część 1

108 3 0
                                    

Siedziałam, nie przepraszam ja zostałam zmuszona do siedzenia w miejscu publicznym, a  dokładnie  w parkowej ławce. Miałam ochotę wyjść i nie wrócić, ten człowiek dość że jest debilem to  ma nadmiar dziecka w sobie.

- wybacz skarbie, ale to nasz ostatni dzień w  tym pięknym  miejscu.

- debilu jedziemy tylko na konkurs, nic takiego, nie będzie nas z tydzień a  ty to przeżywasz jak byśmy jechali w chuj daleko i na zawsze! - warknęłam wstając.

- wybacz skarbie, ale z tobą mogę nawet jechać  na koniec  świata i jeszcze  dalej. - cmoknął mnie  w  czoło i spojrzał się na mnie.

- zawsze umiesz mnie zgiąć prawda? - pytam odwracając się tyłem by nie widział mojego uśmiechu, zawsze tak robił.

- no nie uśmiechaj się,  wiem że ci dobrze - zaśmiał się

- idiota.

Cały dzień spędziłam na oglądaniu tego idioty, co prawda jest przystojny ale nie jesteśmy w swoim typie, może i raz próbowaliśmy ale to nie to co   powinno być. Nie czuliśmy tej chemii, w ogóle  jej nie było. Co się dziwić ten debil nie potrafi mieć  dziewczyny na całe życie.

- lepiej by było jak byś został gejem!

- też miałem taki pomysł, ale po tym jak mi wsadził w dupę, odechciało mi się. Wolę ja wkładać. -pstryknął mnie w  nos na co spiorunowałam go moim ala groźnym spojrzeniem. - jak się obrażasz wyglądasz jak  obrażona klusia która jest obrażona na inną klusia.

- a  to nie problem byś ty facetowi wkładał! Z  resztą jesteś już pedałem bo miałeś, chuja w dupie.- zaśmiałam się uciekając.  Znałam go i wiedziałam że  zemści się na mnie.

- widzimy się jutro skarbie, ja spadam do domu.

- która godzina? - pytam

- dwudziesta trzecia pięćdziesiąt osiem.

- żegnaj mój Romeo, nie będziemy się widzieć przez całą noc. -wycierałam swoje niewidzialne łzy.

- mieszkamy obok siebie, nasze domu są  złączone.

- pierdol się pedale.

Starszy brat mojego PRZYJACIELA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz