piętnasty albo sen

61 16 0
                                    

miałem sen.

miałem w nim wszystko, czego chciałem.

i to było moim najgorszym koszmarem.

udało mi się w nim popełnić samobójstwo.

na początku się cieszyłem. w końcu uwolniłem się od tych wszystkich koszmarów. odciążyłem także ciebie od twojego dodatkowego etatu, za który sam musiałeś dopłacać.

trwało to zaledwie jeden dzień.

później czułem jedynie pustkę.

ciągle słyszałem w swojej głowie plotki na mój temat.

że byliśmy razem.

że nie zasługiwałem na tak cudownego chłopaka jakim był tae.

że byłem obrzydliwy.

że popełniłem samobójstwo, bo wydał się nasz rzekomy romans.

że się nade mną znęcałeś w domu.

ta lista się jedynie dłużyła i dłużyła z każdą kolejną osobą.

ta pustka trwała do dnia mojego pogrzebu.

byłeś na nim jedynie ty, ksiądz oraz mężczyźni, którzy nieśli moją trumnę.

nawet rodzice nie przyjechali.

uwierzyli w te wszystkie plotki o nas.

cała piątka tych facetów (ksiądz + czterech od trumny) była obrzydzona twoim widokiem.

tak, do nich również dotarły te plotki.

byłeś naprawdę ładnie ubrany. widziałem także, jak dzielnie trzymałeś łzy, dopóki tamci nie zniknęli.

gdy tylko oni opuścili cmentarz, ty zalałeś się płaczem.

pytałeś mnie, czemu to zrobiłem.

pytałeś mnie, jak bardzo w tym wszystkim ty zawiniłeś.

pytałeś mnie, czy ci wybaczę.

a ja zacząłem tam płakać razem z tobą.

powtarzałem, że to jedynie moja wina. że ty nic tutaj nie zawiniłeś.

ale ty mnie nie słyszałeś.

chciałem cię przytulić. czuć cię przy sobie.

ale nie mogłem.

i wtedy pojawił się smutek oraz żal.

płakałem i błagałem niebiosa o koniec tego koszmaru.

bo ja nie chciałem ginąć. jeszcze nie.

chciałem z tobą mieszkać. chciałem z tobą się przytulać. chciałem z tobą jeść. chciałem z tobą spać.

chciałem z tobą żyć.

i faktycznie się zaraz obudziłem. płakałem w twoich ramionach.

przepraszałem cię na kolanach. powtarzałem w kółko, że chcę żyć z tobą tak długo, jak tylko będę mógł. i nie będą mnie obchodzić tego konsekwencje.

a ty?

ty jedynie się uśmiechnąłeś i powiedziałeś:

"tak długo, jak przy tobie jestem, nikt cię nie skrzywdzi."

dokładnie tak, jak wtedy. gdy cię nie wydałem mimo gróźb twoich przyjaciół.

tak samo ty mnie teraz nie wydajesz. obiecujesz, że zostaniesz ze mną do końca.

również miałeś łzy w oczach, ale starałeś się to ukryć ze względu na mnie.

i od wtedy koszmary przestały mnie nawiedzać.

"GOODNIGHT" beomjun. ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz