Leżałam na kanapie, wpatrzona w sufit z plakatami. Zasnęłam na niej. W miejscówce do grania w dungeons and dragons.
Poczułam, że ktoś siada obok mnie. Postanowiłam nie odrywać wzroku od punktu, o który się wcześniej zahaczyłam, ponieważ wiedziałam, kto siada obok mnie.
Leżałam z odkrytym brzuchem, trzymając na nim splecione palcami dłonie. Właściwie, to miałam je bliżej mostka aniżeli centralnie na brzuchu. Poczułam, jak po wolnym miejscu tańczą palce Eddiego, zataczając wszelkie możliwe wzory.
Nie chciałam mu przeszkadzać, ale w końcu musiałam się podnieść. Trochę agresywnie, ale w miarę delikatnie odrzuciłam jego dłonie i usiadłam tuż obok, z nogami na kanapie.
Siedzieliśmy obok siebie, ja wpatrzona w dal, a on... Właściwie nie wiedziałam. Byliśmy odwróceni w dwie inne strony. Ja na północ, a on na zachód.
- Jak się spało? - zapytał.
Pokiwałam głową, na znak, że dobrze.
- A ty co, ochrypłaś przez noc? - dodał żartobliwie. Odebrałam to jako atak, przez co wygramoliłam się z kanapy i zdjęłam z wiekszaka swoją czarną, skórzaną kurtkę. - Idziesz już? Myślałem, że nauczę cię, jak grać w Dungeons and Dragons - powiedział zawiedziony.
Bez słowa wyszłam z miejscówki.