[ ROZDZIAŁ PIĄTY ]

2.3K 210 98
                                    

R O Z D Z I A Ł • P I Ą T Y
"róż romantyzmu"
————

R O Z D Z I A Ł • P I Ą T Y "róż romantyzmu" ————

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

różowy jest symbolem:
romantyzmu i łagodności
.

Draco siedział w swoim dormitorium i główkował. Całe szczęście był prefektem i posiadał własny pokój dzięki czemu nie musiał znosić wrzasku współlokatorów i mógł w spokój skupić się na kolejnym liście.

Siedział przy biurku zastanawiając się co napisać. Przed sobą miał wciąż pusty pergamin i różowego koloru kopertę. Skrzywił się. Nie lubił tego koloru, ale miał idealnie pasująca symbolikę do tego całego wyznawania uczuć Harry'emu. Barwa romantyzmu i łagodności.

Blondyn spojrzał na przypinkę, która leżała na biurku obok jego dłoni. Wziął ją do ręki i przejechał delikatnie kciukiem badając teksturę. Przypinka była złota w kształcie lwa z delikatnymi czerwonymi detalami.

Bardzo Gryfońska.

Jego matka zamówiła ją specjalnie gdy tylko o to poprosił. Cieszył się, że ma w niej wsparcie. Kiedy dowiedziała się o orientacji syna przytuliła go i powiedziała, że jest z niego dumna. A kiedy syn spuścił kolejna bombę, którą było przyznanie się do zakochania w Harry'm Potterze po prostu uśmiechnęła się. Draco miał wrażenie, że kobieta się tego spodziewała.

Gorzej było z Lucjuszem. Mężczyzna z początku nie mógł przyjąć do wiadomości, że jego jedyny syn i dziedzic fortuny Malfoy'ów preferuje swoją płeć i dodatkowo jest zakochany w samej ikonie jasnej strony. A kiedy Narcyza wzięła sprawy w swoje ręce mężczyzna w końcu skapitulował i wsparł syna w jego wyborach.

Mimo wszystko Harry Potter był przecież bogaty i wpływowy, prawda? Mogło to pomóc rodzinie Malfoy'ów nieco się zrehabilitować po upadku Voldemorta w Ministerstwie Magii. W każdym razie według logiki Lucjusza, której rodzinie nie przedstawił.

Z zamyśleń wyrwało go pukanie pukanie do drzwi.

— Cześć Draco — Pansy uśmiechnęła się do przyjaciela. — Możemy z Blaise'm wejść czy jesteś zajęty?

— Nie — pokręcił głową na boki. — Wchodźcie śmiało.

Parkinson oraz Zabini weszli do dormitorium Ślizgona. Pansy usiadła na łóżku blondyna za to Blaise podszedł do niego i zajrzał mu przez ramię.

— Kolejny liścik miłosny? — zaśmiał się Blaise.

— Coś mi nie idzie — mruknął Malfoy. — Chyba wyczerpałem się twórczo.

— Pomożemy Ci — zaoferowała Pansy. — Co już masz napisane?

— Ee — zaciął się. — Właściwie to nic.

— Serio? — jęknęła Parkinson.

— To nie jest tak hop! — starał się wybornić. — Poza tym nawet nie wiem czy moje działania jakoś skutkują. Jestem pewny, że jak dowie się, że to ja wysyłam mu te listy to da mi z liścia i ucieknie z krzykiem.

KOLORY MOJEJ MIŁOŚCI; drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz