ROZDZIAŁ 3:

401 14 0
                                    

(Pov Pete) 

Była sobota, wczoraj poprosiłem panicza Kinna o wolne. Chciałem pojechać do swojej babci na wyspę. Tęskniłem za nią bardzo. Przez to, że poszedłem do tej pracy widzę ją naprawdę rzadko.. Boli mnie to, chciałbym móc być przy niej codziennie. Dziennie wtulać się w jej ramiona jak to było w dzieciństwie bądź bynajmniej do czasu kiedy z nią mieszkałem. Dostałem 3 dni wolnego, chcę je wykorzystać dla babci. 

Pakowałem swoje potrzebne rzeczy, upewniając się że wszystko wziąłem zamknąłem małą walizkę i dałem ją do przedpokoju pod szafę. Skorzystałem ostatni raz z toalety i wziąłem portfel do kieszeni, wyszedłem na korytarz z walizką i zakluczyłem drzwi. Pożegnałem się z przyjaciółmi i wyszedłem z całej posiadłości. 

Szedłem do swojego prywatnego samochodu gdy byłem przed nim otwarłem bagażnik i wsadziłem do niego walizkę. Zamknąłem bagażnik i zakluczyłem auto. Poszedłem do centrum miasta, odwiedziłem piekarnię i kupiłem ulubione ciasto mojej babci śmietankowe z owocami oraz jej ulubione ciastka makaroniki, bezy.

Potem zakręciłem do kwiaciarni kupiłem jej ulubione kwiaty, cały bukiet pięknie pachnących, kolorowych tulipanów. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Tak! Już nie długo zobaczę swoją ukochaną babcie! W końcu po dwóch miesiącach! W końcu ją zobaczę i przytulę!

Wyszedłem z kwiaciarni nie zauważając schodka zbyt szybko wyszedłem i czułem jak traciłem stabilność. Już miałem upaść gdy poczułem, że czyjeś ręce owinęły moją talie. Wziąłem dwa szybsze wdechy i wyprostowałem się szybko odwracając w kierunku osoby, która mnie wcześniej złapała. Moje oczy bardziej się rozszerzyły. -Mr.Vegas... ~ Powiedziałem ciszej. -Dziękuję za złapanie mnie. ~ Posłałem mu szczery uśmiech i już chciałem iść gdy ten się odezwał. 

-Dokąd to się tak śpieszysz? Do dziewczyny? ~Patrzał na kwiaty i słodkości które miałem przewieszone w torbie na nadgarstku. Spojrzałem na niego. -Do jakiej dziewczyny.. Nie mam żadnej.. Mam wolne i postanowiłem pojechać do swojej babci na wyspę. ~ Oznajmiłem mu. 

-Na wyspę powiadasz.. Dawno nigdzie nie jeździłem.. ~ Zahaczył słownie. Pewnie myślał, że go zabiorę ze sobą. Ha! Nie dorzeczne. -Mhh, możesz zabrać Macau gdzieś. Wiem, że on uwielbia wycieczki. ~ Uśmiechnąłem się. Widziałem tylko jak panicz Vegas przewraca oczami chyba nie za bardzo mu się spodobała moja odpowiedź. 

-Lubisz się droczyć... ~Prychnął pod nosem ale tego już nie słyszałem. Pożegnaliśmy się i znów ruszyłem do swojego auta wszystko bezpiecznie w nim umieściłem. Zapiąłem pasy i ruszyłem do domu babci. Byłem podekscytowany tak bardzo, że znów ją zobaczę, że nie zorientowałem się nawet, że moje serce znów przyśpieszyło po spotkaniu panicza Vegasa. 

W końcu po 3 godzinach jazdy samochodem zobaczyłem dobrze mi znaną trasę. Jechałem chwilę aż zacząłem tylko odliczać małe budynki. Moja babcia nawet nie wie, że ją odwiedzę jestem ciekaw jej reakcji. Zaparkowałem w stałym miejscu, wysiadłem biorąc duży bukiet w dłonie. Wszedłem do domu wydawał się pusty więc poszedłem do ogródka, w końcu zobaczyłem ją. Klęczała i sadziła kwiaty. Jej ogród był przepiękny bardzo kochała rośliny. 

Oparłem się o framugę drzwi i patrzałem na nią z uśmiechem w końcu wstała gdy się odwróciła z zamiarem prawdopodobnie pójścia do domu nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczyłem jak do jej oczu napłynęły łzy od razu podszedłem i wtuliłem się w nią najmocniej jak umiałem ta także mocno mnie ściskała. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w policzek po czym wystawiłem w jej stronę duży bukiet. Widziałem jej radość w oczach, wzięła go ode mnie i znów się wtuliła. 

Po kilku bądź nawet kilkunastu minutach tulenia się zapytała się czy chcę coś zjeść. Pokiwałem głową na tak. Udaliśmy się do kuchni usiadłem przy stole a ona dała talerze z jedzeniem przede mną. Oblizałem się zadowolony naprawdę kocham te jedzenie. Zacząłem jeść w między czasie babcia pytała mnie min. Jak minęła mi podróż, jak się czuję, czy jem dobrze, czy jestem szczęśliwy. Na wszystko jej odpowiedziałem pozytywną odpowiedzią, więc była przeszczęśliwa. 

Pomagałem jej cały dzień w ogrodzie, razem posadziliśmy więcej kwiatów nawet jedno drzewko. Pozrywaliśmy owoce z drzewa. Pograbiliśmy, posprzątaliśmy w starej szopie. Co chwilę się do niej tuliłem wieczorem siedzieliśmy na kanapie wtuleni wspominaliśmy stare czasy gdy byłem dzieckiem. Rozczuliliśmy się parę razy płacząc w siebie.  Byłem szczęśliwy, że mam ją była dla mnie wszystkim. To dla niej pracowałem u panicza Kinn'a. Z swojej wypłaty większość wysyłałem jej by mogła się zabezpieczyć z jedzeniem, opłaciła mieszkanie, wodę, prąd i gaz. Ja miałem gdzie mieszkać i co jeść jedynie co kupowałem to jakieś ubrania. 

Dopiero o 22 babcia poszła spać. Mnie nie za bardzo się chciało nie byłem zmęczony więc wyszedłem na mały spacer w okolicy. Zszedłem starymi drewnianymi schodami na pobliską plażę. Zdjąłem buty i podszedłem na brzeg klęknąłem dotykając ręką wody. - Taka przyjemna. ~ Powiedziałem sam do siebie i zdjąłem koszulkę oraz spodnie zostając w samych szortach. Powoli wszedłem do wody zanurzyłem się i zacząłem pływać. To było cudowne uczucie. Sam nie wiem ile tak pływałem w końcu wyszedłem z wody i usiadłem na piasku uśmiechając się sam do siebie. 

Nagle zza pleców zobaczyłem, że ktoś podaję mi ręcznik. Od razu wstałem obracając się. Znowu on? Tutaj? Czemu tu jest? -Mr Vegas. ~ Ukłoniłem się lekko a ten posłał mi tylko uśmiech lekki. -Um.. Co tu panicz robi? Nie powinien pan być w mieście? ~ Patrzałem na niego i zorientowałem się, że panicz Vegas dokładnie mierzył moje mokre ciało od góry do dołu. Wziąłem ręcznik, który mi wtedy podał i od razu się wytarłem wciągając na siebie swoje ubrania. 

-Jestem tu z Macau. Sam powiedziałeś, że powinienem go zabrać. ~ Powiedział nie odwracając ani na chwilę swojego wzroku. W głowie zrodziło mi się wiele pytań. Dlaczego akurat tutaj? Czemu akurat dzisiaj? Czemu tyle razy go ostatnio spotykam? Czemu jest zawsze tam gdzie ja? Może teraz on mnie śledzi.. ??? Sam już nie wiem za dużo chyba myślę. 

Ukłoniłem się lekko. -Muszę już wrócić. Proszę mi wybaczyć. ~ Uśmiechnąłem się a ten odesłał mi uśmiech. Szybko wziąłem buty i powoli pobiegłem do domu. Za każdym razem czuję się tak niezręcznie w jego towarzystwie.. Może to przez te wszystkie wcześniejsze akcje z jego strony? Gdy byłem w domu opukałem się pod prysznicem z brudnej wody i przebrałem. Ułożyłem się w swoim pokoju do zaśnięcia, nie minęła długa chwila a ja już zasnąłem. 

.

.

.

.

Przepraszam za wszystkie błędy! Mam nadzieję, że nie zniechęci was do czytania. Jestem nowicjuszem w pisaniu! 😘


Love Causes Pain While Soothing It.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz