*5 lat później*
-Która godzina?-jęczę, gdy dźwięk dzwonka telefonu wyrywa mnie ze snu. Jest oczywiste to, że nikt mi nie odpowie.
Gdy wyprowadziłem się z domu wszystko się zmieniło. Na samym początku dużo rzeczy było dla mnie obce. Można powiedzieć, że byłem dość rozpieszczonym dzieciakiem. Rodzice zarabiali dużo, a sam nigdy się nie napracowałem i wyręczałem się innymi osobami z mojego otoczenia.
Dopóki nie ukończyłem osiemnastu lat pracowałem w kilku sklepikach z szybkim jedzeniem. Przed dziewiętnastym rokiem życia wujek, u którego mieszkam załatwił dla mnie pracę w jednym z warsztatów. Warsztat motocyklowy. Od dziecka inspirowały mnie motocykle. Już sama jazda nimi to coś wspaniałego, a to miejsce gdzie mogę przerabiać je od podstaw to najlepsza praca jaką w życiu mogłem dostać.
-Halo?-przecieram oczy i wzrokiem szukam małego, białego zegarka, który stoi na szafce nocnej.
-Stary, nie dam rady.-słyszę po drugiej stronie głos mojego znajomego.
-Jack, cholera jest piąta rano.
-Potrzebuję tego.-prawie krzyczy.
-Wiesz kiedy jest twoja kolej. Masz jeszcze dwa tygodnie.
-Nie możesz załatwić tego wcześniej?-można powiedzieć, że prawie błaga.
-Nie. Spieprzaj.-mruczę do telefonu i się rozłączam.
Spoglądam po raz kolejny na godzinę. Za godzinę muszę wstawać do warsztatu, więc wypiję kawę i pojadę do pracy.
* * *
-Styles, spóźniłeś się.-mówi szef przez ramię.
-Tak, wiem.-wzdycham.-Przepraszam, ale miałem ciężką noc.
-Nie możesz tego brać jako usprawiedliwienie.-parska, a ja tylko przytakuję.
-Dzień dobry!-słyszymy w oddali męski głos. Odwracam się by ujrzeć wysokiego mężczyznę i niższą od niego postać.
-Dzień dobry.-odpowiadam.
-Witamy panie Clark.-uśmiecha się szef i podaje rękę brunetowi po czterdziestce.
Zza jego ramienia wyłania się dziewczyna. Brunetka o kręconych włosach, piwnych oczach i zniewalającym uśmiechu. Jest piękna.
Oto drugi rozdział. :) Chciałabym wam podziękować za ponad osiemdziesiąt wyświetleń, ponieważ jest to bardzo motywujące. :) x
