1. Ładne rzeczy

14 2 0
                                    

Był ciepły wrześniowy dzień, a ja właśnie stałam na przystanku i patrzyłam na rozkład jazdy, mimo iż zdawałam sobie sprawę, że mój autobus odjechał, a następny będzie za maks pół godziny, mój samochód był u mechanika, nikogo nie było w domu, rodzice w pracy, a Eddie, mój brat na terapii i ma wyłączony telefon. Lało tak bardzo, że wystarczała sekunda i byłabym przemoczona, gdybym tylko wyszła spod zadaszenia. Powinnam nauczyć się punktualności, bo spóźniam się dosłownie wszędzie.

Zacisnęłam wargi i usiadłam na ławce wzdychając, teraz to sobie poczekam i nikt po mnie teraz nie przyjedzie, bo właśnie trwa już pierwsza lekcja. Siedziałam tak może z 5 minut i usłyszałam dźwięk podjeżdżającego auta, odwróciłam głowę w lewo zobaczyłam znane mi już całkiem ładne, zadbane czarne audii, zatrzymujące się na przystanku, chłopak siedzący w środku odsunął szybę patrząc na mnie jak na idiotkę.

-Co tu robisz? Może nie zauważyłaś, ale wkurwe leje.

-No co ty nie powiesz? Jesteś spostrzegawczy. -Otworzyłam usta w teatralnym zdziwieniu rozglądając się. Wiedząc do czego to zmierza, wzięłam plecak, poprawiłam czarną, tenisową spódniczkę i bez pytania weszłam do samochodu. -Autobus mi uciekł, dzięki, że proponujesz. -Uśmiechnęłam się i zapięłam pas.

-Masz szczęście, że mam po drodze, bo nawet bym się nie zatrzymał. -Parsknął i ruszył spod przystanka. W tym momencie był moim wybawieniem.

-Oboje wiemy, że i tak byś to zrobił. Dokąd jedziesz? -Poprawiłam swoje ciemne włosy i spojrzałam na jego przystojną twarz, chyba stworzoną przez samego Michała Anioła, wyglądała już o wiele dojrzalej, niż rok temu, gdy chodził jeszcze do naszej szkoły. Kruczoczarne, lekko kręcące się włosy były starannie ułożone, lazurowe oczy, prosty nos, cienkie usta i mocno widoczna linia żuchwy prezentowały się świetnie.

-Nie twój interes, Jane. - Przytaknęłam, byłam przyzwyczajona do takich odpowiedzi z jego strony. Nie żebyśmy często rozmawiali, zdarzyło się kilka razy, bo kiedyś kumplował się z Eddie'm. Teraz to już przeszłość, ale zdarza nam się spotkać. Jechaliśmy tak w deszczu, żadne z nas się nie odezwało do końca drogi. Zatrzymał się pod szkołą, a ja westchnęłam, bo i tak muszę jeszcze wyjść na zewnątrz. Popatrzyłam na niego uśmiechając się z wdzięcznością.

-Dziękuję za podwózkę, Marcus. -20 latek przytaknął, a ja otworzyłam drzwi, które nie ustąpiły. Wywróciłam oczami z chęcią ponownej próby ich otwarcia, na marne. -Możesz nie błaznować? -Uniosłam brew, kiedy zdałam sobie sprawę, że włączył blokadę. Parsknął, ale łaskawie odblokował samochód, a ja z niego wysiadłam. Zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam przed siebie.

Zaczęłam biec trzymając plecak nad głową. Na schodach prawie się zabiłam, bo były cholernie śliskie, ale finalnie weszłam do środka. Było już po dzwonku po pierwszej lekcji i na korytarzu było dużo ludzi. Zdążyłam idealnie, zostało z 5 minut do końca przerwy.

Założyłam plecak z powrotem i poszłam do swojej szafki, Olivia-moja największa udręka i zarazem najlepsza przyjaciółka już opierała się o szafkę obok. Wyglądała ślicznie, jak zawsze, okrągła buźka z lekko szpiczastym podbródkiem, idealna oliwkowa cera, pełne usta i malutki nosek. Jej długie blond włosy były pokręcone i opadały na ramiona, okryte dużą granatową bluzą, która należała do Jamie'go, była zapchana z tyłu i z przodu estetycznie opadała na czarną spódniczkę, taką samą jak moja. Jej duże morskie oczy były skupione na mnie, gdy podchodziłam do szafki.

-I tak wyglądam w niej lepiej. - Odezwałam się pierwsza. Wzruszyłam ramionami, otworzyłam swoją szafkę i wzięłam jeden z segregatorów. Olivia zaśmiała się, przez co i ja parsknęłam.

-Niestety, tylko ci się wydaje. -Włożyła kosmyk złotych włosów za ucho i skrzyżowała ręce. -Cameron robi dziś imprezę i Jamie mówi, żebyśmy obie przyszły.- Zacisnęła usta czekając na to co odpowiem. Nie ma nawet takiej opcji, że gdziekolwiek pójdę, co ma z nim jakiś związek.

Drugs & ButterfliesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz