III. It was sweet revenge

48 8 0
                                    

23.06.2017 PL nowa wieś
godz: 18:15.

Dosyć parząca w ręce pora roku nie sprzyjała chłopakom. Klimatyzacja, która dosyć niedawno działa nagle odmówiła poszłuszestwa. Wracając po akcji zmęczony Wawrzyniak otworzył okno dopalając starego papierosa, który wręcz był prawie czarny, a dosięgał już końca tytoniu. Wypuścił dym z nosa, patrząc przy tym w lusterko, gdzie można było zauważyć drobnego chłopaka zajmującego się swoim telefonem. Na głowie miał drobne rany po kłótni ze swoim chorym psychicznie ojcem, wracali właśnie z poznania od mieszkania marka. Łukasz miał już dość zachowania opiekuna marka, więc w końcu zrobił to, o czym dosyć często mówił – zabrał swojego chłopaka.

Chłopiec z westchnięciem schował swój telefon i spojrzał naprzód samochodu, od razu zauważając świecąca wręcz czerwonością oznaczająca, że zaczyna brakować paliwa, szturchnął delikatnie swojego partnera i palcem wskazał mu migającą diode.

Wawrzyniak ze zmarszczonymi brwiami spojrzał na diode wyrzucając przy okazji dopalonego do końca papierosa i kiwnął głową. Po momencie spojrzał na swojego chłopca z lekkim uśmiechem.

– Zapomniałem zatankować, zanim ruszyłem do ciebie. Zaraz znajdziemy jakąś stację, jesteś może głodny? –
zapytał, wracając wzrokiem na drogę i łapiąc delikatnie za dłoń nastolatka. Starał się jakoś poprawić humor swojego partnera, iż był brutalnie zniszczony przez jego ojca.

Kruszel chwili się zastanowił, łapiąc także za dłoń Wawrzyniaka także się delikatnie uśmiechając

– nie, nie jestem, ale bardzo bym chciał jakiś chłodny napój... – powiedział cicho i spojrzał na niedaleką stację, w myślach zaczął się cieszyć z tego.
Starszy od razu zjechał na drogę prowadzącą do danego miejsca, jakim była stacja paliw. Ulica tak samo jak okolica były opustoszałe, nie było dosłownie żywej duszy na drodze tego wieczora. Można byłoby się dowiedzieć, z jakiej przyczyny.

Łukasz zajechał, zatrzymując się Przy baku z paliwem, zgasił auto i szybkim ruchem wysiadł z auta. Starszy rozglądnął się po okolicy, pukając do szyby, gdzie można było zauważyć marka. Ten otworzył okno patrząc pytająco.

– Skarbie pójdziesz zapłacić? Skoro i tak idziesz kupić sobie colę. – Zapytał z miłym wyrazem twarzy, a chłopiec zgodził się kiwając głową. Odpiął zapięte pasy i wyszedł z gorącego auta.
Wawrzyniak z kieszeni wyjął kartę płatniczą, podając ją od razu do dłoni chłopca, poprawił okulary i spojrzał na kwotę, także zaglądając kontem oka na numer stanowiska.

– Numer pięć, weź mi też colę słonko – uśmiechnął się drugą dłonią, głaskając chłopaka po jego delikatnych niczym piórko włosach, po czym wrócił do samochodu.

Kruszel powolnym krokiem ruszył do pomieszczenia przełykając ślinę, gdy wszedł do budynku czując od razu przyjemny chłód spowodowany przez wiszącą naprzeciwko niego klimatyzacją. Zauważając kasjera przywitał się cicho ruszając w stronę lodówek z napojami. Kasjer na oko był w wieku jego partnera, delikatnie różowawe krótkie włosy oraz jasnozielone oczy pasowały jego lekko zbudowanej sylwetce.

Blondyn podszedł do lodówki, otwierając je powoli, po czym wziął w ręce dwie puszki coca-coli., spojrzał na, nie upewniając się, że nie są nigdzie pęknięte powolnie zamykając lodówkę. Ruszył w kierunku kasjera.
Zatrzymując się przed ladą ponowie przywitał kasjera, podając mu rzeczy, które wybrał.

– doliczyć tez paliwo z piątki. – dodał po chwili spoglądając przez okno.
Kasjer podał kwotę, a blondyn pokazał kartę.

– Możesz tez zapłacić w inny sposób, Słodziaku – uśmiechnąłem się zadziornie różowo włosy i złapał za dłoń młodszego, na co ten zmarszczył brwi zabierając po chwili rękę z blatu.

Jednak nie skomentował tego szybko płacąc kartą oraz zabierając puszki, które wypadły mu z rąk. Nachylił się, aby je zebrać, różowo włosy skorzystał z chwili i klepnął Kruszela za pośladek. Ten wystraszony odskoczył z puszkami i szybkim krokiem ruszył do wyjścia przerażony, słysząc cichy śmiech chłopaka.

Łukasz spojrzał przez szybkę zdziwiony biegiem jego ukochanego do auta. Gdy partner wsiadł i podał mu puszkę ten zapytał co się stało.

– No... no ten chłopak z kasy... zaproponował mi, że mogę zapłacić w inny sposób i gdy się nachyliłem po puszki. Klepnął mnie w tyłek... – powiedział zmieszany chłopiec. Zauważył, że Wawrzyniak nerwowo zagryzł wargę.

– Co za dupek... marek proszę wsiądź do
tyłu i nie zaglądaj przez okna – powiedział szybko oddychając oraz zakładając maskę. Wiedział już, jak się zemści. – bez żadnych, ale marek. – odpowiedział również szybko zauważając, że marek chce coś powiedzieć. Blondyn z westchnięciem wsiadł do tyłu i zasłonił tylne szyby

grzeczny chłopiec – uśmiechnął się pod nosem, wychodząc po tym z auta.
Powolnym krokiem ruszył do budynku, aby nie wzbudzić podejrzeń, musiał to dosyć szybko załatwić, iż były obawy, że ktoś się pojawi. Wszedł do pomieszczenia i zaczął po nim chodzić. Musiał wymyślić coś, aby kasjer poszedł do magazynu. Zauważył, że czegoś brakuje na półce wiec od razu ruszył do kasy.

– Przepraszam... macie może na magazynie płyn do spryskiwaczy? – zapytał lekkim tonem, spoglądając na różowogłowego.

– Hm...Chyba tak proszę poczekać. – chłopak wstał z siedzenia i ruszył na magazyn. Wawrzyniak uśmiechnął się pod nosem i wziął z jakiejś półki dezodorant, idąc zanim.

Gdy zielonooki po ciemku szukał to czego jego klient oczekuje ,brunet wszedł zanim, łapiąc go za włosy i wypychając go z powrotem na budynek ze sklepem. Różowo włosy upadł, a Wawrzyniak przyparł go dosyć ciężkim butem biorąc jednym ruchem zapalniczkę z kieszeni, odpalił dezodorant i skierował go na lezącego chłopaka. Jednym klikiem włączył zapalniczkę i podłożył ja pod skierowaną falę wydobywająca się z metalowej puszki. Gdy zauważył płomień skierował go na jego twarz najpierw, paląc włosy, a potem buzię zielonookiego.
Po chwili nastąpił krzyk rozpaczy i bólu. Wawrzyniak Szczęśliwy rzucił to na ziemie widać jak głowa rózowowłosego się pali.
Ruszył bez słowa do wyjścia i biegiem podbiegł do stanowiska z paliwem. Rzucił na ziemie konewkę przy okazji , wylewając paliwo. Podpalił to i wsiadł do auta szybko odpalając. Po momencie odjechał, ściągając maskę.

– Spokojnie marku, już nikt ci nic nie zrobi.-.
Powiedział ze szczerym uśmiechem, na co blondynek się uśmiechnął, siadając obok Łukasza.

To była słodka zemsta.

Słów : 935

One ( fuckin ) Shots. Kxk Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz