Dobrzańscy wrócili do gabinetu Marka. Usiedli na kanapie, po czym Marek delikatnie objął żonę.
- Super, że Violka i Seba wpadną na tego grilla. - powiedział Dobrzański. - Dzieciaki też na pewno się ucieszą. Chociaż grill w listopadzie...? Nawet nie chcę sobie wyobrażać jej codziennych pomysłów...
- Takie pomysły może mieć tylko Violka, ale w sumie jest ciepło, więc czemu nie? - zapytała, uśmiechając się. - Chyba cała nasza czwórka potrzebuje chwili wytchnienia. W szczególności Viola, bo jak tak dalej będzie się wszystkim przejmować, może zaszkodzić dziecku. - powiedziała Ula z troską w głosie.
- Racja, ona nie może się tak stresować na każdym kroku, ale myślę, że chyba nadszedł przełom. - stwierdził Marek. - Nie miała pretensji do Seby, tylko do Natalii, czyli w pełni mu zaufała, mimo, że bała się tego, że on sobie przypomni o Natalii.
- A on jej udowodnił, że dla niego liczy się tylko ona. - dodała Ula, wtulając się w męża.
- Tak jak ty dla mnie. - powiedział Marek całując ją w czoło i po chwili wybuchnął śmiechem.
- A ciebie co tak rozbawiło? - zapytała zdezorientowana Ula. - Mam coś na twarzy, czy co?
- Nie. - powiedział Dobrzański, próbując powstrzymać śmiech. - Po prostu przypomniałem sobie nową fryzurę Natalii i to, jaka Viola była z tego dumna, Cholera jasna, nie chciałbym zaleźć jej za skórę.
- No wyglądała...inaczej. - potwierdziła Ula, wybuchając śmiechem. - Nie no dobra. Wyglądała okropnie. Liczę, że nigdy nasza Julcia nie poprosi jej o obcięcie włosów, bo własnego dziecka nie poznamy.
- Naszą Julkę to ona uwielbia, zresztą Kubę i Antka też. Gdyby tak nie było, nie przystałaby na propozycję gry w piłkę.
- Jezu...Pamiętam to. Przecież ona w szpilkach z nimi grała. Jak to zobaczyłam z kuchni, to od razu pobiegłam po buty dla niej. Na szczęście nie skręciła kostki.
- Chyba dopiero teraz zdałem sobie tak naprawdę sprawę, dlaczego Seba się w niej zakochał.
- On też i dlatego był taki spanikowany, kiedy do ciebie zadzwonił. - stwierdziła rzeczowo Ula. - Sebastian w końcu zrozumiał kim tak naprawdę jest dla niego Viola. Kiedy my się rozstaliśmy do mnie też wiele rzeczy dotarło, ale miałam jeszcze więcej przemyśleń po naszym pogodzeniu się. Dowiedziałam się, że brakowało mi twojego uśmiechu, głosu, przytulasów, pocałunków, rozmów i milczenia z tobą.
- Ja też. - przyznał Marek. - Zrozumiałem, że nie potrafiłem bez ciebie żyć. Ja wtedy byłem nikim. Kiedy do mnie wróciłaś znów stałem się prawdziwym Markiem Dobrzańskim, który odżył przy swojej ukochanej żonie. - wyznał całując ją w usta. - Swoją drogą, ta Natalia ma niezły tupet. Ja jej naprawdę współczułem. Zaczęła gadać o miłości do mnie, po czym całuje Sebę...
- Jesteś zazdrosny? - zapytała Ula.
- Ulka, nawet tak nie żartuj. - oburzył się Dobrzański. - Po prostu zastanawia mnie to, jak to możliwe, że tak się zamotała.
- Mam wrażenie, że ona zwyczajnie się pogubiła. - oznajmiła Ula, zamyślając się. - Może ona nigdy nie była zakochana? Nikt nie zwracał na nią uwagi, była szarą myszką? I kiedy w końcu ty się nią zainteresowałeś, poczuła się jakby wygrała los na loterii i chwyciła się tego, jak tonący brzytwy, nie rozumiejąc czym jest miłość. Ze mną było podobnie, bo naprawdę byłam szczęśliwa, kiedy w końcu spojrzałeś na mnie inaczej, tylko ja zakochałam się w tobie. Dojrzałam to jakim jesteś człowiekiem, jaki naprawdę jesteś. Zajęło mi to trochę czasu, ale w końcu zacząłeś się przede mną otwierać, chodź chyba z początku nie miałeś tego pełnej świadomości.
CZYTASZ
Miłość nie zając - nie poczeka
FanfictionPrawdziwa miłość zwycięży wszystko. Prędzej czy później nas dopadnie, nie ważne jak daleko będziemy próbowali uciec - to stwierdzenie idealnie pasuje do Violetty i Sebastiana oraz Uli i Marka. Violetta i Sebastian w końcu wpadli sobie w ramiona. Je...