3

89 12 5
                                    

Przez resztę czasu każdy na swój sposób czekał na pierwszą walkę. Królowa przechadzała się po placu ucinając pogawędkę z robotnikami, Kion spacerował po wiosce, a Yuki siedziała na trawie opierając łuk o kolana i zamyślona wpatrywała się w jakiś punkt.
W końcu przygotowania do pojedynku dobiegły końca. Arena wyglądała bardzo schludnie, a bandy pomalowano na pomarańczowy kolor i przyozdobiono wstążkami. Jednocześnie wokół placu zaczął się zbierać niemały tłumek zaciekawionych mieszkańców wioski. Wieści o walce obiegły całą wioskę w błyskawicznym tempie. Wszyscy stali zaciekawieni wokół areny i dyskutowali między sobą, jaka jest owa królewska dziewczyna z klanu kotów. Niektórzy już zaczęli robić nawet zakłady o to, kto wygra pojedynek. Królowa Mia Ming usiadła na specjalnie skonstruowanym podwyższeniu, aby mieć widok na całą arenę i przebieg walk. Kion z kolei wypatrywał Yuki, której jeszcze nie było. Ale po chwili dziewczyna nadeszła krocząc dumnie z poważnym wyrazem twarzy. Gdy zbliżyła się do areny, wszyscy natychmiast odwrócili do niej głowy i dokładnie otaksowali spojrzeniami. 
Kion podszedł do przyjaciółki.
- Jak się czujesz?
Yuki zaczerpnęła oddech i odparła krótko.
- Dobrze.
- Powodzenia.
Dziewczyna lekko uśmiechnęła się i wkroczyła na plac. Kion stanął tuż przy bandzie. Jednocześnie na arenę wszedł przeciwnik Yuki. Był to dość umięśniony, młody mężczyzna, na oko niewiele starszy od młodych kotołaków. Jego futro błyszczało się jasnopomarańczowym umaszczeniem oraz białymi plamami na ciele. Miał też bogato zdobiony strój łucznika. Uśmiechnął się do Yuki, a gdy stanął przed nią, zrobił iście dworski ukłon. Kion od razu zauważył, że to będzie trudny przeciwnik. Może i lisołak sprawiał miłe wrażenie, ale widać było wyraźnie dużą pewność siebie i doświadczenie w walkach. Również jego umięśnione ciało wskazywało na wieloletnie treningi, jakie z pewnością mężczyzna odbył.
Mieszkańcy wioski zaczęli szeptać między sobą, przypatrując się zawodnikom.
- Dziewczyna chyba ma małe szanse w tym starciu. Shen nigdy nie przegrał żadnej walki. A ona wydaje się być taka delikatna... - Powiedział ktoś obok.
- Racja, ale podobno kotołaki są równie dobrymi wojownikami. Może mają jakieś swoje techniki – Odezwał się inny lisołak.
- Ale to księżniczka. Jak ktoś taki może się mierzyć z wyszkolonym wojownikiem?
Dookoła dosłownie zawrzało od dyskusji o dwójce rywali. Jednakże większość zgromadzonych zdawała się raczej obstawiać wygraną lisołaka. Mało kto wierzył w umiejętności Yuki, która faktycznie w porównaniu z umięśnionym mężczyzną, wyglądała po prostu blado. Praktycznie każdy był pewien, że taka drobna, szczupła dziewczyna przegra bardzo szybko. Kion zacisnął pięści i spojrzał na przyjaciółkę. „Pokaż im, Yuki", pomyślał sobie.
Tymczasem Yuki hardym spojrzeniem patrzyła na rywala i nieznacznie przełknęła ślinę. Ona też zauważyła, że nie bez powodu ten lisołak jest najlepszym wojownikiem w Hamelin. Jego wyćwiczone ciało mówiło wszystko. Tak, nie będzie łatwo. Była przygotowana na to od początku. Ścisnęła dłoń, w której trzymała łuk i jeszcze raz wciągnęła oddech. Da z siebie wszystko. Może i nie jest pewnie tak dobra jak on, ale nie ma zamiaru odstawać w tym pojedynku tylko dlatego, że nie jest doświadczoną wojowniczką. Za to lisołak cały czas patrzył na nią, dziwnie uśmiechając się. Nawet mrugnął do niej okiem. Yuki nie była do końca pewna czy jest to groźba, czy okazanie sympatii.
Oboje ustawili się naprzeciwko trzech tarcz z wymalowanymi kolorowymi polami. Królowa uniosła dłoń, na co gwar rozmów widowni od razu ucichł.
- Jak zapewne już wszyscy wiedzą, dziś odbędzie się towarzyski pojedynek pomiędzy księżniczką Yuki z klanu Shri Lan oraz Shenem, wojownikiem z klanu Hamelin.
Wszyscy zaczęli głośno wiwatować i gwizdać niecierpliwiąc się rozpoczęciem zmagań. Królowa uśmiechnęła się szeroko i ponownie uniosła dłoń.
- Pierwsza runda polega na oddaniu trzech strzałów do tarcz, które macie przed sobą. Żeby nie było za łatwo, macie tylko jedną próbę na tarczę. A więc rundę wygra ten, którego strzały będą najbliżej środka. W razie remisu, zrobimy dogrywkę. Wszystko jasne?
Yuki i Shen kiwnęli głowami.
- A więc zaczynajcie. Macie nieograniczony czas na oddanie strzału.
Widzowie chwilę oklaskiwali zawodników, po czym umilkli, a rywale w skupieniu unieśli łuki i zaczęli przygotowywać się do pierwszego strzału. Yuki chwilę przypatrywała się przeciwnikowi. Shen miał nie tylko imponujące ciało, również i łuk robił wrażenie. Był jeszcze większy niż ten, który dzierży Kion. I na oko doskonałej jakości. Drewno lśniło dokładnie wypolerowane, było też ozdobione różnymi wzorami, a strzały miały czerwone lotki. Dziewczyna spojrzała na swój łuk i nieznacznie zmarszczyła nos. Jej broń to było tylko proste, myśliwskie narzędzie. Ale niegdyś Kion powiedział jej, że to nie broń czyni wojownika najlepszym, tylko jego umiejętności. I miał rację. Dziś sprawdzi, ile się nauczyła dzięki licznym samodzielnym treningom.
Nałożyła strzałę na cięciwę i dokładnie zmierzyła odległość i kąt nachylenia. Tymczasem Shen już naciągał swój bełt na wielkim łuku i puścił dłoń. Strzała zafurkotała w powietrzu i wbiła się w białe pole, tuż przed czerwonym znajdującym się pośrodku tarczy. Nie był to jeszcze wybitny strzał, ale i tak mieszkańcy wioski entuzjastycznie oklaskiwali wojownika, na co ten uśmiechnął się dumny jak paw. Spojrzał na Yuki i znowu mrugnął do niej okiem. Yuki zmarszczyła tylko brwi i skupiła się na swoim celu. Naciągnęła strzałę, jeszcze raz upewniła się, że wiatr wieje jej za plecami i puściła dłoń. Pocisk poszybował gładko do tarczy i po chwili wbił się w niebieskie pole. Yuki zacisnęła usta w niemym rozczarowaniu. Widzowie nagrodzili ją oklaskami, ale znacznie słabszymi niż wcześniejsze. Dziewczyna westchnęła. Nie było w sumie szans, aby od razu trafiła w środek. Zbyt wiele czynników musiała wziąć pod uwagę. Ale miała nadzieję, że chociaż strzała wyląduje tam, gdzie bełt Shena. Mimo wszystko stwierdziła, że to zupełnie inna sytuacja niż gdy poluje. Z łatwością jej strzały trafiają w króliki czy podobne stworzenia i rzadko się zdarza, aby coś się nie powiodło, nawet z dużej odległości. Ale teraz było o tyle inaczej, że musi celować lepiej niż przeciwnik. Czerwone pole jest małe i choć tarcze nie stoją daleko i nie są ruchomym celem, musi ze znacznie większą dokładnością wyliczać tor strzały. Nie mówiąc jeszcze o stresie i obecności setki mieszkańców wioski, którzy ją dekoncentrowali. Nie przyzwyczaiła się do takiej presji. Zaczęła powątpiewać w swoje umiejętności.
- Spokojnie, panienko – Usłyszała nagle obok siebie głos. Shen naciągał właśnie na łuk drugą strzałę i nie patrząc na Yuki, odezwał się jeszcze do niej:
– Potraktuj to jak zabawę i rozluźnij się.
I w tym momencie wypuścił strzałę przed siebie. Bełt przeciął powietrze z cichym świstem i wbił się mocno prosto w czerwone pole. Yuki rozwarła szeroko oczy ze zdumienia. Widzowie wznieśli jeszcze głośniejsze okrzyki oklaskując wojownika. Yuki uświadomiła sobie znowu, jak ciężko będzie go pokonać. „Potraktuj to jak zabawę i rozluźnij się." Łatwo ci mówić, pomyślała.
Przygotowała kolejną strzałę i pogładziła palcami pierzastą lotkę. Naciągnęła łuk i spojrzała na tarczę. Skup się, skup się, skup się... Wciągnęła oddech i próbowała nie zwracać uwagi na rozkrzyczany tłum, wciąż wiwatujący na cześć jej przeciwnika. Uniosła łuk, skorygowała kąt wystrzału i ponownie obliczyła odległość. W końcu puściła dłoń i strzała poszybowała w stronę tarczy. Przez zgromadzonych przebiegło ciche „Och!". Strzała utkwiła dokładnie w tej samej linii, co strzała Shena. Mieszkańcy wioski nagrodzili dziewczynę oklaskami, tym razem już znacznie bardziej energicznymi. Yuki uśmiechnęła się i odetchnęła nieco z ulgą. Nawet Shen skinął do niej głową. Yuki pomyślała sobie, że może jednak uda jej się nieco wyrównać szanse w tym starciu. Rozejrzała się i dostrzegła Kiona, stojącego niedaleko pośród widzów. Ten uśmiechnął się i uniósł w górę kciuki. Dziewczyna skinęła do niego głową czując lekką dumę. Został jeszcze jeden strzał. Teraz musi wbić dokładnie w środek.
Zawodnicy naciągnęli ponownie strzały na swoje łuki i skupili spojrzenia na środek tarczy. Yuki znowu próbowała uspokoić oddech, ale czuła jak supeł w brzuchu się zaciska. Kolejny raz skorygowała kąt strzału i napięcie cięciwy. Przymknęła jedno oko i wlepiła spojrzenie w tarczę. Znowu uświadomiła sobie, jak bardzo małe jest czerwone pole, a jeszcze musi wycelować tak, aby być lepsza niż jej rywal. Poczuła jak ręce zaczęły jej drżeć, a ze stresu kropelki potu spływały jej po twarzy. Nie zwracała nawet uwagi już na Shena, tylko usiłowała zapanować nad swoimi nerwami.
Kion od razu zauważył z jak wielkim skupieniem Yuki przygotowuje się do oddania strzału. Dostrzegł drżenie jej ogona i napięcie na twarzy. Również na widowni zaległa absolutna cisza. „Dasz radę, Yuki, spokojnie", pomyślał chłopak zaciskając bezwiednie pięści.
Yuki patrzyła na tarczę tak intensywnie, że miała poczucie, iż zaraz ta przewróci się pod naporem jej spojrzenia. W końcu wciągnęła raz jeszcze oddech i puściła dłoń. Strzała przecięła cicho powietrze i poszybowała do tarczy. Yuki aż na moment zamknęła oczy. Po chwili rozległy się entuzjastyczne okrzyki widzów i pomału otworzyła oczy z powrotem. Zesztywniała. Strzała, jeszcze lekko drżąc, tkwiła dokładnie pośrodku czerwonego pola. Aż nie mogła w to uwierzyć. Mieszkańcy wioski głośno wiwatowali na jej cześć, a ona zachwiała się z wrażenia, prawie upuszczając łuk. Udało się. Wbiła strzałę dokładnie tam, gdzie planowała. Do samego końca nie wierzyła, że się uda. Shen spojrzał na nią i ze szczerym uznaniem skinął głową. Yuki poczuła, jakby miała zaraz tańczyć po arenie z radości. Ale odetchnęła głęboko i opanowała się. W końcu to jeszcze nie koniec. Teraz Shen musi oddać swój strzał, a potem podejrzewała, że będzie jeszcze runda rywalizacji. Lisołak lekką ręką naciągnął łuk i przez parę sekund wpatrywał się w tarczę. Również był dość skupiony, ale nie aż tak jak wcześniej Yuki. Zdecydowanie był bardziej opanowany. Po chwili i jego strzała świsnęła w stronę celu. Pocisk wbił się dokładnie obok strzały Yuki, praktycznie w środek tarczy. Obie strzały niemal stykały się ze sobą. Shen wypiął się z dumą, a widzowie nagrodzili go kolejną salwą energicznych wiwatów. Teraz to Yuki skinęła do niego gratulując strzału. Była pewna, że lisołak nie będzie gorszy. Oboje właściwie oddali identyczne strzały.
Królowa wstała ze swojego siedziska i uniosła dłonie. Tłumek widzów ucichł nieco i wszyscy spojrzeli na kobietę.
- Cudowna runda. Każdy na pewno przyzna, że Yuki i Shen pokazali wspaniałe umiejętności strzeleckie. Gratuluję wam obu.
Zawodnicy skłonili się lekko.
- A więc podsumowując, Shen ma niewielką przewagę nad Yuki. I choć ostatnie wasze strzały trafiły w środek tarczy, tę rundę wygrywa wojownik z Hamelin!
Widzowie raz jeszcze nagrodzili mężczyznę oklaskami.
- A więc nie zwlekając przechodzimy do drugiej rundy! - Mówiła dalej – Teraz chcę zobaczyć waszą siłę w bezpośredniej walce.
Na arenę wszedł lisołak niosący dwie długie włócznie. Podszedł do Yuki i wręczył jej jeden, a Shenowi drugi. Bronie były zrobione z twardego drewna, ale stosunkowo lekkie. Nie miały ostrego grotu, tylko zamiast tego przyczepiono do nich żelazne kule po obu końcach włóczni. Yuki nigdy nie walczyła czymś takim i znowu ogarnęły ją wątpliwości, czy da radę. Kion od razu pewnie by się odnalazł z taką bronią, a ona trenowała jedynie z łukiem. Spięła się nieco. Jednakże spodziewała się tego po królowej. Gdyby pojedynek polegał tylko na łucznictwie, stanowczo by było za łatwo. Uśmiechnęła się pod nosem. Mia Ming naprawdę chce ją przetestować pod każdym względem. Za to oczywiście Shen lekko obracał włócznią w dłoniach jak kawałkiem źdźbła, zupełnie nie przejmując się tematem rundy. Co się zresztą dziwić. Yuki domyślała się, że dla tego doświadczonego mężczyzny żadna broń nie stanowiła przeszkody. 
Królowa uśmiechnęła się chytrze.
- Zasady są proste. Wygrywacie, gdy wasz przeciwnik podda się bądź będzie niezdolny do walki. Wszystkie chwyty dozwolone, ale nie przesadzajcie mi tu z rozlewem krwi. Szkoda by było tej pięknej, świeżo zbudowanej areny.
Przez widownię przebiegły nieznaczne śmiechy na te żartobliwe zdanie. Yuki skrzywiła się nieco. Naprawdę kobieta ma specyficzne poczucie humoru...
- A więc zaczynajcie, gdy tylko będziecie gotowi – Dodała jeszcze królowa i usiadła na krześle.
Yuki i Shen odsunęli się od siebie i stanęli naprzeciw, mniej więcej o parę metrów. Dziewczyna odwróciła na chwilę wzrok i spojrzała na widownię. Uchwyciła spojrzenie Kiona, który skinął głową uśmiechając się. Yuki zrobiła to samo i ścisnęła rękoma włócznię. Spojrzała ponownie na Shena. Ten zarzucił sobie włócznię na ramię i znowu patrzył na nią zagadkowo. Jednakże w jego oczach przemykał wojowniczy błysk. Yuki zaczęła przygotowywać się w myślach do nieuniknionych siniaków. O ile na nich się skończy. Wiedziała, że w bezpośrednim zwarciu kluczowe jest, aby znaleźć słabe punkty przeciwnika. Ale patrząc na muskularne ciało Shena, miała wątpliwości czy lisołak w ogóle takowe posiada. Stawka zdawała się być dość nierówna, znów wszystko przemawiało na jej niekorzyść. Ale gdyby pokonanie Shena było niemożliwe, królowa nie dałaby jej takiego zadania. Chyba. Yuki potrząsnęła lekko głową i ścisnęła mocniej włócznię. W tym momencie Shen nagle poruszył się i zaszarżował prosto na nią. Yuki odruchowo cofnęła się, po czym mężczyzna gwałtownie zderzył się z nią, aż włócznie głośno trzasnęły. Dziewczyna od razu poczuła na sobie ogromną siłę przeciwnika. Napierał na nią, jakby chciał ją zmusić do natychmiastowego poddania się. Yuki zaparła się nogami o ziemię i próbowała wytrzymać ten atak.
Widzowie zaczęli głośno skandować imię wojownika zagrzewając go do walki. Kion zacisnął mocno dłonie o bandę areny, z niepokojem obserwując potyczkę. Dla niego Shen nie byłby zapewne aż tak bardzo trudnym przeciwnikiem, ale dla słabszej fizycznie dziewczyny już tak. Łucznictwo to był zaledwie przedsmak tego, co lisołaki potrafią w walce. Również i on był świadomy tego, że jedyne co by mogło dać przewagę Yuki, to trafienie w słabe punkty Shena. Więc musi szybko je odnaleźć.
Lisołak stale napierał na Yuki spychając ją po piasku. Z kolei ona próbowała go zepchnąć w drugą stronę. Obie włócznie trzeszczały pod naporem siły mięśni dwóch wojowników. Nagle Shen uśmiechnął się i niespodziewanie cofnął, odciągając swoją włócznię. Yuki tak to zaskoczyło, że zachwiała się i poleciała do przodu tracąc równowagę. Nim zdążyła złapać oddech, Shen znowu się zbliżył i mocno uderzył ją zaokrągloną częścią włóczni w ramię. Yuki krzyknęła i upadła na jedno kolano. Cieszyła się, że włócznia nie miała ostrego zakończenia. Mimo wszystko odruchowo złapała się za ramię i już miała coś powiedzieć na ten nieoczekiwany wypad, gdy lisołak znowu zaatakował. Nie mając czasu do namysłu, dziewczyna uniosła włócznię, ponownie odpierając atak. Shen wymierzał teraz w nią błyskawiczne uderzenia, raz za razem zmuszając ją do nieustannego wysiłku, aby utrzymać obronę. Ciosy następowały dosłownie jeden po drugim, a każdy był silniejszy od poprzedniego. Yuki czuła, że ledwo nadąża za ruchami jego włóczni. Nie mogła złapać tchu. Wciąż tylko cofała się i trzymała broń przed sobą, a Shen nie dawał jej nawet ułamka sekundy na kontratak. Ataki były tak szybkie i zarazem precyzyjne, że już trzy raz włócznia mężczyzny dosięgła jej ciała, zadając coraz to kolejne bolesne uderzenia. Mimo wszystko Yuki wciąż próbowała znaleźć lukę w jego gardzie. Gdy jej włócznia ponownie odparła atak, szybko obróciła ją i wymierzyła w brzuch Shena. Jednakże on czujnie odepchnął jej broń, w efekcie blokując jej wypad, choć po raz pierwszy czubek włóczni lekko otarł się o kaftan. Shen uśmiechnął się.
- Prawie, księżniczko.
I odsunął się na chwilę od niej. Yuki sapnęła i ciężko dysząc ze zmęczenia, zaklęła cicho pod nosem.
Przez tłumek widzów przebiegły szepty, ponownie oceniając starcie. 
- Hm, nie wróżę tej dziewczynie zbyt długiej walki. Jest dla niego zdecydowanie za słaba – Powiedział jeden z lisołaków.
- Słusznie, wydawała mi się ciekawa podczas próby strzeleckiej. A teraz nic nie robi, tylko się osłania – Dodał inny.
- Taak, szczególnie, że Shen nawet nie walczy na poważnie. Traktuje ją ulgowo zapewne przez fakt, iż nie jest prawdziwą wojowniczką.
Pozostali pokiwali głowami zgodnie. Kion zesztywniał przysłuchując się rozmowom. W życiu by się nie domyślił, że Shen nie poszedł na całość. Z jego punktu widzenia, walczy trzy razy lepiej niż połowa wojowników ze Shri Lan. Jeśli to nie jest jeszcze wszystko, co potrafi, to chyba nie chce wiedzieć, jak walczy na poważnie...
Tymczasem Yuki, wciąż sapiąca z wysiłku, wpatrywała się w Shena, u którego z twarzy wciąż nie znikał ten dziwny uśmiech. „Co mu chodzi po głowie?". Miała wrażenie, że wojownik bawi się nią. Ale jego styl walki był przygniatający. To, że jeszcze trzyma się na nogach, to głównie zasługa doskonałej kondycji niż fizycznej siły. Yuki otarła czoło z potu i wyprostowała się ściskając włócznię. Jej umysł pracował na najwyższych obrotach, analizując wszystkie ruchy lisołaka i szukając luki. Na pewno odpadało atakowanie bezpośrednio jego ciała. Muskularne mięśnie były świetną tarczą. Głowa i nogi, zbyt oczywiste. Może powinna się uciec do jakiegoś podstępu...
Podczas gdy intensywnie myślała, Shen podjął kolejny atak robiąc młynka włócznią. W ostatniej chwili zrobiła unik, odskakując od twardej żeliwnej kulki na końcówce broni. Stwierdziła, że dopóki czegoś nie wymyśli, dalej będzie robić uniki. Osłaniała się włócznią i zaczęła ponownie blokować ciosy lisołaka. Mimo wszystko musi szybko coś wymyślić, bo dłużej tak nie wytrzyma. Spojrzała jeszcze raz na jego umięśnione ciało szacując jak mocny jest jego strój i nie zauważyła w porę włóczni Shena. Krzyknęła, gdy ponownie oberwała w brzuch.
- No, księżniczko, chyba nie planujesz tylko się bronić przez całą walkę, hm? - Powiedział Shen – Pokaż co potrafisz!
I znowu zamachnął się włócznią. Yuki odparowała atak.
- Jestem pewien, że chcesz ze mną wygrać – Mówił dalej wojownik – Myśl, księżniczko.
Dziewczyna ponownie zablokowała jego cios i pomyślała sobie, że zaraz mu zetrze z tej ślicznej buźki uśmieszek, który wkurzał ją coraz bardziej. Faceci. Większość z nich to tylko kupa mięśni i nic więcej. Przechwalają się swoją siłą i muskułami, a pod czaszką przeważnie mają niewiele. I nie tylko tam. Yuki mimowolnie skierowała wzrok na dolną część ciała Shena. Ten korzystając z jej kolejnej dekoncentracji, wymierzył cios włócznią, tym razem w ramię. Yuki krzyknęła i odskoczyła, a wojownik wyszczerzył się do niej.
- Orientuj się, księżniczko. Po pojedynku z chęcią ci go pokażę, jeśli chcesz – I mrugnął do niej okiem.
Dziewczyna cała poczerwieniała na twarzy, i zdegustowana jego żartem, z wściekłością rzuciła się na niego z włócznią. Shen roześmiał się i lekko odparował jej atak. Tak naprawdę Yuki wcale nie interesowało przyrodzenie wojownika, ale przyszedł jej do głowy pewien pomysł. W końcu chyba znalazła słaby punkt Shena. Aż dziwiło ją, że od razu na to nie wpadła. Gorzej tylko, że na pewno Shen wciąż będzie odparowywał jej próby ataku. Musi czekać na dogodną okazję. A przez cały czas nie daje jej żadnej możliwości dotknięcia włócznią. Ale chyba już wie, jak to rozegrać. Uśmiechnęła się pod nosem, i gdy ich bronie ponownie zderzyły się ze sobą, zagadnęła:
- Musiałeś dużo trenować, prawda? Takie muskularne, piękne ciało pewnie rzeźbi się latami?
Shen, nieco zdziwiony tą uwagą, lekko powstrzymał cios, ale poczuł się od razu miło połechtany słowami księżniczki.
- A owszem. Każdy zaczyna pracować nad ciałem od najmłodszych lat. A potem codziennie ćwiczysz sztukę walki każdym rodzajem broni. Dużo ciężkiej pracy musiałem włożyć w te ciało.
Yuki uśmiechnęła się, jednocześnie dalej ciągnąc swoją grę. „Połknął haczyk..."
- Ponoć jesteś najlepszym wojownikiem w klanie. Z taką siłą na pewno pokonałeś każdego przeciwnika. Pewnie twoja sława dotarła w każdy zakątek świata.
Shen nieco się zarumienił i mimowolnie opuścił włócznię.
- Cóż, nie wiem czy jestem aż taki sławny, ale na pewno wielu już zapamiętało mnie w walce. Przynajmniej, ci którzy przeżyli te starcie.
Mrugnął do niej okiem.
- Hm, i pewnie każda kobieta w wiosce zaleca się do ciebie? W końcu taki silny i sławny wojownik, jak ty ma duże powodzenie u płci pięknej.
Yuki pochyliła nieco włócznię do dołu, tak by Shen nic nie zauważył. Ale on skupił się już na chłonięciu komplementów z jej ust. Znowu się wyszczerzył i nieco wypiął muskularną pierś.
- Nie ukrywam, że miałem sporo propozycji. Lubię kobiety i pochlebia mi, że tak się mną interesują. Jeśli zechcesz, chętnie i ciebie bym zaprosił na jakiś miły wieczór. Opowiem ci wiele innych ciekawych historii z moich walk.
Yuki udała, że bardzo zaciekawiła ją ta propozycja i znowu słodko się uśmiechnęła.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale obawiam się, że może być pewien problem.
Shen zdziwił się otwarcie.
- Jaki?
Dziewczyna zbliżyła się patrząc mu prosto w oczy.
- Masz strasznie duże ego.
I nim w pełni te słowa dotarły do Shena, Yuki wzięła szybki zamach włócznią i z całej siły uderzyła wojownika w przyrodzenie. Shen zawył z bólu. Natychmiast odruchowo wypuścił włócznię z rąk i zgiął się w pół.
Widzowie wokół areny w tym samym momencie cicho zamruczeli domyślając się, co poczuł wojownik. Natomiast Kion parsknął ze śmiechu pod nosem: „No, to na pewno go zabolało...".
Yuki nie tracąc więcej czasu, szybko odwróciła się za plecy lisołaka i nim ten się podniósł, zrobiła kolejny zamach i uderzyła swoją bronią w jego siedzenie. Shen nie miał szans odparować w porę tych ciosów. Upadł na ziemię z kolejnym okrzykiem bólu. Yuki kopnęła nogą jego włócznię, posyłając ją daleko od właściciela i w dość sugestywny sposób oparła swoją o barki Shena. Jednocześnie szeroko uśmiechnęła się, tym razem już z nieskrywaną dumą.
- To jak? Walczymy dalej? Czy poddajesz się?
Shen uniósł nieznacznie głowę i szybko ocenił sytuację. Przyrodzenie paliło go niczym żywy ogień, jego tyłek ucierpiał niewiele mniej niż jego duma i jeszcze stracił włócznię. Nie było mowy, aby szybko po nią przebiec i jednocześnie uważać na kolejne ciosy ze strony dziewczyny. Oczywiście gdyby to była prawdziwa bitwa, a ona by była wrogiem, pomimo bólu chwyciłby ją i wykręcił rękę, którą trzymała włócznię. Nie obeszłoby się bez bardzo poważnych ran. Ale to nie był prawdziwy pojedynek. Uśmiechnął się. Dziewczyna bardzo sprytnie wkręciła go w niewinną rozmowę. Dobra jest.
- Poddaję się – Odparł z lekkim westchnięciem.
Yuki aż się zdumiała tą odpowiedzią. Przez chwilę na arenie zaległa cisza, po czym nagle wybuchła głośna wrzawa oklasków, wiwatów i okrzyków radości lisołaków, którzy docenili zwycięstwo Yuki. Dziewczyna odsunęła się nieco od przeciwnika i jeszcze raz uśmiechnęła się szeroko. Aż sama ledwo wierzyła w te zwycięstwo. Była już na skraju wyczerpania. W ostatniej chwili przyszedł jej do głowy ten pomysł.
Mieszkańcy wioski zaczęli skandować jej imię. Nawet królowa wstała i oklaskiwała ją z uśmiechem. Yuki zakręciło się w głowie od wszystkich emocji i wiwatów i zachwiała się nieco. W tym momencie ktoś do niej podbiegł i prędko podtrzymał ją, delikatnie chwytając za ramiona. Dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała w uśmiechnięte pomarańczowe oczy.
- Dobra robota. To była niesamowita walka – Powiedział Kion.
Yuki odwzajemniła uśmiech i oparła głowę o jego ramię czując niewymowną ulgę. Tym samym dopiero teraz, gdy adrenalina zaczęła słabnąć, czuła jak całe ciało ją bolało. Nie tylko od siniaków zadanych włócznią Shena, ale i zwyczajnie ze zmęczenia. Zrobiła wszystko, co mogła. Teraz musiała czekać na werdykt królowej.
Ta odczekała chwilę, aż skandujący tłumek widzów umilknie i zwróciła się do uczestników:
- Chyba nie muszę już mówić, że to była bardzo emocjonująca walka. Świetnie się spisaliście.
Yuki uśmiechnęła się. Miała nieodpartą ochotę położyć się na ziemi, ale na szczęście Kion wciąż ją podtrzymywał, aby nie upadła. Shen, który w końcu dźwignął się na nogi, stanął obok niej i skinął głową z uznaniem.
- Podsumowując: mamy jedną rundę ze zwycięstwem Shena i jedną Yuki. Choć sądzę, że ostatnia walka była znacznie istotniejsza. Jak uważacie? Kto powinien wygrać te zawody?
Popatrzyła na widownię, a mieszkańcy wioski zgodnie uśmiechnęli się i znowu wznieśli skandujące okrzyki:
- Yuki!! Yuki!! Yuki!!
Yuki poczuła onieśmielenie i lekko się zarumieniła. Nie przypuszczała, że lisołaki tak ją docenią.
Mia Ming uniosła dłoń, ponownie nieco uciszając widzów i mówiła dalej:
- A więc i ja nie mam wątpliwości, co do księżniczki kotołaków. Pokazała dziś swoją wartość i siłę. Czuję dumę, iż mogę zawrzeć sojusz z tak utalentowanym klanem jak Shri Lan, na czele którego stoi wspaniała przyszła przywódczyni. Od dziś macie moją aprobatę. Gratuluję, Yuki.
Lisołaki zaczęły ponownie wiwatować na cześć dziewczyny, a oklasków nie było teraz końca. Yuki ogarnęła jeszcze większa ulga i teraz kolana ugięły jej się już całkowicie. Nie mogąc się powstrzymać, usiadła na ziemi z drobną pomocą Kiona. Nigdy nie czuła się taka szczęśliwa. Wiedziała, że Shen poniekąd dał jej trochę forów w ostatnich minutach walki, ale starała się pokazać, co umie. I cieszyła się, że jakoś, pomimo licznych błędów, jej się to udało. To prawda, że tego pojedynku z pewnością nie zapomni nigdy.
Na koniec, gdy już Yuki ledwo idąc, trzymając się za obolałe boki zeszła z areny, podeszło do niej paru lisołaków i jeszcze osobiście gratulowali jej wygranej w pojedynku. Potem podszedł do niej Shen, wyraźnie nieco kulejąc od bolącego ciała.
- Gratuluję, Yuki. Może i nie jesteś jeszcze wyszkoloną wojowniczką, ale masz talent. Niewiele kobiet umie tak walczyć, a już szczególnie jesteś pierwszą, co mnie tak podpuściła frywolną rozmową – Mrugnął do niej okiem.
Yuki uśmiechnęła się.
- Dzięki. Przepraszam za te obicia w tych wiesz... czułych punktach.
Shen roześmiał się.
- Nie szkodzi, dam radę. Sam w sumie zagrzewałem ciebie, abyś zaatakowała. Zastanawiało mnie, czemu tylko trzymasz gardę.
- Przyznaję, że nie miałam pomysłu jak ciebie pokonać. Jesteś bardzo silny – Odparła Yuki – Ale potem uświadomiłam sobie, że przecież mężczyźni mają dość oczywisty słaby punkt. Wiedziałam, że tylko rozmowa mogłaby sprawić, że się na chwilę odsłonisz. Może to nie było do końca czyste zagranie – Dodała lekko z wahaniem.
Shen znowu się zaśmiał.
- W żadnym razie. To było świetne posunięcie. Zupełnie mnie zaskoczyłaś tym atakiem. Zdekoncentrowanie przeciwnika oraz uderzenie tam, gdzie by się nie spodziewał, to też strategia. To ja popełniłem błąd, że dałem się nabrać.
Yuki uśmiechnęła się na te słowa. Może Shen i był nieco narcystyczny, ale honoru mu zdecydowanie nie brakowało. W tym momencie mężczyzna wyciągnął do niej dłoń.
- Powodzenia w treningach i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. Mimo wszystko moja propozycja jest nadal aktualna. Oczywiście mam na myśli miły wieczór przy kuflu jakiegoś piwa – Mrugnął do niej znowu.
Dziewczyna lekko się zaśmiała i odparła szczerze, ściskając jego dłoń:
- Będę pamiętać.
Gdy Shen oddalił się, teraz podeszła do niej królowa.
- Zaimponowałaś mi. Naprawdę. Wróćmy do rezydencji i omówimy resztę spraw związanych z sojuszem.
Yuki skinęła głową i wszyscy skierowali się do domu królowej.
Gdy znaleźli się w środku, królowa zawołała służącego, aby przyniósł jej kawałek pergaminu i pióro, po czym stanęła przed Yuki i Kionem.
- Zyskałaś mój szacunek, księżniczko. Czułam, że dasz sobie radę
Yuki wyprostowała się z dumą.
- To ja dziękuję, że dałaś szansę mojemu klanowi. Możesz być pewna, że nie pożałujesz tej decyzji o podtrzymanie z nami przymierza. Zawiodłabym samą siebie gdybym przegrała pojedynek. Nie mogłabym spojrzeć ludziom z mojej wioski w oczy.
Mia Ming uśmiechnęła się, a w jej oczach przemknął błysk.
- Tak naprawdę od początku chciałam kontynuować umowę z Shri Lan. Nawet gdybyś przegrała walkę lub na początku odmówiła przystąpienia do niej.
Yuki zesztywniała zaskoczona, jak również i Kion.
- Co?? Ale... to po co w takim razie miałam walczyć?
- A jak myślisz? Przecież powiedziałam, że chcę zobaczyć jak walczy księżniczka. Jaką jest wojowniczką. I tak zrobiłaś, a ja nie zawiodłam się ani trochę.
- Ale mówiłaś, że jeśli Yuki przegra to sojusz zostanie zerwany... - Odezwał się Kion.
Królowa uśmiechnęła się szerzej.
- To był oczywisty blef, aby zmotywować ją do pojedynku. Inaczej nie dałabyś z siebie wszystkiego, prawda? - Mrugnęła okiem do Yuki.
Dziewczyna patrzyła na nią osłupiała, nie wiedząc czy śmiać się, czy być na kobietę obrażona, że tak ją nabrała. Mimo wszystko lekko uśmiechnęła się.
- Niewątpliwie to podziałało. Byłam tak zestresowana, że ręce mi się trzęsły.
Królowa zachichotała.
- Wybacz za to. Ale sama widzisz, możesz być z siebie dumna. Shen ma rację, jak i twój przyjaciel. Jesteś silna i pomysłowa. A to ważne cechy przyszłej przywódczyni klanu.
Yuki nieco zarumieniła się.
- Dziękuję.
Mia Ming chwyciła pióro i podeszła do niewielkiego stoliczka kładąc na nim pergamin.
- Zaraz napiszę list dla twojego ojca, że zgadzam się na dalszy sojusz. Na pewno też będzie z ciebie dumny. W końcu jego córka poszła w jego ślady.
Yuki sposępniała lekko i odparła nie bez żalu w głosie:
- Nie sądzę. Na pewno się ucieszy, iż klan Hamelin nadal jest naszym sojusznikiem, ale nie z tego, co dziś zrobiłam. On nie chce abym była wojowniczką.
Królowa spojrzała na nią zdziwiona.
- Dlaczego?
Dziewczyna westchnęła.
- Uważa, że zamiast bawić się łukiem, powinnam skupić się znalezieniu męża, dbaniu o klan i pełnieniem obowiązków. Sądzi, że księżniczka nie powinna walczyć.
- Rozumiem.
Kobieta chwilę postukała piórem w usta i po namyśle zaczęła szybko coś pisać na kartce.
Po dłuższej chwili odłożyła pióro i chwyciła list, ostrożnie składając go na pół.
- Ja w każdym razie zapamiętam tak wyjątkową dziewczynę, jak ty – Podeszła do Yuki i wręczyła jej list – Zawsze będziesz u nas mile widziana.
Ta rozpromieniła się.
- I wzajemnie, Wasza Wysokość.
- Na pewno chcecie wyruszyć jak najszybciej w drogę powrotną, ale może zechcecie jeszcze zjeść ze mną obiad? - Dodała królowa.
Przyjaciele spojrzeli na siebie zgodnie.
- Oczywiście, to będzie dla nas zaszczyt – Odparła Yuki.
Mia Ming uśmiechnęła się i znowu zawołała służącego.
- Każę w takim razie zrobić więcej dań. Musimy uczcić dzisiejszy dzień.
Yuki poczuła lekkie onieśmielenie i ucieszyła się, że spróbuje jeszcze raz specjalności kuchni lisołaków.

Po posiłku zaczęli przygotowywać się do drogi. Królowa była na tyle uprzejma, że zaopatrzyła ich w mnóstwo jedzenia na podróż. Nie musieli się obawiać, że zapasy szybko się skończą.
Niewiele później pożegnali się i wyszli z rezydencji. Yuki odetchnęła szczęśliwa, że wszystko poszło dobrze. Choć wciąż ciało nieznośnie ją bolało po walce. Kion wziął od niej torbę zarzucając sobie na drugie ramię, aby dziewczyna odpoczęła, po czym zagadnął:
- I co myślisz o lisołakach i królowej?
Yuki chwilę się zastanowiła.
- Cóż, chyba na jakiś czas mam dość lisów.
Kion roześmiał się.
- Trafna uwaga. Spryciarze z nich.
- Ale przyznam jedno. To było niesamowite przeżycie. Fakt, że z początku królowa zdenerwowała mnie tym fortelem. Najadłam się dużo stresu i bałam się zawalić, jednakże to prawda, że ten pojedynek pokazał też jaką jestem wojowniczką. Nie żałuję w sumie, bo dużo się dziś nauczyłam i wiem w czym jestem dobra, a nad czym muszę jeszcze popracować.
Kion uśmiechnął się i dotknął jej ramienia.
- Też tak myślę. Warto było w tym uczestniczyć. Ale dla ciebie to najcenniejsze doświadczenie. Niedługo mnie prześcigniesz.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Ale mi schlebiasz. Trochę mi jeszcze do ciebie brakuje.
Opuścili wioskę i przed oczami zamajaczyła im przełęcz między skalnymi wzniesieniami.
- Ale królowa na pewno w jednym miała rację – Dodał Kion – Będziesz kiedyś wspaniałą przywódczynią klanu.
Yuki uśmiechnęła się. Przekroczyli przełęcz i na dobre oddalili się od wioski klanu Hamelin.   

                                                                       ➵

Podróż powrotna nie stanowiła już żadnych problemów. Nie natknęli się więcej na członków klanu Czarnych Kłów, ani innych wrogo nastawionych ras.
I tak wrócili w końcu do wioski Shri Lan. Yuki od razu skierowała się do rezydencji swojego ojca. Kion odłączył się i przystanął parę metrów przed wejściem.
- To ja jak zwykle poczekam na ciebie.
Yuki odwróciła się do niego i chwyciła jego dłoń.
- Nie ma mowy. Tym razem idziesz ze mną. Niech ojciec w końcu zobaczy, jak ważny dla mnie jesteś.
Chłopak spojrzał na nią zaskoczony, ale nim zdążył zaprotestować, Yuki już przekroczyła próg rezydencji. Wewnątrz zawołała głośno:
- Tato! Wróciliśmy!
Po chwili z pomieszczenia obok otworzyły się drzwi i wyszedł książę klanu. Na widok córki oczy mu pojaśniały i uśmiechnął się nieznacznie.
- Yuki. Wróciłaś jak widzę bez kłopotów. Bardzo mnie to cieszy.
- Martwiłeś się? - Odparła dziewczyna z lekko ironicznym uśmiechem.
Kamau odchrząknął nieco.
- Jestem w końcu twoim ojcem. Zawsze będę myśleć, czy nic ci się nie stało.
Kion skłonił się nisko.
- Dzień dobry, Wasza Wysokość.
Mężczyzna spojrzał na niego uważnie.
- Witaj, młodzieńcze. A więc to jego wybrałaś, aby ci towarzyszył – Zwrócił się do Yuki – Coś podejrzewałem, że chcesz ukryć to przede mną.
Yuki dotknęła ramienia przyjaciela.
- Tak, ale koniec z tym. Kion jest dla mnie jak brat. Nie mogłam wybrać inaczej. Bardzo mnie wspierał podczas podróży i w trakcie negocjacji. Naprawdę to dobry chłopak.
Kion lekko zarumienił się na te słowa, natomiast Kamau chwilę przypatrywał mu się badawczym spojrzeniem. W końcu powiedział:
- A więc jak poszły rozmowy z królową Hamelin?
Yuki otworzyła torbę i wyjęła list.
- Sam zobacz.
Wręczyła mu pergamin z nieskrywaną dumą. Książę rozłożył list i dokładnie przeczytał treść. Przyjaciele spojrzeli na siebie czując zgodnie satysfakcję z udanego zadania.
Po kilku chwilach Kamau skończył czytać i spojrzał na córkę z nieco szerszym uśmiechem.
- Gratuluję. Z tego co królowa napisała, wywarłaś na niej ogromne wrażenie, jak i na całej wiosce. Pisze, że nigdy nie spotkała tak pomysłowej i twardej księżniczki jak ty.
Yuki uśmiechnęła się.
- Poza tym opisała twój pojedynek z najlepszym wojownikiem Hamelin, i że go wygrałaś – Mówił dalej, po czym lekko się zaśmiał.
- Ciekawe. Napisała, że takie zdolności nie powinny się zmarnować, i jeśli nadal będę zabraniać tobie szkolenia się na wojowniczkę, to nigdy więcej się do mnie nie odezwie.
Kion cicho parsknął pod nosem, a Yuki lekko poróżowiała na policzkach na tą uwagę. Pomyślała, że Mia Ming naprawdę jest niezwykłą kobietą.
- Yuki.
Dziewczyna spojrzała na ojca.
- Jestem z ciebie dumny.
Yuki poczuła ciepło na sercu. Nie przypuszczała, że to od niego usłyszy. Zdziwiło ją, że tym razem nie powiedział nic krytycznego. Kamau z kolei chwilę się zastanowił, po czym powiedział jeszcze:
- Podjąłem nową decyzję. Byłbym głupcem, gdybym zignorował aprobatę od królowej Hamelin. Zawsze ceniłem jej zdanie. Znamy się od dawna i wiem, że nigdy nie rzuca słów na wiatr. Poza tym dużo myślałem, gdy wyruszyłaś w podróż. Ta sprawa nie dawała mi spokoju.
Popatrzył na Yuki wciąż uśmiechając się bez cienia stanowczości.
- Wiem, że kilka dni temu powiedziałem coś, czego nie powinienem był powiedzieć. Widzę jak dorastasz i rozwijasz się, jak i kochasz to, co robisz. A dla ojca nie ma niczego ważniejszego niż szczęście córki.
Yuki poczuła jak wszystko ściska ją ze wzruszenia.
- Tak więc od teraz nie będę wtrącać się w twoją pasję. Wiem, że jesteś utalentowana. To i słowa Mia Ming mi wystarczą. A jeśli chodzi o ślub... - Dodał książę, po czym westchnął – Uznajmy, że nie było o tym rozmowy. Miałaś rację. Nie mam prawa ci mówić za kogo masz wyjść za mąż. Wierzę, że sama podejmiesz tę decyzję. Tego na pewno też by chciała i twoja matka.
Yuki uradowała się i ze łzami lecącymi jej po policzku podskoczyła do niego i mocno uścisnęła.
- Dziękuję, tato! Dziękuję!
Książę zesztywniał na chwilę, ale uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk. Kion patrzył na nich, sam czując ogromną radość, że ojciec Yuki w końcu zaakceptował drogę, jaką wybrała dziewczyna. Teraz ich relacje na pewno się znacznie poprawią.
Gdy Yuki odsunęła się, powiedziała jeszcze:
- Obiecuję, że będę bardziej się teraz przykładać do swoich obowiązków. Chcę być dobrą przywódczynią klanu.
Kamau skinął głową.
- Wiem i nigdy w to nie wątpiłem. Dobry przywódca to taki, który przede wszystkim ma dobre serce.
Yuki uśmiechnęła się szeroko.
- A teraz idź odpocząć. Na pewno jesteś zmęczona po podróży.
Dziewczyna pokręciła głową.
- Nie tak bardzo. Pójdę jeszcze na chwilę nad rzekę.
I przyjaciele wyszli z rezydencji zostawiając swoje torby i łuki. Na zewnątrz Kion zwrócił się do Yuki:
- Niesamowite, że twój ojciec zmienił zdanie. To chyba większy sukces niż ten sojusz.
- Prawda? Również jestem zaskoczona. Wciąż to ledwo do mnie dociera. Chyba za dużo wrażeń jak na ten dzień – Zaśmiała się – Cieszę się, że w końcu dostrzegł jak bardzo pragnę zrealizować swoje marzenie.
Kion popatrzył na nią i na jej rozpromienione oczy i znowu poczuł drgnięcie w środku.
- Yuki, muszę... muszę coś ci powiedzieć.
Dziewczyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Kion wciągnął głęboko oddech i pomyślał, że nie powinien ciągle tego odkładać. Iskierka nadziei znowu się w nim rozpaliła.
- Ja... chciałem powiedzieć, że jesteś wspaniałą dziewczyną. Zawsze cię podziwiałem. Cieszę się, że wybrałaś mnie na towarzysza do klanu Hamelin. Nie, jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Więc chciałem powiedzieć... chciałem zapytać, em... - Zaczął się plątać, coraz bardziej czerwieniąc się na twarzy.
Yuki zaśmiała się lekko i skrzyżowała ręce.
- Co ty tak nagle? Ostatnio dziwnie się zachowujesz. Co się dzieje?
Kion znowu nabrał powietrza.
- Bo ja... bardzo, bardzo ciebie lubię.
Yuki roześmiała się jeszcze bardziej i zbliżyła do niego.
- Och, Kion. Chodź tu, mój tygrysie.
I przytuliła się mocno do niego. Chłopak drgnął i bez wahania objął ją czując szybkie bicie swojego serca. Tak blisko... Czuł jak wszystko w nim śpiewa z radości, ale i skarcił siebie w duchu, że znowu nie zdołał jej powiedzieć. Głupio mu było przed sobą samym, że nie może zdobyć się na odwagę w tej jednej rzeczy. No trudno. Kiedyś w końcu znajdzie odpowiednią chwilę i wyzna jej wszystko. W końcu powie, jak bardzo się w niej zakochał.
W tym samym momencie Yuki poczuła, że te ostatnie dni, gdzie spędzili tyle czasu razem, zaowocowały w jej sercu nowe uczucia. Uczucia, które cicho kiełkowały w tej przyjaźni. I choć jeszcze nie była pewna czy to jest to, co myśli, wiedziała jedno: Kion naprawdę stał się jej jeszcze bliższy niż kiedykolwiek. To w końcu jedyny chłopak, który tak dobrze ją zna. To było dla niej bezcenne.
Odsunęła się i uśmiechnęła szczerze.
- I ja ci dziękuję, że byłeś cały czas przy mnie. Jesteś najlepszym przyjacielem, o jakim tylko mogłam pomarzyć.
Kion również się uśmiechnął.
- A teraz chodźmy złowić jakieś ryby – Dodała wesoło Yuki – Jestem okropnie głodna.
- Jestem za. Ale teraz ty je upieczesz. Ja jestem zbyt zmęczony dźwiganiem twojej torby i łuku przez całą drogę.
- Dobra, ale ości nie wyjmuję. W końcu to nie przystoi księżniczce.
Oboje roześmiali się i skierowali nad rzekę, jednocześnie czując, że lepiej ten dzień nie mógłby się skończyć.



                                                                   ➸➸➸

Strzała TygrysaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz