotarł do punktu docelowego zdjął swoje ubrania i napełnił wannę gorącą wodą, w której po chwili zanurzył ciało pozwalając się swoim mięśniom rozluźnić.

Spojrzał na zaparowane lustro. Cóż, nie dokońca. Były na nim miejsca, których para nie dosięgnęła. Układały się one w coś co przypominało drzewa. Dużo drzew. Wystarczająco by nazwać to lasem. Był to cudowny widok i jeszcze bardziej oczyszczał jego umysł z niepotrzebnych myśli.

Kiedy opuścił łazienkę była już szósta. Idealna godzina by obudzić Nialla. Dlatego właśnie wybrał jego numer. Blondyn odebrał po czterech sygnałach.

- Styles, przysięgam że wbiję ci nuż w odbyt jeśli nie przestaniesz mnie budzić w środku nocy... - usłyszał zaspany głos blondyna

- Uspokój się. Chciałem zapytać czy idziesz ze mną do Maka - westchnął zielonooki fo słuchawki.

Chwila ciszy.

- W takim przypadku twoje winy zostały odpuszczone, daj mi pół godziny - w głosie Nialla można było wyczuć lekki uśmiech. - Zadzwoń jeszcze po Mike'a, okej? Będzie świetnie.

- Jasne. Do zobaczenia za pół godziny - i rozłączył się.

Wybrał numer do wcześniej wspomnianego chłopaka i chwilę się zastanowił. Michael... Zdecydowanie uroczy chłopak, idealnie dogadywał się z każdym i był wszędzie. Dosłownie, to nie była przesada. Przechodząc koło Louis'ego można było zobaczyć jak z nim rozmawia a minutę później był piętro niżej śmiejąc się z Niallem z kolejnych głupich sytuacji które ta dwójka uznała za zabawne. Słysząc pierwszy sygnał Harry uśmiechnął się. Z Cliffordem zawsze jest dobra zabawa.

- Harry - usłyszał znajomy głos.

- Michael - odpowiedział.

- W rzeczy samej. Czemu dzwonisz do mnie tak wcześnie?

- Idziemy z Niallem do Maka o szóstej trzydzieści, idziesz z nami bro.

- Okej - i rozłączył się. Po co miałby tracić czas na rozmowę kiedy szykuje się wypad? To właśnie było w nim świetne.

Harry postanowił już po niego podjechać. To Niall zawsze najdłużej się przygotowywał do wyjścia więc wiedział, że to nie sprawi problemu i miał rację, bo kiedy Clifford wsiadł do auta zostało im pięć minut żeby podjechać po Horana i zaczekać na niego.

**

- Więc jakie macie plany na dzisiaj? - zaczął Niall kiedy jedli swoje śniadanie przy jednym ze stolików w McDonaldzie.

- Może jakiaś impreza po szkole... - rozmarzył się czerwonowłosy.

- No nie wiem... Louis ma dzisiaj mecz o szesnastej i-

- Tak, wiemy Harold, że się zakochałeś...

- Mówi to typ, który obkleił cały pokój zdjęciami Hemmingsa.

- Spokój chłopcy, pójdziemy po meczu razem z Lou, co to za problem - przerwał Niall. Oboje spojrzeli na niego.

- Ja nie imprezuję z Tomlinsonem - zaprotestował Styles.

- To zaczniesz - Michael nie należy do ludzi którzy odpuszczają.

Harry westchnął. Wiedział, że nie ma wyboru i właśnie od tego miało się wszystko zacząć. Od głupiej imprezy i zbyt dużej ilości alkoholu.

Lie To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz