Rozdział 2

676 54 16
                                    

Jest nowy dzień nieprawdaż? Chcecie kolejny rozdział popołudniu czy poczekacie do poniedziałku?

Jak zawsze edited by fs_animri za co bardzo dziękuję <33

Miłego czytania <33

-------------------------------------------------------------

Nagle, jakbym zaczął widzieć niewyraźne wspomnienia. Leżałem w kołysce, patrząc na uśmiechniętych rodziców. Widziałem mamę, ale chociaż bardzo chciałem, nie mogłem przypomnieć sobie mojego taty. Widziałem uśmiech mojej rodzicielki i słyszałem cichy śmiech ojca. Później kolejne wspomnienie. Ja jako dziecko przytulające się do umięśnionego mężczyzny. Poczułem smutek na to wspomnienie, którego nawet nie pamiętam. Nie widziałem dokładnej twarzy mężczyzny, ale byłem w stanie zauważyć, że jest smutny i najprawdopodobniej płacze. Nagle sceneria jakby się przełączyła, a ja widziałem pusty pokój ze zniszczonymi meblami. Zobaczyłem kilku mężczyzn wchodzących do najprawdopodobniej mojego pokoju. Widziałem ich bronie, które trzymali w rękach. Podeszli do małego mnie i związali oraz zasłonili usta, tak, żebym nie mógł wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Czułem tylko ból w sercu.

Poczułem gwałtowne szarpnięcie i usłyszałem donośne krzyki. Spojrzałem zdezorientowany na Davida. Widziałem w jego oczach zmartwienie i złość. Szybko schowałem teczkę za plecy, uśmiechając się sztucznie. Podobno wszystko już gotowe i możemy wychodzić. Złapałem za torbę z gotówką i udałem się do wyjścia. Niestety, zanim przyszedł David nie zdążyłem przeczytać dokumentów, więc będę musiał to zrobić jak wrócę do domu...

Wyjechaliśmy sprzed banku, rozpoczynając pościg. Modliłem się o to, aby udało nam się uciec. Bardzo mi na tym zależało, zwłaszcza, że właśnie trzymam dokumenty dotyczące mnie. Chciałem dowiedzieć się o co chodzi, a jeśli policja nas złapie, to wątpię, że odzyskam tą teczkę. Cały czas zerkałem przez tylną szybę, patrząc jak daleko od nas są radiowozy.

Na szczęście, już po kilku minutach mogłem odetchnąć, leżąc we własnym łóżku. Westchnąłem cicho, patrząc na napisane nazwisko na teczce. Moje nazwisko... Przymknąłem oczy, wzdychając. Otwórz to Knuckles, musisz wiedzieć co tam jest! Jesteś tego ciekawy, dobrze tego wiesz. Chcesz wiedzieć co tam jest i czemu to o tobie, prawda? Czemu dokumenty o tobie miałyby być w sejfie? Chcesz wiedzieć! Otwieraj!

Szybkim ruchem otworzyłem dokumenty, jeżdżąc wzrokiem po literkach, coraz bardziej niedowierzając. W moich oczach pojawiły się łzy, a ja wypuściłem drżący oddech zamykając teczkę. To niemożliwe... Znów otworzyłem dokument, by sprawdzić czy na pewno umiem jeszcze czytać, i czy to co jest tam napisane, jest prawdą...

Erwin Rightwill - zmienione nazwisko na Erwin Knuckles

Urodzony 01.19.1996

Ojciec: Sonny Rightwill

Matka: — —

Wielokrotnie karany, należy do grupy zorganizowanej, niebezpieczny.

Cechy charakterystyczne: Złote oczy, siwe włosy.

Niestety imienia i nazwiska mojej matki nie dało się rozczytać. Tak jakby specjalnie je zamazano... Wytarłem wierzchem dłoni swoje łzy, dalej nie mogąc uwierzyć. Muszę jakoś odreagować. Wziąłem telefon i słuchawki, włączyłem ulubioną playlistę i zacząłem biec przed siebie. Nie znałem celu swojej podróży, ale biegłem. Zatrzymałem się przed komisariatem policji. Że też akurat tutaj mnie przywiało...

Będąc w środku budynku, podszedłem do recepcji i zadzwoniłem małym dzwonkiem. Zobaczyłem wchodzącego przez drzwi policjanta. Spojrzał na mnie, po czym zapytał się po co przylazłem. Odpowiedziałem, że chciałbym rozmawiać z Sonnym, a on zapytał mnie o nazwisko. Oczywiście przedstawiłem się, a chwilę potem zostałem przyparty do ściany i zakuty. Że też akurat musiałem być poszukiwany...

Absurdalna Prawda - Erwin Knuckles/MorwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz