Głośny jęk wydarł się z moich ust, gdy rzucałam się po łóżku nękana przez koszmary. Materac trzeszczał, a wichura za oknem nabierała rozpędu. Co rusz uderzające gałęzie o szybę sprawiały, że drgałam niespokojnie podczas snu. Łzy leciały po mojej twarzy, aby następnie wsiąknąć w poduszkę, zostawiając na niej słony ślad.
W końcu głośniejszy podmuch wiatru tak zatrząsł okiennicą, że podniosłam się w panice do pół siadu. Brałam urywane oddechy, czując, jakby znów brakowało mi powietrza.
Dusiłam się, nie mogąc zaczerpnąć tchu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że przed oczami wciąż majaczyły mi obrazy z koszmaru, które potrafiłam przywołać już z pamięci.
*
Co takiego zrobiłam w poprzednim życiu, że teraz Bóg mnie tak pokarał? Czy ja może podrywałam biednych mężczyzn, aby następnie złamać ich kruche serduszka na malutkie kawałeczki, czy cholera wie w końcu co? A może gorzej, kradłam ducha winne dzieci!
Pokręciłam głową i westchnęłam głośno, zaskarbiając sobie tym samym oburzone spojrzenie jakiejś pani pchającej wózek z dzieckiem. Siedzący w środku chłopczyk jadł właśnie lizaka, kiedy mi pomachał. Wymusiłam uśmiech, szczerząc się do niego i odmachując. Gdyby nie głos, który mnie zawołał, to może i bym zobaczyła oraz przejęła się prychnięciem ze strony matki i jej pospiesznym odejściu z zasięgu mojego wzroku.
- Co znowu? - Przymknęłam na dosłownej sekundę powieki, aby zebrać w sobie siły życiowe potrzebne mi do tej kłótni, która jak nic właśnie miała się rozpętać za chwilę. Byłam cholernie zmęczona łażeniem po licznych sklepach z moim towarzyszem mającym w dupie moje samopoczucie, jak i ciągłe narzekanie. Gdy nie odpowiedział w ramach milczącego rozkazu podejścia do siebie, poczułam, jak powoli wybucham. - Boże, nie zachowuj się jak moja matka.
Jednak zatrzymałam te słowa dla siebie, mamrocząc je pod nosem. Zacisnęłam dłonie w pięści i ruszyłam powoli do Chestera. Znalazłam go w alejce ze śpiworami, które oglądał z wielkim przejęciem. Co rusz dotykał jakiegoś albo przykładał do niego twarz. Powstrzymałam parsknięcie śmiechem na ten niedorzeczny widok.
- I jak, znalazłeś w końcu ten idealny?
Nie tak już ciche przekleństwo chłopaka skutecznie powstrzymało mnie przed zadawaniem dalszych pytań. Przewróciłam oczami, w myślach przeklinając tę jego irytującą upartość.
- Przecież ci mówiłam, że dam ci jeden z moich. Nie po to jeżdżę z rodzicami co jakiś czas na kemping, aby teraz siedzieć od dwóch godzin w sklepie i przeglądać nowe śpiwory, materace i namioty.
- A ja ci mówiłem, że to będzie mój pierwszy samodzielny wyjazd i chcę mieć coś swojego - odpowiedział, nadal nie odwracając się w moją stronę. Zamiast tego powrócił do obmacywania towaru wyłożonego na półce.
Westchnęłam.
- Tak właściwie to czego konkretnie szukasz? Bez obrazy, ale niejedna dziewczyna poczułaby się zazdrosna o te zaangażowanie.
I ja naprawdę nie kłamałam, bo od ponad dwudziestu minut stałam jak ostatni idiota obok jeszcze większego idioty, który z pasją doczytywał się każdej, nawet najmniejszej rzeczy na przytwierdzonych do opakowań ulotek. Dotykał je, badał materiał, a nawet wąchał! Nie żartuję, byłam świadkiem, gdy głośno wciągnął powietrze, aby następnie zmarszczyć nos i odejść dalej.
W końcu zyskałam jego uwagę, gdy uśmiechnął się leniwie, unosząc na mnie wzrok:
- A ty jesteś?
Uniosłam brwi.
- Z wielką chęcią zamieniłabym się z nimi miejscami, o ile tylko to gwarantowało by mi brak uszu.
CZYTASZ
Oblivion
Teen Fiction„Złamała mnie, ratując samą siebie." „Bo przeszłość goniła przyszłość, stając się teraźniejszością." Dziś nic już nie będzie takie samo. Temu dniu zawdzięczamy tak wiele; radość czy przelane łzy, zgrzeszyliśmy: to wszystko zsumuje się w piekle. A z...