CZĘŚĆ III Kopciuszek

10 0 0
                                    

Co?

– To w tej bajce jest jakiś diabeł? – mruknęłam do siebie, zupełnie zdezorientowanym głosem.

Tym razem to Belfegor patrzył na mnie jakbym spadła z byka. Wyprostował się i zaczął mi się bacznie przyglądać z przymrużonymi oczami.

– No co? – to chyba ja powinnam się mu tak przyglądać...

– Czy ty nie wiesz niczego o tej bajce, czy jaja sobie ze mnie robisz?

– Nic nie wiem – potwierdziłam jego przypuszczenia.

Diabeł otworzył szeroko oczy tylko po to by je po chwili zamknąć, klasnąć dłonią w kolano i zapiszczeć jak czajnik, co miało być chyba śmiechem.
Nie byłam pewna, czy się śmiać z jego śmiechu, czy być poważna i zdezorientowana jeszcze bardziej. Mimowolnie parsknęłam, gdy Belfegor niechcący poślizgnął się na mokrej trawie, gdy znowu miał klasnąć w kolano, co poskutkowało uderzeniem się w nie głową.

– Okej, dobrze, już przestaję. – Diabeł otarł łzę, dalej zanosząc się pojedynczymi salwami śmiechu – pomóż biednej staruszce – wyciągnął do mnie rękę.

– Chyba żartujesz – prychnęłam, zakładając ręce na piersi – jesteś młodszy ode mnie, sam sobie radź.

– Ej, gówniaro, ja mam ponad milion lat! – obruszył się, samemu wstając otrzepał się z trawy.

– Jak na ten wiek, nieźle się trzymasz –  skwitowałam kwaśno – a teraz wyjaśnij mi co tu się dzieje, bo całkowicie się pogubiłam – urwałam temat, chcąc jak najszybciej jakichś odpowiedzi.

– No to po kolei, demon, który cię wpakował w to bagno przysłał mnie, by cię nadzorować. Znaczy się pomóc, eh, jeden pies - rzucił zobojętniałym tonem - za to - okrążył mnie, oglądając od góry do dołu, zaczęłam czuć się trochę niekomfortowo, jakbym była jakimś nowym gatunkiem w zoo - nigdy nie spotkałem osoby, która by nie znała tej bajki. Powiedz mi – zatrzymał się przede mną i patrząc mi w oczy, a raczej przewiercając mnie na wylot przechylił głowę w bok – jakie bajki, baśnie, powieści znasz?

Zastanowiłam się przez chwilę. Przez to, że ojciec zamykał mnie w bibliotece uniwersyteckiej, nie miałam zbyt dużego dostępu do beletrystyki, a jak dorosłam, to już przestały mnie interesować bajeczki i czytałam później głównie klasyki literatury i pomniejsze "dziełka".

– Czytałam kiedyś powieść wigilijną, liczy się? – zapytałam po dłuższej chwili.

Belfegor wybałuszył na mnie oczy z zastygniętym uśmiechem na twarzy.

– Musiałaś mieć ciężkie dzieciństwo – bąknął, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń – Powodzenia z kolejnymi historiami – rzucił, klepiąc mnie zachęcająco po ramieniu i zaśmiał się nerwowo.

Skoro sam diabeł ma pustkę w spojrzeniu, to muszę być głęboko w dupie...

– Skoro widzisz, w jak bardzo nieciekawej sytuacji się znajduję, mógłbyś mi pomóc – zaczepiłam – opowiedz mi co się tutaj dzieje, o innych bajkach, cokolwiek! – wyrzuciłam z siebie lekko zdesperowanym tonem.

– O nie, nie! – zaprzeczył szybko. – To by mi zupełnie zepsuło zabawę, to będzie bardzo zabawne patrzeć jak się gubisz i niczego nie rozumiesz – posłał mi bezczelny uśmieszek.

No tak, ja głupia. Nie ma to jak diabła prosić o pomoc – spojrzałam w dół zrezygnowanym gestem.

– Oczko ci poszło – mruknęłam zgryźliwie i odwróciłam się na pięcie.

Słyszałam tylko jak Belfegor klnie z tyłu. Zastanawiałam się, po co ten typek od snu przysłał mi tego lenia, który tylko robił mi wodę z mózgu. Usiadłam na brzegu fontanny, musiałam pomyśleć. Cały czas starałam się sobie wmawiać, że to tylko sen, ale wydarzyło się tyle rzeczy, że już w ogóle nie byłam tego taka pewna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

To tylko senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz