Rozdział 15

1.1K 52 3
                                    

Ten rozdział jest dosyć mocny. Mi osobiście mocno wszedł, więc dajcie znać, co czuliście, czytając go!

***

Blondyn, mocno trzymając dziewczynę za rękę, szedł w kierunku Pokoju Życzeń, nie oglądając się za siebie. Chciał jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Nie był głupi. Dlatego nawet nie musiał na nią patrzeć, żeby wiedzieć w jakim była stanie. Nadal był w szoku jak ten gnój mógł tak ją potraktować, ale jedno było pewne. Na pewno tak tego nie zostawi. Co to to nie. 

Hermiona ciągnięta gdzieś przez chłopaka nie wiedziała co się dzieje ani jaki jest cel ich podróży, lecz niespecjalnie się tym przejmowała. Najważniejsze było dla niej to, by w końcu zniknąć z oczu innych. Wiedziała, że powrót do neutralnych stosunków z byłymi przyjaciółmi może być trudny, ale czegoś takiego w życiu by się nie spodziewała. Nigdy. 

Ocknęła się ze swoich rozmyślań, słysząc głos Malfoy'a. 

- Jesteśmy - odezwał się po dłuższej chwili ciszy, jaka towarzyszyła im od czasu wyjścia z Wielkiej Sali. Ona nic nie mówiła, cały czas płacząc, a on - no cóż, sam nie wiedział czy w ogóle chciała z nim teraz być, a co dopiero go słuchać. Ale na pewno nie zostawi jej teraz samej. 

- Co my tu robimy? - spytała, biorąc wcześniej jeden głębszy oddech. Mówienie czegokolwiek przychodziło jej z ogromną trudnością, ale miała już dosyć milczenia, które ciągnęło się w nieskończoność. 

- Po prostu porozmawiamy, nic więcej - powiedział, otwierając przed nią drzwi i wpuszczając ją do środku. Sam wszedł zaraz za nią, a ich oczom ukazał się ładny, przestronny salon w barwach Slytherin'u. Jednak dziewczyna, nie zwracając nawet uwagi na to, gdzie się znajduje, najzwyczajniej w świecie usiadła na kanapie i zaczęła wgapiać się w jakiś punkt przed sobą. 

- Posłuchaj mnie, Granger - zaczął, nie do końca wiedząc, co tak naprawdę chciał jej powiedzieć. Nienawidził płaczących dziewczyn. Co więcej, w życiu by się nie spodziewał, że przyjdzie mu pocieszać jakąkolwiek Gryfonkę, a co dopiero właśnie ją. - Weasley to nikt inny jak zwykły chuj, który tylko żeruje na czyimś nieszczęściu. W tym przypadku na twoim - westchnął. - Nie możesz się nim tak przejmować, a, jeśli nie potrafisz inaczej, może powinniśmy zakończyć ten teatrzyk?

Zamarła, słysząc jego słowa. Chciał to zakończyć? Wiedziała, że kiedyś w końcu do tego dojdzie, ale... spodziewała się, a raczej miała nadzieję, że nastąpi to o wiele później. Na pewno nie myślała o tym, że stanie się to akurat w chwili, kiedy zda sobie sprawę, że jest on dla niej o wiele ważniejszy niż ktoś, kto tylko udaje jej chłopaka, żeby się na kimś zemścić. 

- Co? Ale jak to... To znaczy... Nie chcesz już dłużej tego ciągnąć? - spytała, jąkając się przy tym. 

Westchnął po raz kolejny. Czy ona nie rozumie powagi sytuacji? I dlaczego aż tak gwałtownie na to zareagowała? Może i nie chciał tego kończyć. Może i zaczynał się już całkiem dobrze przy niej czuć i polubił jej towarzystwo. Może nawet lubił ją całować i trzymać za rękę. Ale jakie to, do cholery, miało znaczenie, jeśli tylko jej tym szkodził? Poza tym, nawet jeśli to byłaby prawda, ich związek nie miałby sensu. Nawet w jakiejś głupiej, alternatywnej rzeczywistości. Po prostu nie i tyle. 

- Nie zrozum mnie źle, Granger. Było fajnie, udało nam się nawet wkurzyć Gryfiaków, a Zabini i Pansy się od nas odczepili. Ale to, co się dzisiaj wydarzyło, to za dużo. Poza tym uzyskaliśmy już to, co było naszym celem, więc nie widzę...

- Jasne - przerwała mu, nie mając ochoty już dłużej tego słuchać. - Czyli co... jutro oficjalne rozstanie? - spytała, czując jak do jej oczu nachodzą kolejne łzy. Jednak tym razem były one spowodowane czymś zupełnie innym. Kimś innym.

fretka nie jest taka zła |dramione| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz