Zewsząd otaczała mnie czerń.
Nie było ścian, sufitu ani podłogi. Nie miałam pojęcia na czym stałam ani na czym były zawieszone ozdobne lampy u góry.
Zupełnie jakby dryfowały w powietrzu...
Lecz to niemożliwe.Chociaż, gdyby się zastanowić... W końcu to tylko sen, więc nielogiczność jest tu nawet wskazana.
Nagle pojawiło się sześcioro drzwi ustawionych w okręgu.
W środku byłam ja.Były pięknie zdobione, każde inaczej. Na nich wszystkich były wyryte w drewnie, metalu lub szkle cyfry od jednego do pięciu.
Ostatnie były największe. Nie miały naniesionej żadnej liczby, ale w zamian zdobiły je przepiękne złote ornamenty.
Przyjrzałam się z bliska. Na samej górze miały wyryty napis po łacinie: "Errare humanum est", czyli "Błądzić jest rzeczą ludzką".Byłam skonsternowana. Czemu miałoby mi się śnić coś takiego? Przecież nigdy w życiu nie widziałam takich drzwi, ani takiego dziwnego pomieszczenia.
To jest... dziwne.
Obróciłam się w stronę pozostałych przejść.
Czemu tylko one mają liczby, a szóste jedynie ten wyryty napis?Intuicja prowadziła mnie do drzwi z numerem jeden, ale na chwilę się zatrzymałam.
Właśnie. Zatrzymałam. Chciałam to zrobić i to zrobiłam.
O mój... Mam świadomy sen!
Nagle wpadłam na głupi pomysł i żeby sprawdzić, czy na sto procent mogę robić co tylko chcę, zaczęłam tańczyć kankana.
Tak. To zdecydowanie świadomy sen.
Pierwszy raz w życiu taki mi się trafił. Zazwyczaj po prostu obserwowałam zdarzenia z perspektywy osoby trzeciej. Nie miałam żadnej kontroli nad moimi czynami.
Na początku intuicja pchała mnie w tamte drzwi, ale teraz nie byłam taka pewna czy chcę tam iść.
To wszystko mi podejrzanie śmierdziało.— Dlaczego się wahasz? Przecież to tylko sen. — Obróciłam się tak szybko, że prawie "podłogowa" pustka spotkałaby mój tyłek.
W otaczającej mnie czerni unosił się mężczyzna.
— Kim jesteś? — zapytałam nieufnie, krzyżując ręce na piersi by zwiększyć dystans między nami.
Tak dawałam sobie złudne poczucie bezpieczeństwa.
Mężczyzna zeskoczył z pustki — nie miałam pojęcia jak — i podszedł do mnie.
Instynktownie zaczęłam się cofać.
Facet nosił czarną koszulę i tego samego koloru spodnie. Krótkie, ciemne włosy miał zmierzwione, lecz nie w niechlujny sposób. W moim guście, wyglądał dosyć urokliwie, jednakże wilk który czai się na swoją ofiarę też wygląda ładnie. Tak właśnie się czułam, gdy patrzyłam mu w oczy. Jak jego ofiara. Miał bardzo nieprzyjemne spojrzenie, nie dałam rady zbyt długo go utrzymywać, więc w końcu odwróciłam wzrok w stronę drzwi.
Przez jego obecność mam wrażenie, jakby zrobiło się chłodniej. Napawał mnie dziwnym strachem.
Jakbym zaraz miała umrzeć.
Przeanalizowałam sobie moją ostatnią myśl kilka razy.
O mój Jezu najukochańszy...
— Ja umarłam!? — zapytałam z dezorientacją w głosie, łapiąc się za głowę, ale zaraz potem byłam tylko wkurzona — niee... Nie ma takiej opcji! Słyszysz mnie!? — skierowałam swoje słowa do, moim zdaniem, Śmierci — ja nie dam tym fujarom tej satysfakcji! Ooo, nie ma bata! — przypomniałam sobie coś — z tobą można zagrać o życie, co nie? Dawaj. Proponuj co chcesz, wygram z tobą i wracam do żywych. Poker? Oczko? Nie wiem, kurwa, makao? — zaczęłam chodzić w kółko z dezorientacji — Jak to się w ogóle stało, że umarłam? Przecież aż tyle nie wypiłam żeby mnie ściął alkohol... — zaczęłam się zastanawiać, łapiąc się za podbródek.
CZYTASZ
To tylko sen
FantasyBohaterka tego opowiadania nie jest człowiekiem kryształowym, ma na swoim koncie wiele grzechów, jednakże pewien nieznajomy daje jej szansę na zrozumienie swoich błędów, przenosząc ją do świata snów. Kobieta musi przejść postawione przed nią bajki...