Dzień 4, sobota

190 4 0
                                    

Rano obudził mnie śpiew ptaków. Wstałam z "mojego" obdrapanego łóżka i podeszłam do okna. Świeciło słońce. Widok zasłaniały mi brudne, zakurzone kraty. Wpatrywałam się z zaciekawieniem na ludzi chodzących po chodniku. Większość miała smutny wyraz twarzy. Tak jakby byli zmęczeni życiem. Ja też jestem.
Chciałabym wyjść, przejść się chociażby bo korytarzu. Nie mogę tego zrobić, bo drzwi od wewnętrznej strony pokoju nie mają klamek. Postanowiłam więc nacisnąć na specjalny przycisk którego każą nam używać gdy czegoś potrzebujemy. Po kilkunastu sekundach drzwi otworzyła pielęgniarka. Nie pozwoliła mi wyjść. Zapytałam więc czy mogę pójść wziąść prysznic. Skinęła głową, szybko wzięłam ręcznik i czyste ubrania. Przeszłyśmy przez długi korytarz. Na samym końcu znajdowały się łazienki i toalety. Weszłam do jednej z łazienek i już chciałam zamknąć drzwi ale pielęgniarka weszła za mną. Popatrzyłam na nią zdezorientowana.
- Tutaj kąpiel musisz brać przy mnie, muszę cię pilnować.- wytłumaczyła
Nie wiedziałam o tym. Wstyd mi się przyznać, ale od tych 11 dni się nie kąpałam. Używałam jedynie mokrych chusteczek aby odświeżyc ciało. Od tamtego zdarzenia nie lubiłam dotykać swojego ciała, obrzydzało mnie. Dlatego nie chciałam rozbierać się przy pielęgniarce. Zrobiłam to jednak. Po wszystkim poczułam się czystsza. Szybko wróciłam do pokoju i zaszyłam się pod szpitalną kołdrą.
Zaraz po tym przyszedł lekarz i oznajmił mi że od jutra będę uczęszczać na terapie grupową.
Przynajmniej w końcu nie będę sama z tym wszystkim.

Wieczorem kiedy już zasypiałam usłyszałam cichy szept:
- Dobranoc Łucja..
To był Karol! Miał bardzo ładny, męski głos, mimo że wyglądał na zaledwie 15 lat.
- Dobranoc Karol - odpowiedziałam i zasnęłam.

I'm (not) a slutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz