Ujawniając sekrety

104 7 4
                                    

Kolejne dni mijały mi powoli i rutynowo. Siedziałam praktycznie cały czas w domu i od czasu do czasu wychodziłam, żeby się przejść. Każdego unikałam jak ognia, nie miałam nastroju na interakcje społeczne. Cieszyłam się w tym momencie, że postanowiłam wziąć urlop, bo każde spojrzenie skierowane w moją stronę wydawało mi się albo szydercze albo pogardliwe. Leżałam teraz na łóżku patrząc w sufit. Ostatnio za często wszystko interpretuję i wyolbrzymiam. Po chwili stwierdziłam, że wyjdę się przewietrzyć. Założyłam buty, włożyłam słuchawki w uszy i ruszyłam przed siebie. Zamknęłam dom, a klucz schowałam do kieszeni bluzy. Szłam w bliżej nieokreślonym kierunku. Byle szybciej wrócić i żeby nikt mnie nie zaczepił.

– No proszę– w momencie gdy usłyszałam słowa wypowiadane przez tak znajomy głos zatrzymałam się, a mnie oblał zimny pot. Miałam go nigdy więcej nie spotkać– Katie Cheeton.

– Dla ciebie pani gubernator Katie Cheeton– odpowiedziałam odwracając się i spoglądając beznamiętnie na znienawidzoną twarz byłego prześladowcy z dzieciństwa.

– Jaka wyszczekana się zrobiłaś– uśmiechnął się tylko kpiąco– teraz jak masz pozycję to myślisz, że się ciebie boję? W twoich snach złotko.

– A powinieneś– warknęłam zbliżając się do niego z chłodnym wyrazem twarzy– ja mogę zrobić wszystko, żeby cię zniszczyć. Zdajesz sobie sprawę, że za to co mi robiłeś w dzieciństwie mogę teraz bez konsekwencji Cię usadzić? Ale nie zrobię tego. Nie zamierzam psuć komuś życia dla własnej przyjemności.

– A może chcesz to powtórzyć?– teraz to ja byłam przyszpilona do ściany. Dlaczego nikogo teraz nie ma? Przed oczami stanęła mi scena sprzed lat. Natrętnie jeździł swoimi obleśnymi łapami po moim ciele. Oblizał usta i zaczął mnie nachalnie całować. Po chwili wyjął scyzoryk i przejechał nim po moim udzie i ramieniu. W tym momencie podniosłam kolano i uderzyłam go między nogi. Zamachnęłam się wtedy ręką i uderzyłam go w twarz, a gdy opadł pod wpływem uderzenia na podłoże zaczęłam uciekać. Obróciłam się i zauważyłam, że mnie gonił. Dziękowałam Bogu, że miałam od zawsze naturalnie szybki bieg. Ponownie obróciłam się, zniknął z zasięgu mojego wzroku, więc pobiegłam szybko do domu. Usiadłam na kanapie w salonie, podkuliłam nogi, objęłam je rękami i schowałam głowę w kolana i zaczęłam głośno płakać. Nienawidziłam siebie za tą słabość. Nienawidziłam siebie za tą cholerną przeszłość. I nienawidziłam, że nie umiałam się wtedy nawet postawić.

– Katie, jesteś?– usłyszałam głos Diane. Spojrzałam na telefon, 18 nieodebranych połączeń od Diane. Pewnie nie słyszałam jak pukała lub dzwoniła. Nie była sama, niemal od razu do mnie podeszła jak mnie zobaczyła– Boże co ci się stało?

Jej oczy były zatroskane, ale ja nie byłam w stanie nic powiedzieć przez drżenie ciała.

– Spotkałam go– powiedziałam gdy już trochę się uspokoiłam.

– Zrobił ci coś?– zapytała, pokiwałam nerwowo głową i pokazałam jej zadane przez mężczyznę rany– zajebie skurwysyna. Powinnaś to zgłosić.

– Musiałby prędzej czy później odbyć spotkanie ze mną– odpowiedziałam – a gdyby chciał to rozwikłać sądowo to musiałabym się przyznać do tego, co robiłam kiedyś. Miałam być silna, a wyszło kurwa jak zawsze. Miałam zapomnieć i co? Znowu to samo.

– Katie– usłyszałam głos tarantuli– o czym ty mówisz? Ktoś cię kiedyś zaatakował?

Spojrzałam na piątkę pozostałych przyjaciół. Obiecałam przecież kiedyś jednemu z nich, że powiem wszystko. Teraz nadszedł ten czas.

– Jak byłam dużo młodsza miałam trudne dzieciństwo– zaczęłam. Nie patrzyłam na nikogo. Ręce splotłam i położyłam je na kolanach, a swój wzrok wbiłam w ścianę naprzeciw– nikt nigdy mnie nie lubił.  Możecie się domyślać, że chodziło o stereotypy. Gepardy nie cieszyły się kiedyś dobrą opinią. I tak jest do tej pory. W szkole byłam często prześladowana. Szydzili ze mnie, wyzywali i kpili. Kiedyś nie byłam na tyle pewna siebie, żeby im odpowiedzieć, bo naturalnie się bałam. Nie lubił mnie zwłaszcza jeden chłopak, był wilkiem. Jego się bali, więc nikt mu nawet uwagi nie zwracał. Na początku byliśmy w związku, jak później się okazało fałszywym. Na początku było pięknie i kolorowo. Do czasu.. w ostatniej klasie bardzo się pokłóciliśmy. I wtedy koszmar się znowu zaczął.. najpierw wyzwiska, później pobicia i na końcu okaleczanie mnie. Rozcinał scyzorykiem każdy fragment mojego ciała. Kiedy przeciął mi brzuch trafiłam do szpitala. Nikt się tym nawet nie przejął.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 03, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pan Wilk i Spółka: Czarna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz