Co?
– To w tej bajce jest jakiś diabeł? – mruknęłam do siebie, zupełnie zdezorientowanym głosem.
Tym razem to Belfegor patrzył na mnie jakbym spadła z byka. Wyprostował się i zaczął mi się bacznie przyglądać z przymrużonymi oczami.
– No co? – to chyba ja powinnam się mu tak przyglądać...
– Czy ty nie wiesz niczego o tej bajce, czy jaja sobie ze mnie robisz?
– Nic nie wiem – potwierdziłam jego przypuszczenia.
Diabeł otworzył szeroko oczy tylko po to by je po chwili zamknąć, klasnąć dłonią w kolano i zapiszczeć jak czajnik, co miało być chyba śmiechem.
Nie byłam pewna, czy się śmiać z jego śmiechu, czy być poważna i zdezorientowana jeszcze bardziej. Mimowolnie parsknęłam, gdy Belfegor niechcący poślizgnął się na mokrej trawie, gdy znowu miał klasnąć w kolano, co poskutkowało uderzeniem się w nie głową.– Okej, dobrze, już przestaję. – Diabeł otarł łzę, dalej zanosząc się pojedynczymi salwami śmiechu – pomóż biednej staruszce – wyciągnął do mnie rękę.
– Chyba żartujesz – prychnęłam, zakładając ręce na piersi – jesteś młodszy ode mnie, sam sobie radź.
– Ej, gówniaro, ja mam ponad milion lat! – obruszył się, samemu wstając otrzepał się z trawy.
– Jak na ten wiek, nieźle się trzymasz – skwitowałam kwaśno – a teraz wyjaśnij mi co tu się dzieje, bo całkowicie się pogubiłam – urwałam temat, chcąc jak najszybciej jakichś odpowiedzi.
– No to po kolei, demon, który cię wpakował w to bagno przysłał mnie, by cię nadzorować. Znaczy się pomóc, eh, jeden pies - rzucił zobojętniałym tonem - za to - okrążył mnie, oglądając od góry do dołu, zaczęłam czuć się trochę niekomfortowo, jakbym była jakimś nowym gatunkiem w zoo - nigdy nie spotkałem osoby, która by nie znała tej bajki. Powiedz mi – zatrzymał się przede mną i patrząc mi w oczy, a raczej przewiercając mnie na wylot przechylił głowę w bok – jakie bajki, baśnie, powieści znasz?
Zastanowiłam się przez chwilę. Przez to, że ojciec zamykał mnie w bibliotece uniwersyteckiej, nie miałam zbyt dużego dostępu do beletrystyki, a jak dorosłam, to już przestały mnie interesować bajeczki i czytałam później głównie klasyki literatury i pomniejsze "dziełka".
– Czytałam kiedyś powieść wigilijną, liczy się? – zapytałam po dłuższej chwili.
Belfegor wybałuszył na mnie oczy z zastygniętym uśmiechem na twarzy.
– Musiałaś mieć ciężkie dzieciństwo – bąknął, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń – Powodzenia z kolejnymi historiami – rzucił, klepiąc mnie zachęcająco po ramieniu i zaśmiał się nerwowo.
Skoro sam diabeł ma pustkę w spojrzeniu, to muszę być głęboko w dupie...
– Skoro widzisz, w jak bardzo nieciekawej sytuacji się znajduję, mógłbyś mi pomóc – zaczepiłam – opowiedz mi co się tutaj dzieje, o innych bajkach, cokolwiek! – wyrzuciłam z siebie lekko zdesperowanym tonem.
– O nie, nie! – zaprzeczył szybko. – To by mi zupełnie zepsuło zabawę, to będzie bardzo zabawne patrzeć jak się gubisz i niczego nie rozumiesz – posłał mi bezczelny uśmieszek.
No tak, ja głupia. Nie ma to jak diabła prosić o pomoc – spojrzałam w dół zrezygnowanym gestem.
– Oczko ci poszło – mruknęłam zgryźliwie i odwróciłam się na pięcie.
Słyszałam tylko jak Belfegor klnie z tyłu. Zastanawiałam się, po co ten typek od snu przysłał mi tego lenia, który tylko robił mi wodę z mózgu. Usiadłam na brzegu fontanny, musiałam pomyśleć. Cały czas starałam się sobie wmawiać, że to tylko sen, ale wydarzyło się tyle rzeczy, że już w ogóle nie byłam tego taka pewna.
CZYTASZ
To tylko sen
FantasyBohaterka tego opowiadania nie jest człowiekiem kryształowym, ma na swoim koncie wiele grzechów, jednakże pewien nieznajomy daje jej szansę na zrozumienie swoich błędów, przenosząc ją do świata snów. Kobieta musi przejść postawione przed nią bajki...