Marauders Era:
James Potter:
- WSTAWAJ ŚPIOCHU! – usłyszałaś czyjś głos tuż obok twojego ucha. Zerwałaś się od razu i spojrzałaś ze złością na swoją przyjaciółkę, Mery.
- No nie denerwuj się tak gdyby nie ja przespała byś wyjście do Hogsmead!
- To dzisiaj?! – rzuciłaś się szybko w stronę łazienki słysząc za sobą śmiech swoich współlokatorek.
Umyłaś się i ubrałaś się w swój najcieplejszy sweter i kurtkę, no bo akurat pogoda za oknem nie należała do najcieplejszych, do tego wygodne spodnie i ciepłe buty. Na głowę nałożyłaś jeszcze czapkę. Jeżeli chodzi o ubiór to stawiałaś raczej na wygodę niż na wygląd.
Tak było też z wyborem drugiej połówki... ;)
Magia czasu...
Z zamku wyszła grupka dziewczyn. W śród nich byłaś i ty.
- To gdzie najpierw idziemy? – spytała się was Lily.
- Proponuję iść się porządnie upić w Trzech Miotłach – powiedziała Dorcas. Ta zawsze chce tylko pić i imprezować.
- W tak młodym wieku ? Oj Dor – Marlena pokręciła teatralnie głową.
- Ja muszę kupić Remusowi czekoladę... Wiecie zbliża się gwiazdka i w ogóle... Spotkamy się w Trzech Miotłach! – rzuciłaś i pobiegłaś w stronę Miodowego królestwa.
Gdy dotarłaś na miejsce poczułaś kuszący zapach czekolady pomieszany z zapachem wanilii i cynamonu. Uśmiechnęłaś się i przekroczyłaś próg sklepu. Kochałaś tu przychodzić. Te zapachy i te widoki stosów najróżniejszych, magicznych słodkości napawały cię szczęściem. Udałaś się w stronę działu z czekoladą. Zaczęłaś szukać odpowiedniego smaku dla Remusa, wśród tysiąca najróżniejszych rodzajów. W końcu ujrzałaś ją. Mleczną czekoladę z orzechami laskowymi. Została ostatnia tabliczka. Sięgnęłaś po nią, gdy nagle czyjaś dłoń chwyciła ją prędko. Odwróciłaś się i ujrzałaś Jamesa Pottera.
- James oddaj mi tą czekoladę.
- Kto pierwszy ten lepszy, piękna – powiedział uśmiechając się na twoją niezadowoloną minę.
- Potter oddaj ją, chcę ją dać Remusowi.
- Tak się składa, że i ja miałem ten pomysł, więc czemu byśmy jej razem nie kupili?
- Bo nie – odparłaś i zanim się zorientował zabrałaś mu czekoladę. Szybko wybiegłaś z alejki i udałaś się do kasy.
Syriusz Black: Owinęłaś się grubym, miękkim ręcznikiem. Kurde zostawiłam piżamę na łóżku, pomyślałaś. Otworzyłaś drzwi łazienki i wyszłaś z pomieszczenia. Spojrzałaś na swoje łóżko i zamarłaś. Na twojej pościeli w najlepsze całowali się Dorcas Meadows oraz Syriusz Black. Akurat z Meadows nigdy sie nie lubiłaś, a niestety musiałyście dzielić jeden pokój.
Chrząknęłaś po dłuższej chwili wpatrywania się w nich. Powoli odsunęli się od siebie i spojrzeli w twoja stronę. Dziewczyna nie wyglądała na specjalnie zadowoloną.- Tak? – powiedziała z irytacją.
- Chciałabym się dostać do mojej piżamy na której właśnie siedzisz – powiedziałaś najspokojniej jak tylko potrafiłaś i wskazałaś na wystającą spod poduszki czerwoną piżamę.
- Po co? – nie no ta dziewczyna jest głupia czy co? To przecież logiczne żeby się ubrać.
- Pomyśl. Chyba, że nie umiesz.
- uważaj na słowa, T/N – warknęła w twoją stronę. Black przez cały czas siedział cicho i wszystko dokładnie obserwował. A dokładniej lustrował cię wzrokiem co cholernie cię wkurzało.
- Posuniesz dupę czy nie? – powiedziałaś zirytowana. Dorcas niechętnie wstała i usiadła na swoim łóżku. Jej chłopak jednak nie ruszył się, tylko dalej perfidnie się w ciebie wpatrywał.
- Chodź tu Blakuś – zawołała swojego chłopaka Meadows. Mimowolnie zaśmiałaś się na to określenie po czym chwyciłaś za ubrania i zatrzasnęłaś za sobą drzwi łazienki.
Remus Lupin: Ponieważ twoja rodzina mieszkała w Londynie wśród mugoli, rzadko kiedy bywałaś w magicznym świecie. Na szczęście udało ci się wymknąć dzisiaj z domu na targ Bożonarodzeniowy, który odbywał się w dzień przed świętami.
Przekroczyłaś przejście i wstrzymałaś oddech z zachwytu. Słyszałaś o tym jak urokliwa jest ul. Pokątna w okresie świąt, ale nigdy nie udało ci się tego zobaczyć... Zawsze było zbyt dużo przygotowań i nie miałaś po prostu czasu.
Wzdłuż ulicy stały stare kamienice udekorowane lampeczkami, piernikami i innymi cukierkami. Latarnie świeciły lekko migocząc a na dworze padał śnieg. Jednak to co zwróciło twoja uwagę najbardziej był targ. Między stoiskami kręciło się tysiące czarodziejów oraz ciągnęły się olbrzymie kolejki.
Oglądając wystawy zaczęło ci się robić trochę zimno. Zauważyłaś akurat stoisko z gorącą czekoladą więc postanowiłaś ją sobie kupić. Stojąc w kolejce, usłyszałaś czyjś głos nad swoim uchem.
- Cześć T/I – to Remus!
- O, hej Remus – powiedziałaś odwracając się do niego. Miał na sobie swój gryfoński szalik, który kolorami pasował do jego czerwonych od zimna policzków. Musiałaś przyznać, że wyglądał uroczo.
Gdy oboje dostaliście już swoje napoje, zaczęliście razem spacerować rozmawiając jak starzy, dobrzy znajomi.
Po wypiciu czekolady, nie miałaś już kubka, którym mogłabyś ogrzać zmarznięte dłonie. Remus widząc, jak próbujesz je ogrzać postanowił oddać ci swoje rękawiczki.
- Robi się zimno, lepiej idź już do domu – powiedział.
- Nie trzeba, nie jest tak źle – nie chciałaś by wasz spacer już się kończył.
- A jakbym cię odprowadził ?
- Naprawdę? Spytałaś niedowierzając. Remus zaśmiał się cicho słysząc to i złapał cię za rękę.
- Prowadź.
Regulus Black:
- No nie zostawiłam różdżkę w bibliotece – stwierdziłaś i ruszyłaś szybko korytarzem w tamtą stronę. Gdy został ci już tylko jeden zakręt, twoją drogę zasłoniły , dwa ogromne ciała. Podniosłaś wzrok i ujrzałaś twoich prześladowców. Strasznie się na ciebie uwzięli , szczególnie po ostatnim razie, kiedy prawie spaliłaś jednemu z nich szatę.
- Możecie się posunąć ? Zastawiacie całe przejście – powiedziałaś.
- Przynajmniej nigdzie nie uciekniesz – powiedział jeden z nich. Tyle lat już cię prześladują, a ty nadal zapominałaś ich imiona...
- Czekaj jak ty się nazywałeś? Mój mózg, usuwa z pamięci to co niepotrzebne – powiedziałaś uśmiechając się niewinnie.
- Szlamy głosu nie mają – powiedział drugi.
- Chłopcy, nie pamiętacie co wam kiedyś mówiłem? Macie się od niej odwalić – usłyszałaś znajomy głos.
- Black , nie bądź jak twój brat – zarechotał pierwszy.
- Spierdalaj – warknął Regulus – nic mi nie zrobicie, bo nie wiecie nawet jak działają najprostsze zaklęcia. Przynosicie większą hańbę czarodziejom niż mój brat.
Napastnicy spojrzeli po sobie po czym powoli wycofały się z korytarza.
- Dzięki ci, poradziła bym sobie, ale musiałam zapomnieć akurat moją różdżkę – zaśmiałaś się cicho.
- Nie ma sprawy – chłopak uśmiechnął się do ciebie.
- Ty naprawdę uważasz, że twój brat przynosi hańbę twojej rodzinie, tylko dlatego, że przyjaźni się ze „zdrajcami" – mówiąc to zrobiłaś nawias w powietrzu.
- Nie, ale moi rodzice tak twierdzą... Nie mówmy o tym. Jak chcesz mogę cię odprowadzić do twojego dormitorium, jak kiedyś – zaproponował.
- Prywatny ochroniarz? Czemu nie... Tylko najpierw chodźmy po moją różdżkę! – zawołałaś i ruszyłaś w stronę biblioteki razem z Regulusem.
Inne:
Tom Riddle: *w trakcie pisania*
CZYTASZ
Harry Potter - Preferencje i one shoty
Fanficpotrzebowałam roku by wstawić nowy rozdział See you next year.. or not 😚