CZĘŚĆ I Kopciuszek, czyli "bądź zawsze dobra"

164 28 8
                                    

Oślepił mnie mocny blask. Gdy odzyskałam widoczność zorientowałam się, że klęczałam na podłodze bardzo dużego pomieszczenia.

Obok mnie było wiadro napełnione wodą i pianą, z gąbkami i szmatami w środku.
Obejrzałam się i poobmacywałam.
Miałam na sobie starą, do kolan, brązową sukienkę z łatami, fartuch i chustę na głowie. Wzięłam jedno pasmo włosów w rękę.

Blond. Jaja chyba sobie ze mnie robisz — pomyślałam.

— Najpierw napastujesz mnie w moim własnym śnie, a potem farbujesz? — prychnęłam — fryzjer się znalazł — burknęłam pod nosem.

Gdy nikt się nie odezwał, westchnęłam z irytacją.

Która księżniczka nosiła takie szmaty?

Od razu w głowie poprzewijały mi się bajki z dzieciństwa. Niestety nic konkretnego nie wpadło mi do głowy, moje lata wczesnej młodości, niefortunnie, były wypełnione książkami na tematy naukowe, ewentualnie słownikami języków obcych.

Cały czas miałam cichą nadzieję, że wszystko działo się tylko w mojej głowie. Nie zamierzałam robić tego, co kazał mi ten "ktoś".

Jednakże, gdy chciałam wstać z podłogi, nagle nie mogłam wykonać żadnego ruchu, obejmowała mnie dziwna niemoc. Nic nie mogłam zrobić, a gdy chciałam się podnieść, miałam wrażenie, że polecenie z mózgu nie dotarło do nóg.
Zupełnie jakby zniknęło w drodze. Nie rozumiałam co się działo, skoro mogłam się ruszać dosłownie przed chwilą.

Co jest? — zapytałam się w myślach z ogromnym przerażeniem.

Następne czynności działy się mimo mojej woli — wyjęłam mokrą szmatę i zaczęłam czyścić podłogę.

— Kolego, nie pomyliło ci się coś czasem? — sarknęłam z irytacją w powietrze.

Gdy znowu nikt się nie odzywał zaczęłam pod nosem klnąć nieznajomego na wszelkie możliwe sposoby i języki, które znałam.

Gdy byłam w połowie podłogi, chciałam wyżąć brudną wodę ze ścierki do wiadra, ale ktoś wszedł z takim trzaskiem drzwi, że drgnęłam i upuściłam kawałek materiału, trochę rozchlapując wodę.

— Oj — sapnęła osoba, podbiegając do mnie — bardzo cię przepraszam, Ello.

Podniosłam głowę. Nade mną stała ruda dziewczyna w uroczej, fioletowej sukni z zatroskaniem. Jednakże od razu odchrząknęła, zmieniła diametralnie wyraz twarzy i wyprostowała się nieznacznie, zupełnie tak, jakby okazywanie skruchy było czymś wielce nietaktownym.

— Chciałam cię tylko poinformować, że matka zażyczyła sobie kawę do jej sypialni — zastanawiała się chwilę z ledwie zauważalną niepewnością, czy dokończyć zdanie, ostatecznie odchrząknęła i dodała — Kopciuszku — po czym odwróciła się z ogromną próbą zachowania gracji i skierowała się do wyjścia.

Byłam tak zdezorientowana, że przez kilka minut w ogóle się nie ruszałam, patrzyłam tylko, jak sroka w gnat na zamykające się drzwi. Ocknęłam się dopiero po chwili.

Czyli jestem Kopciuszkiem.

***

Myślałam, że po tej scenie już odzyskałam panowanie nad ciałem, ale nic bardziej mylnego. Zmuszono mnie do umycia całej podłogi jeszcze raz — szczoteczką, która leżała na samym dnie wiadra. Przeklinałam moje nieposłuszne ciało i los, że dałam się wplątać w to bagno.

Jeśli te bajki mają mnie czegoś nauczyć, to ciekawe czego? — Pomyślałam gorzko — jak porządnie wymyć podłogę?
Podziękuję, na pewno nie będę męczyć się ze szczoteczką w swoim domu.

To tylko senOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz