Rozdział 30

957 34 8
                                    

Hello,
przed Wami rozdział 30.
Widzimy się za tydzień w Epilogu i kończymy przygodę z Draco i Hermioną.
Koniecznie dajcie znać, co sądzicie i zostawcie po sobie ślad!
Do następnego!!

***

Tylko się nie denerwuj. Snape na pewno pójdzie nam na rękę.  -  powtarzała sobie, kiedy razem z blondynem stała przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu profesora. 

Draco posłał dziewczynie pokrzepiający uśmiech, po czym zapukał i, po usłyszeniu głośnego ,,Wejść", pchnął drzwi, ciągnąc ją za sobą. 

Nauczyciel siedział za biurkiem, przeglądając eseje uczniów. Wyraz jego twarzy ani trochę nie zachęcał do rozpoczynania z nim jakiejkolwiek dyskusji, a już na pewno nie do proszenia go o przysługę. Ale jego chrześniak ani trochę się tym nie przejął. Nie zamierzał pozwolić Granger wrócić na noc do dormitorium, w którym czekałaby na nią ta ruda szmata, Ginny Weasley. 

- Dzień dobry, profesorze - przywitał się, zachowując wszelkie pozory normalności w ich relacji. Nigdy nie rozumiał, po co, ale tego wymagał Snape, a on się z tym nie kłócił. Zresztą nie po to tu przyszedł. Miał do niego sprawę i chciał załatwić ją jak najszybciej. Dlatego przyszedł tu mimo późnej godziny, nie czekając do rana. 

Hermiona wyszeptała ciche powitanie, stresując się całą tą sytuacją. Nie wiedziała, na co liczyć ze strony mężczyzny. Przecież chcieli poprosić o zgodę na jej przeniesienie do jednego z dormitoriów Ślizgonów. Nie ma szans, żeby się na to zgodził. A jednak Malfoy był tak pewny tego, że uda mu się go przekonać, że aż sama zaczynała w to wierzyć. 

- Czego chcecie? - warknął, nie bawiąc się z nimi w zachowanie zasad dobrego wychowania. Był zmęczony, siedział do późna nad marnymi wypocinami Gryfonów i najchętniej położyłby się już w swoich komnatach, ale oczywiście ktoś musiał mu przeszkodzić. I to kto? Draco z tą irytującą dziewczyną, Granger! - I co tu robicie? Oboje. Jeśli się nie mylę, a nie mylę, już dawno jest po ciszy nocnej, a ty, panno Granger powinnaś być w swoim Pokoju Wspólnym. Co zatem robisz tu z panem Malfoy'em? 

Jego głos ociekał ironią i jadem, ale Hermiona wcale nie była tym faktem zaskoczona. Doskonale wiedziała, że Snape nie lubił jej już za samo to, że była Gryfonką. Do tego przyjaźniła się z Potter'em, którego on wręcz nienawidził. Nic więc dziwnego, że jego nastawienie do jej osoby było jakie było. Negatywne i uprzedzone. Nie to co do swoich wychowanków. Dlatego skupił się na niej, a nie na Draco. 

Dziewczyna chciała się odezwać, jakoś wytłumaczyć, ale uprzedził ją Ślizgon. 

- Słuchaj, mam dość dużą prośbę i wiem, że to może wydać się zbyt skomplikowane, ale nie mamy innego wyjścia. Jesteś naszą ostatnią nadzieją, wujku - wyznał, nie przejmując się już zachowaniem pozorów. Snape'owi się to nie spodobało, ale nic nie powiedział, bo pierwszy raz widział Draco w tak poważnym wydaniu. Wyglądał jakby faktycznie stało się coś okropnego. A kimże by był, gdyby zupełnie go to nie obeszło? 

- O co chodzi? 

- Hermiona musi przez jakiś czas zamieszkać w Slytherin'ie. 

- Słucham?! - wykrzyknął zaskoczony. - Czy wyście się na mózg z Potter'em i Weasley'em zamienili?! 

- Właśnie o niego tu chodzi. O Weasley'a - warknął Malfoy, przypominając sobie wszystko to, co dzisiaj usłyszał. - Ona nie może wrócić do swojego dormitorium, bo mieszka w nim z jego siostrą, a jest to co najmniej niebezpieczne i zagraża jej życiu. Jeśli nam nie pomożesz, trudno, ale nie pozwolę, żeby mnie to powstrzymało - oświadczył zdecydowanie. 

fretka nie jest taka zła |dramione| ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz