Gala Dobroci

106 7 0
                                    

Z każdą kolejną chwilą byłam coraz bliżej sceny, przeklinałam ich wszystkich za to, że akurat ja musiałam wygłaszać tą mowę. Przynajmniej nie musiałam wręczać nagrody, pewnie uznali, że moja niechęć jest po prostu za duża i zrobiłabym to w sposób złośliwy lub chamski. I mieliby wtedy rację.

- Gubernator komisji Katie Cheeton- usłyszałam i od razu weszłam na podest. Rozległy się głośne brawa.

- Dziękuję, dziekuję- powiedziałam, a gdy brawa ucichły zaczęłam mówić- Rok temu przeżyliśmy straszliwą tragedię. Meteoryt uderzył w nasze miasto. Kosmiczny kamień przeorał nie tylko miasto, ale też nasze serca, ale nawet w obliczu tragedii profesor Marmalade pokazał nam inną perspektywę. I właśnie dzięki panu, panie profesorze ten meteoryt w kształcie serca pokazuje nam, że dobro jest wszędzie. Nawet tam, gdzie go nie widać. A teraz w imieniu własnym i państwa zapraszam profesora Marmelate.

Rozległy się głośne brawa, a ja zeszłam dziękując Bogu, że to się w końcu skończyło. Nasz mały profesorek zaczął coś mówić od siebie, ale ja już tego nie słuchałam. Kiedy skończył kurtyna zaczęła się podnosić, ale delfina za nią nie było. Czyli jednak im się udało. Poczułam dziwną zazdrość. Mnie też kiedyś to się udało, ale w tamtym momencie zrezygnowałam. Uświadomiłam sobie wtedy, że to już droga bez odwrotu. Wtedy miałam do wyboru delfina lub przyjaźń. Jak widać wybrałam to drugie. Przez wiele lat żałowałam, ale w końcu zrozumiałam, że to było najlepsze, co mogłam zrobić. Diane starała się wszystkich uspokoić, ale na marne. Postanowiłam się nie odzywać. To by się źle skończyło.

- Przepraszam Diane- odezwała się Marmolada- chciałem tylko powiedzieć, że nie robiłem tego dla jakiejś nagrody. Robiłem to, żeby poczuć to przyjemne łaskotanie, dreszczyk na plecach, drżenie mojego małego ogonka. Bo widzicie, jeśli ktoś jest dobry, to czuję się dobrze sam ze sobą, a wtedy inni go kochają.

Zmarszczyłam mimowolnie brwi. Wyczuwałam w tym podstęp. Wtedy wszyscy obejrzeli się za siebie i zauważyli wychodzących gości. Wśród nich znalazł się ten mężczyzna w białym garniturze. Dziwnie merdał mu.. ogon? Wąsy mu wtedy odpadły, a okulary miał zdjęte.

- Pan wilk i spółka!- wrzasnął jeden z typów.

- Aresztować!- krzyknęła komendantka i tabuny policji zaczęło biec w kierunku spółki, otaczając ich- ukradli delfina!

- Przepraszam bardzo- zawołał wilk- a gdzie dowody?

Wtedy spod sukienki rekina wyleciał delfin, który się poturlał tuż pod jego stopy. Parsknęłam śmiechem i uniosłam brew.

- Mój dzidziusiek - zawołał rekin, a ja miałam niepohamowaną ochotę wybuchnąć śmiechem, ale spojrzałam na Diane, która wyglądała na równie rozbawioną, co ja.

- Na kolana cwaniaczki- zawołała komendant, nie zauważając chyba naszego rozbawienia- i ręce do góry.

- Ja mam sztuczne- powiedział wąż.

Wtedy wilk chciał się razem ze spółką zmyć za pomocą pistoletu z hakiem, ale stracił tylko spodnie, zaczęli prowadzić ich do radiowozu. Tiffany nadawała na żywo, a policjanci prowadzili zbirów do klatki.

- Przepraszam, pani gubernator- odwróciłam się w kierunku wilka i zmierzyłam go wzrokiem- chciałem tylko pogratulować. Nieźle nas pani rozszyfrowała. Faktycznie jesteśmy na wskroś sfrustrowani i zagubieni.

- Zgorzkniali?- uniosłam brew.

- Jasne, to też- nikle uniosłam kącik ust.

- Narcystyczni?

- Tak.

- Emocjonalnie puści?

- Nie sposób zaprzeczyć- uśmiechnęłam się z wyższością- niestety nigdy nie dano nam szansy pokazać, że nie jesteśmy tylko drobnymi złodziejami. Gdyby znalazł się ktoś, kto znalazłby w nas nasionko dobra i pozwoliłby mu zakiełkować, jakiś symbol dobroci jak nie wiem... Matka Teresa? Ale pewnie lepiej nas zamknąć w klatce i więzić do końca życia.

- I taki jest plan- zawołała komendantka łapiąc wilka i chcąc go wrzucić do samochodu, ale w ostatniej chwili rozległ się głos profesora.

- Stop!- zawołała Marmolada- to prawda. Pan wilk to wyrzutek, co prawda bandzior i śmieć. Wybacz, to tylko taki wstęp.

- W ogóle się mną nie krępuj- odpowiedział.

- Ale skąd wiemy czy nie może się zmienić skoro nigdy nie daliśmy mu szansy?- kontynuował- a gdyby przeprowadzić eksperyment, Katie. Jak wiesz moja gala dobroci jest już za pasem. Jeśli udowodnię na niej, że Ci degeneraci mogą się zmienić to puścisz ich wolno i oczyścisz im akta?

Spojrzałam na niego jak na kosmitę.

- Ale on pana naciąga profesorze!- zawołała komendantka.

- Ale to był mój pomysł- powiedział Marmelate.

- No faktycznie jego- wtrącił się wilk.

- Bo mu go podsunąłeś- warknęła- pani gubernator, pani się na to nie godzi.

- Nie mogę narażać miasta w imię jakiegoś eksperymentu- odpowiedziałam niemal natychmiast- to totalne szaleństwo!

- Pani gubernator jeśli można- zwrócił się do mnie wilk- pamiętam, że kiedyś bardzo mądra osoba powiedziała, że nawet śmieci mogą stać się czymś naprawdę pięknym.

Nawiązanie do poprzedniej rozmowy, a więc tak chcesz się bawić. Znaj moją łaskę, ale zbajerować mnie i tak ci się nie uda.

- No dobrze- powiedziałam z udawaną niechęcią i zaczęłam podchodzić niebezpiecznie blisko- ale jeden wybryk i możesz zapomnieć o tym, że byłam teraz taka łaskawa. I chcę do tego czasu przetrzymać złotego delfina, żeby nie stworzyć niepotrzebnej pokusy.

Odsunęłam się i spojrzałam mu prosto w oczy. Było w nich coś na kształt szczerego uznania. Profesorek oddał mi nagrodę. A wilczek poszedł w kierunku drzwi.

- Nie każdy dostaje drugą szansę- zwróciłam się do niego w ostatniej chwili- nie zmarnuj tego, panie Puddleton.

Wykonał wtedy grzecznościowy gest kłaniając się w moją stronę, a radiowozy odjechały. Uśmiechnęłam się kpiąco parskając śmiechem. Po zakończonej gali ruszyłam do domu. Było już późno, ale nie chciałam spać. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Byłam niemal pewna, że postąpiłam właściwie, dając im drugą szansę. Każdy na nią zasługuje, a mimo to, nie każdy ją dostaje. Ja nie dostałam. Dopiero kiedy poznałam Diane zrozumiałam, że po prostu niektórzy nie dają ci drugiej szansy, bo ci czegoś nie wybaczyli. Nie dają ci jej, bo nie chcą, żebyś pokazał jak bardzo możesz się zmienić, oni to wiedzą, a jednocześnie orientują się, że jeśli to zrobią, to całe zarzuty wtedy nie spadną na ciebie, tylko na nich. To nawet przykre, że każdy Cię nienawidzi, bo jesteś w czymś lepszy. Za każdym razem kiedy o tym myślę czuję się jak to bezbronne dziecko, które szuka zemsty, płacze po nocach i stara się zrobić cokolwiek, żeby chociaż jedna osoba Cię wspierała, ale teraz wiem, że to nic nie da, oni Cię zawsze będą nienawidzić, bo jesteś zbyt silna, by się zmienić. Zbyt zraniona, by komukolwiek zaufać, zbyt sprytna by kogoś nie przejrzeć i zbyt pewna siebie by znowu ulec. To myślenie zaprowadziło mnie na drogę, którą nie tak dawno podążałam.

Z tymi myślami zasnęłam.


Pan Wilk i Spółka: Czarna Tajemnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz