Rozdział 19

79 4 0
                                    

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

OCZAMI SZYMONA
×19.03.1939×

Wstaliśmy zaraz po świcie. Wczoraj musieliśmy zmienić miejsce kryjówki, gdyż oficerzy wyszli na polowanie. Siedzieliśmy czasami w koronach drzew, aby nikt nas nie zauważył.

Chłopaki rozpalili ognisko i przygotowali śniadanie z resztek prowiantu. Michała wczoraj z nami nie było, ponieważ poszedł w głąb Wiednia znaleźć mapę I dowiedzieć się o pobliskich willach. Jak się okazało, było ich dużo...

- Musimy chyba pójść wszystkie zwiedzić. - powiedziałem bawiąc się nożem.

- Durniu, nie mamy czasu! Najlepiej udać się na północ Wiednia. Tam jest jakaś willa. Jedna ze starszych kobiet mówiła, że kiedyś tam oficer Karl mieszkał. Aktualnie nie jest to pewne, gdyż oficerzy zaczęli się ukrywać w swoich willach odcięci od świata, aby tylko nikt ich nie dopadł.

- Sprytni - Powiedział Andrzej.

- Głupi - Syknąl Michał, a potem podniósł się z ziemi.

Podszedł do swojego plecaka i wyjął z niego mapę. Wrócił do nas. Rozłożył ją obok i powiedział:

- Aktualnie znajdujemy się na głównej drodze handlowej na południu Wiednia. Musimy udać na północ. Jest duża szansa, że oni tam są gdyż niedaleko willi jest główna droga na Berlin i Warszawę. Tędy jeżdżą do naszej stolicy nie tylko żołnierze, ale i kupcy.

- A jeśli jej tam nie będzie?

- To możemy pójść na wschód, oczywiście od strony Wiednia. Byśmy musieli się wrócić do miasta I z niego tam pójść.

- Czemu nie możemy od razu pójść na wschód, a dopiero na północ? Przecież Karl głównie siedzi w Wiedniu albo tam na skraju miasta w swojej willi, więc jest mała szansa, że wyjedzie. - powiedziałem.

- Na wschodzie jest opuszczony budynek, a dwa tam jest bardzo gęsty Las i bagno. Nie sądzę, aby Niemcom się chciało jechać tyle czasu, a później iść tylko po to, żeby zostawić tam Julkę.

- A kiedy chcesz iść?

- Najlepiej zaraz po śniadaniu.

Dokończyliśmy jedzenie, a potem posprzątaliśmy i zabraliśmy rzeczy wszystkie, aby nie było śladów po obozowisku.

"Julka, gdzie jesteś teraz? Jesteś na dnie morza, czy może uciekłaś w kolejny mój sen? Tracimy zmysły z tęsknoty... Powiedz, gdzie jesteś?"- myślałem po drodze.

Szliśmy przez miasto. Czułem się nie swojo w zimnej, ale pięknej stolicy. Ludzie patrzyli na nas, a najbardziej na mnie. Czasem w tle słyszałem ciche, niemieckie szepty: "Spójrz, to pan Szymon. Bogaty, młody mężczyzna. On odmówił spotkania z Karlem, a ta dziewczyna? Biedne dziecko...".

Michał nagle złapał mnie za rękaw płaszczu i pociągnął do przodu. Kazał mi iść szybciej, gdyż byliśmy niedaleko końca miasta. Łzy mi napłynęły do oczu i powiedziałem do Michała:

- Stary, to wszystko moja wina... Gdybym jej w to nie wciągał, to by do tego nie doszło. Jestem najgorszym przyjacielem. Przepraszam cię...

- Szymon... - uśmiechnął się do mnie - Właśnie dla tego pojechałeś, bo sam tego chciałeś. Chcesz naprawić swój błąd. Ja ci już wybaczyłem, a ona ci dawno wybaczyła. Ty i ja kochamy ją jak siostrę. Ja wierzę, że ona żyje. Ona zawsze umiała wyjść z danej sytuacji w całości i z optymizmem.

- Mam nadzieję, że już niedługo ją znajdziemy...

Później całą drogę milczeliśmy, aż w końcu wyszliśmy z miasta. Zrobiło się spokojnie, a kwitnące sady i kwiaty sprawiały, że zapomnieliśmy o całym smutku i gniewie.

Szliśmy przez łąkę, a potem w głąb lasu tak jak miało być. Jednak po drodze zgubiliśmy Andrzeja.

Cała wyprawa zaczęła nam się wydłużać, gdyż Andrzej nam zniknął. Przestraszyliśmy się z tego powodu. Chodziliśmy godzinę po lesie, aż w końcu przy jednym z krzaków wystawała ręka. Zbladłem na samą myśl, że on nie żyje. Michał wyjął pistolet I podszedł bliżej. Rozsunął krzaki.

Naszym oczom ukazał się Andrzej leżący na ziemi. Wydawało się, że nie żyje. Jednak na szczęście żył. Michał go uderzył w twarz, aby się opamiętał.

- Za co to było?! - odezwał się śpiącym głosem Czarny.

- Cymbale, nie wiesz jak bardzo się martwiliśmy! Rozłączyłeś się od nas tak nagle i jeszcze śpisz w krzakach!

- Nie dramatyzuj, wiesz że ciężko nam było wczoraj spać jak oficerzy zorganizowali polowanie?

- Wiem, ale to nie powód aby się rozdzielić!

- Dobra, już nie marudź. Idziemy dalej.

- Nie wiem czy ty dalej z nami pójdziesz.

- Dobra, panowie - wciąłem się w kłótnię- Idziemy dalej, bo czasu szkoda!

Szliśmy, aż w końcu dotarliśmy pod duży budynek. Jednak nie mogliśmy podejść bliżej, gdyż służba się kręciła wokół willi, a przy samym wejściu na koniach siedzieli oficerzy. Wśród nich wypatrzyliśmy Karla.

Stwierdziliśmy, że się wrócimy w głąb lasu i tam przenocujemy.

Baliśmy się, że nas znajdą. Najbardziej nas ciekawiło, też czemu wśród nich nie było Marca. Zostawiliśmy te myśli na bok i rozbijaliśmy obóz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~






Miłość i Wojna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz