2. Coś słodkiego

7 2 0
                                    

Całą sobotę przeleżałam w łóżku. Nad ranem musiałam pobiec do toalety, żeby zwrócić skutki poprzedniej imprezy, nie powiem, bardzo mi wtedy ulżyło. Po tym wróciłam do poprzedniej czynności i obudziłam się po południu. Zjadłam coś i wróciłam do leczenia kaca.

Rodzice nie byli dumni, ale patrząc na to, że ostatnim czasem nieczęsto chodzę na imprezy, nie mówiąc już o takim upijaniu się, szybko przestali być na mnie obrażeni. Chociaż nawet nie mieli o co, bo wróciłam bezpiecznie do domu, nie wiem co prawda jak, ale wróciłam. Nic mi się nie stało, Eddie wrócił wcześniej ode mnie i myślę, że był już wtedy w naprawdę dobrym stanie. Wszystko poszło gładko, ale nie może być zbyt kolorowo więc wtrącili swoje trzy grosze, które kompletnie mnie nie obchodziły i miałam je gdzieś.

Moja głowa nie potrafiła znieść najmniejszego hałasu i po prostu zakopałam się pod kołdrą. Głównie spałam, a gdy pod wieczór poczułam się trochę lepiej, przejrzałam snapy z imprezy i instagrama, na którym już roiło się od fotek z poprzedniego wieczoru. I cóż, mogę powiedzieć, że było grubo.

W końcu nastała niedziela, dziś też miałam zamiar nic nie robić, dwa dni na regenerację to chyba idealna ilość. Zaraz, gdy wstałam, ubrałam swoje kapcie-świnki i zbiegłam na dół. Była już 10, a ja zgłodniałam, więc wyszłam ze swojej nory. Rodzice siedzieli przy stole w części jadalnianej i oboje robili coś na swoich laptopach, nie zwracali na mnie uwagi.

Nasypałam sobie płatków i zalałam je mlekiem, wzięłam też butelkę wody i pognałam z powrotem do siebie. W moim pokoju panował istny chaos. Zazwyczaj lubię porządek, ale w tym momencie nie miałam siły, żeby chociażby zaścielić łóżko, poza tym wszędzie walały się moje ubrania, kosmetyki, książki i różne papierki.

Położyłam zdobycze z kuchni na białym biurku i strąciłam z niego wszystkie niepotrzebne rzeczy, żeby było na nim więcej miejsca. Musiałam się uczyć. Moja średnia jest teraz naprawdę imponująca, prawie. Gdyby nie fakt istnienia matematyki, być może byłaby imponująca. Kwestia moich ocen podobno jest tylko moją sprawą, chociaż, gdybym pogorszyła się choćby odrobinę, wiem, że Kelly musiałaby wcisnąć w to swój nos. Mark z resztą pewnie zrobiłby to samo.

Po dwóch godzinach przerobiłam mniej więcej wszystko, odrobiłam też pracę domową. Nie lubię czegoś odkładać, poza tym mam silną potrzebę wyprzedzania innych, to coś w stylu mojej chorej ambicji, jednak, póki daję sobie radę nie mam zamiaru przestawać, lubię być najlepsza.

Wzięłam puste naczynie i zbiegłam znów na dół. Zmarszczyłam brwi, gdy usłyszałam głosy moich rodziców i Eddie’go. Rozmawiali z kimś. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że przy wyspie kuchennej rodzice siedzą nad laptopem i rozmawiają przez Skype’a. Nad nimi stoi Eddie i śmieje się z czegoś. Po głosie ogarnęłam, że to Audrey. Moja siostra-bliźniaczka, najwspanialsza osoba pod słońcem, mam nadzieję, że czuć sarkazm.

Audrey około półtorej roku temu zamarzyło się jeździć z ciotką Elle po świecie, ubłagała rodziców i teraz uczy się z guwernantką zwiedzając świat. Nie byłam zazdrosna, też mogłam jechać, jeśli bym chciała, ale tego nie zrobiłam i była to bezapelacyjnie najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć, po jej wyjeździe dużo się zmieniło.

Kiedyś była na pierwszym miejscu, a teraz to ja tu rządzę, w szkole mam bardzo dobrą reputację, wszyscy mnie znają, jestem cheerleaderką, dobrze się uczę, mam masę znajomych. Idzie jak po maśle, rodzice skupiają więcej uwagi mnie, wolę, gdy jej nie ma. Audrey jest rozpieszczona, manipuluje ludźmi i traktuje ich jak pionki, a ja to dostrzegam i ze mną nie idzie jej tak łatwo.

Kocham ją, ale poważnie mnie irytuje. A to co łączyło ją i Camerona, to już była katastrofa, której nie potrafiłam znieść. Wyrwałam się z chwilowego transu i podeszłam bliżej, odłożyłam miskę do zlewu i stanęłam obok Eddiego, wpychając twarz do kamerki.

-Heej. -Mruknęłam szczerząc się, brunetka zrobiła to samo. Podobno wyglądałyśmy identycznie. Cóż, wolałabym raczej nie, ale w tej kwestii mam niewiele do gadania. Mimo to jej wyraz twarzy zawsze był bardziej sukowaty, zgodny z jej charakterem.
-Hej Jane. -Popatrzyła na mnie z politowaniem i wyższością. Jak zwykle, gdybym mogła to udusiłabym ją bez skrupułów. Zawsze ciężko było nam się dogadać, nie mam pojęcia jak to możliwe, że jesteśmy rodziną, ona kompletnie się ode mnie różni. -Nie uwierzysz co.

-W takim razie słucham. -Uniosłam brwi. Tata odchrząknął.

-Audrey za jakiś czas do nas wraca. -Popatrzył na mnie porozumiewawczo, ja i tata zawsze trzymaliśmy się razem. Moja mina zrzedła, ale natychmiast uśmiechnęłam się sztucznie. Ona nie może wrócić, nie ma takiej opcji.

-Kiedy? -To naprawdę było jedyne co dałam radę z siebie wyrzucić.

-Najwcześniej za 2 miesiące, ale jeszcze się zastanawiam. Stęskniłam się za wami. -Mówiąc to oglądała swoje paznokcie. Mhm, widać jej tęsknotę z kilometra. Chyba mi słabo, jej powrót to ostatnia rzecz jakiej teraz potrzebuję.

-To świetnie. -Uśmiechnęłam się ponownie, ale raczej wyszedł mi z tego grymas. -Muszę się uczyć.

Powiedziałam na jednym wdechu i wyprostowałam się. Nie patrząc na nich ruszyłam przed siebie, wprost na górę. Jeśli wróci, wszystko zniszczy.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 06, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Drugs & ButterfliesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz