13. Podobizna diabła.

20 2 0
                                    

Głośny jęk wydarł się z moich ust, gdy rzucałam się po łóżku nękana przez koszmary. Materac trzeszczał, a wichura za oknem nabierała rozpędu. Co rusz uderzające gałęzie o szybę sprawiały, że drgałam niespokojnie podczas snu. Łzy leciały po mojej twarzy, aby następnie wsiąknąć w poduszkę, zostawiając na niej słony ślad.

W końcu głośniejszy podmuch wiatru tak zatrząsł okiennicą, że podniosłam się w panice do pół siadu. Brałam urywane oddechy, czując, jakby znów brakowało mi powietrza.

Dusiłam się, nie mogąc zaczerpnąć tchu. Najgorsze w tym wszystkim było to, że przed oczami wciąż majaczyły mi obrazy z koszmaru, które potrafiłam przywołać już z pamięci.

*

Co takiego zrobiłam w poprzednim życiu, że teraz Bóg mnie tak pokarał? Czy ja może podrywałam biednych mężczyzn, aby następnie złamać ich kruche serduszka na malutkie kawałeczki, czy cholera wie w końcu co? A może gorzej, kradłam ducha winne dzieci!

Pokręciłam głową i westchnęłam głośno, zaskarbiając sobie tym samym oburzone spojrzenie jakiejś pani pchającej wózek z dzieckiem. Siedzący w środku chłopczyk jadł właśnie lizaka, kiedy mi pomachał. Wymusiłam uśmiech, szczerząc się do niego i odmachując. Gdyby nie głos, który mnie zawołał, to może i bym zobaczyła oraz przejęła się prychnięciem ze strony matki i jej pospiesznym odejściu z zasięgu mojego wzroku.

- Co znowu? - Przymknęłam na dosłownej sekundę powieki, aby zebrać w sobie siły życiowe potrzebne mi do tej kłótni, która jak nic właśnie miała się rozpętać za chwilę. Byłam cholernie zmęczona łażeniem po licznych sklepach z moim towarzyszem mającym w dupie moje samopoczucie, jak i ciągłe narzekanie. Gdy nie odpowiedział w ramach milczącego rozkazu podejścia do siebie, poczułam, jak powoli wybucham. - Boże, nie zachowuj się jak moja matka.

Jednak zatrzymałam te słowa dla siebie, mamrocząc je pod nosem. Zacisnęłam dłonie w pięści i ruszyłam powoli do Chestera. Znalazłam go w alejce ze śpiworami, które oglądał z wielkim przejęciem. Co rusz dotykał jakiegoś albo przykładał do niego twarz. Powstrzymałam parsknięcie śmiechem na ten niedorzeczny widok.

- I jak, znalazłeś w końcu ten idealny?

Nie tak już ciche przekleństwo chłopaka skutecznie powstrzymało mnie przed zadawaniem dalszych pytań. Przewróciłam oczami, w myślach przeklinając tę jego irytującą upartość.

- Przecież ci mówiłam, że dam ci jeden z moich. Nie po to jeżdżę z rodzicami co jakiś czas na kemping, aby teraz siedzieć od dwóch godzin w sklepie i przeglądać nowe śpiwory, materace i namioty.

- A ja ci mówiłem, że to będzie mój pierwszy samodzielny wyjazd i chcę mieć coś swojego - odpowiedział, nadal nie odwracając się w moją stronę. Zamiast tego powrócił do obmacywania towaru wyłożonego na półce.

Westchnęłam.

- Tak właściwie to czego konkretnie szukasz? Bez obrazy, ale niejedna dziewczyna poczułaby się zazdrosna o te zaangażowanie.

I ja naprawdę nie kłamałam, bo od ponad dwudziestu minut stałam jak ostatni idiota obok jeszcze większego idioty, który z pasją doczytywał się każdej, nawet najmniejszej rzeczy na przytwierdzonych do opakowań ulotek. Dotykał je, badał materiał, a nawet wąchał! Nie żartuję, byłam świadkiem, gdy głośno wciągnął powietrze, aby następnie zmarszczyć nos i odejść dalej.

W końcu zyskałam jego uwagę, gdy uśmiechnął się leniwie, unosząc na mnie wzrok:

- A ty jesteś?

Uniosłam brwi.

- Z wielką chęcią zamieniłabym się z nimi miejscami, o ile tylko to gwarantowało by mi brak uszu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 02 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OblivionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz