W kuchni rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu, który natychmiast został uciszony przez siedzącą przy stole Inez. Opierała jedną dłonią głowę, a drugą po dotknięciu czerwonej słuchawki wróciła do ogrzewania ciepłą herbatą. Siedząc tak w zamyśleniu nie zauważyła jak po drugiej stronie stołu przysiadła jej ciotka bacznie jej się przyglądając.
- Coś ostatnio...- Zaczęła Nanny skrzecząc, co wyrwało dziewczynę z rozmyślań. Zmusiła się, aby podnieść wzrok na ciotkę. - ... cały czas chodzisz z głową w chmurach. – Dokończyła mrużąc oczy. – Czyżbyś była zajęta jakimś chłopcem? A może dziewczyną? – Zagadała, Inez już widziała, że kobieta jest wygłodniała plotek i nastoletnich dramatów. Westchnęła ciężko dopijając ostatnie łyki ciepłego napoju. – A może chodzi o tego młodego Stilinskiego? – Dodała, na co dziewczyna omal nie udławiła się ostatnim łykiem. Czemu wszyscy pytają mnie o Stilsa? Pomyślała i poczuła jak jej policzki się rumienią. Widząc triumfalny wyraz na twarzy Nanny odstawiła kubek z nieco większą siłą niż potrzebowała.
- Nie, nie chodzi o niego ani o nikogo innego. – Rzekła zdenerwowana i wstała od stołu z zamiarem umycia kubka. – Martwi mnie to, co robi Derek. – Wypaliła w końcu nie patrząc na ciotkę. – Obiecał mi, że nie będzie terroryzował miasta, a teraz tworzy sobie nowych członków swojego „pseudo stada".
Zgarnęła ze zlewu gąbkę i po upewnieniu się, że pozostało na niej trochę piany wyszorowała kubek. Między zamaszystymi ruchami myjki usłyszała ciężkie westchnienie kobiety.
- Byłoby ci łatwiej wpłynąć na jego decyzję, gdybyś należała do jego „pseudo stada". – Rzekła podkreślając dwa ostatnie słowa. Inez spojrzała na nią przez ramię marszcząc brwi.
- Nie chce być z nim. Zdradził mnie i moich przyjaciół.
Opłukała kubek w zimnej wodzie. Wzdrygnęła się, gdy lekki, chłodny strumień przelał się z krawędzi naczynia i wlał się po jej skórze prosto do rękawa. Materiał szybko wchłoną wodę. Zaklęła cicho pod nosem i zakręciła kurek.
- Mimo tego mu pomagasz. – Skwitowała ciotka, a Inez chcąc odstawić kubek na suszarkę ponownie nie oceniła odległości i uderzyła nadgarstkiem o blat kuchenny. Świeżo wyszorowany kubek spadł na podłogę tłukąc się na pięć większych części i miliard mniejszych odłamków. Ponownie zaklęła pod nosem tym razem głośniej. Uniosła dłoń i rzekła:
- Merge.
Pozostałości kubka za trzęsły się i ku zdziwieniu dziewczyny rozprysły się na jeszcze mniejsze kawałki. Jeden z nich trafił prosto w jej otwartą dłoń. Zanim zdołała zrobić cokolwiek innego Nanny stanęła obok niej chwytając ją delikatnie za rękę.
- Magia współgra z emocjami. – Rzekła wyjmując z dłoni Inez kawałek szkła. Krew natychmiast wypłynęła z rany i jedna duża kropla spadła na jasną podłogę. – Jeśli będziesz je kontrolować to również zaklęcia będą ci lepiej wychodzić.
Gdy to mówiła przesunęła swoją pomarszczoną dłonią po jej skórze i rana zniknęła jakby nigdy jej tam nie było. Następnie skierowała swoją rękę ku podłodze i po chwili trzymała scalony kubek.
– Dla młodych czarownic uczących się magii jest to trudne. Dlatego im później zaczynasz, tym lepiej. – Wytłumaczyła odkładając naczynie na suszarkę. Inez obserwowała ją bardzo uważnie.
- To, dlatego nie chcesz już mnie uczyć? – Zapytała marszcząc brwi. Nanny cmoknęła i przekręciła lekko głowę.
- Nie ukrywam, że byłoby mi łatwiej, gdyby twój okres dorastania minął. – Rzekła, po czym również zmarszczyła brwi patrząc na nią surowo. – Jednakże Deaton jest widocznie innego zdania. – Inez słysząc to zarumieniła się lekko na wspomnienie z ostatniego spotkania z weterynarzem. – Uważa, że masz ogromny talent, którego nie można zamarynować. – Dodała, a zmarszczka nad lewym okiem zadrgała lekko.
![](https://img.wattpad.com/cover/313017080-288-k771315.jpg)
CZYTASZ
Darkweather cz. II: Wataha (Teen Wolf fanfiction)
FanficNiedawne wydarzenia zmuszają Inez do dokonania wyboru. Wyboru, który pokaże jak mocne są jej relację z nowymi przyjaciółmi. Komu będzie mogła zaufać, a kto okaże się jej wrogiem. Jednocześnie w miasteczku Beacon Hills dochodzi do okrutnych morders...