Zasługujesz na szczęście

326 8 37
                                    


Violetta wchodząc do gabinetu Sebastiana, zauważyła, że ten zbiera się do wyjścia. Gdzie on się wybiera? Nic jej nie mówił o spotkaniach na mieście.

- Wychodzisz? - spytała.

- Kochanie, muszę pozałatwiać kilka spraw na mieście. Wysłać te dokumenty, podjechać do Feliksa, żeby sprawdził umowę sprzedaży naszej kolekcji do sklepów. Obiecuję, że wrócę jak najszybciej. - wytłumaczył.

- Będzie mi smutno tutaj bez ciebie. - odpowiedziała.

- No już.. - podszedł i przytulił ukochaną. - Postaram się wrócić tak szybko, jak się da.

- Kocham cię. - wyznała, po czym złożyła na jego ustach gorący pocałunek. - A teraz już leć, bo Fic dostanie szału jak się spóźnisz.

Violetta usiadła przy jego biurku i chwyciła ramkę z ich wspólnym zdjęciem. Jaka ona była szczęśliwa. W końcu doczekała się swojego Sebulka.

Nie wiedziała, że właśnie do firmy wchodził mężczyzna, o którego jej ukochany był piekielnie zazdrosny.

***

Ula i Marek siedzieli w sali konferencyjnej. Kolekcja dziecięca odniosła sukces, jednak mimo to mieli sporo pracy. Skrzynki mailowe obojga były zawalone wiadomościami z gratulacjami i propozycjami współpracy. W pewnym momencie Marek znieruchomiał, zamrugał oczami, bo nie wierzył, że dostanie jeszcze kiedykolwiek jakiś znak życia od osoby, której nazwisko zobaczył wśród nadawców.

- Ula... - zaczął.

Kobieta spojrzała na jego bladą twarz i przestraszyła się.

- Marek, co się stało? Coś nie tak? Przecież raporty się zgadzają, sprawdzaliśmy wielokrotnie, nikt nie może nam nic zarzucić! - panikowała Ula.

- Kochanie... Spójrz kto do mnie napisał.

Ula podeszła do Marka, spojrzała mu przez ramię i również nie wiedziała co powiedzieć, lecz po chwili odezwała się.

- To Pshemko. On...on chce wrócić. - wydukała. - Co robimy?

- Zostawił nas w najgorszym możliwym momencie, a teraz jak odnieśliśmy sukces, chce wrócić. To mi się nie podoba.

- Rzeczywiście nie wygląda to najlepiej, ale może powinniśmy się z nim spotkać? Dać szansę wytłumaczenia się.

- Ula... - zaczął Marek, sadzając ją sobie na kolanach. - Ty zawsze wierzysz w ludzi i to w tobie kocham najbardziej, ale może przemyślimy to jeszcze? Porozmawiajmy z resztą, co oni o tym sądzą.

- Oczywiście, że sami nie będziemy podejmować takich decyzji. Po prostu nie skreślajmy go od razu. - odparła Ula i przeczesała dłonią włosy ukochanego.

- Dobrze. Zbierzemy wszystkich po pracy. - odparł Marek całując ją delikatnie w usta.

Nagle drzwi sali konferencyjnej się otworzyły, stanął w nich minister Biodro.

- Jak to miło widzieć, że sukces firmy przekłada się na życie prywatne. - odparł z fałszywym uśmiechem.

- Dzień dobry, w czym możemy pomóc? - spytała Ula wstając z kolan Marka.

Co on tu robił? Czego chciał? Już wystarczająco namieszał w ich życiu, a tym bardziej w życiu Violi i Seby.

- Spokojnie pani Uleńko, przyszedłem w pokojowych zamiarach. - odparł polityk.

Marek zacisnął pięści. Jakim prawem ten oszust zwracał się w ten sposób do Uli. Jego Uli i tylko jego.

- Pan w pokojowych zamiarach? - zapytał sarkastycznie Marek. - Jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Proszę wybaczyć, ale nie mamy z panem wspólnych tematów i mieć nie będziemy, także żegnam.

Miłość nie zając - nie poczekaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz