Kocham go. Co ja sobie do cholery myślałam?Gdy tylko zamykam walizkę uderzają we mnie gorzkie wyrzuty sumienia. Nie usunęłabym ciąży, nieważne jak bardzo bym nie czuła się na to gotowa. Choć początkowo przerażała mnie ta wizja, nie mogę ponownie uciekać, kiedy znów zaczyna robić się ciężko.
Zerkam na spakowane rzeczy, a następnie opadam na łóżko. Pojedyncze łzy spływają mi po policzkach, a dłonie, którymi zakrywam twarz niekontrolowanie drżą. A co jeśli właśnie zamiast ratować przyszłość naszych dzieci, całkowicie ją im zepsułam?
Wyciągam z kieszeni telefon i wybieram numer jednej osoby, która może mi w tym momencie pomóc.
– Noemi kochanie — rzuca na powitanie babcia. Nikły uśmiech nasuwa mi się na twarz, choć wciąż po moich polikach spływają łzy. – Czy coś się stało?
– Jestem w ciąży – oznajmiam łamiącym się głosem. Następuje chwila głuchej ciszy. – Będę mamą bliźniaków.
Dłonie trzęsą mi się do tego stopnia, że ledwo udaje utrzymać mi się urządzenie przy uchu.
– Nawet nie wiesz, jak się cieszę – mówi nagle uradowana. – Więc dlaczego płaczesz? Coś jest nie tak z dziećmi?
– To dzieci Vittore – sarkam, uspokajając powoli oddech. Przecieram palcami policzki chcąc zmyć z nich strumienie łez. – Dzieci Cosa Nostry. One są już na nią skazane, Nonna. A ja nic nie będę mogła z tym zrobić.
Babcia wypuszcza ze świstem powietrze i porusza się w prawdopodobnie swoim ulubionym granatowym fotelu. Żałuję, że nie mogę siedzieć teraz przy niej. Chciałabym chwycić ją za rękę i spojrzeć w najpiększniejspze brązowe oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Są takie szczere i wypełnione dobrem. Nonna zawsze była moim wzorem, przyjacielem i powiernikiem wszystkich sekretów. Teraz jest moją opoką, która jako jedyna może mi jakoś pomóc.
– To co z tego? – pyta, wprawiając mnie w osłupienie. – Twój tata jest w mafii od dzieciaka, twoja mama była z nią mocno związana, mężczyzna, którego kochasz jest jej przywódcą. Kochanie, ty również należysz już do Cosa Nostry. Nie zrobisz już niczego, co mogłoby to zmienić. Wraz z chłopcem, któremu oddałaś swoje serce, wychowacie dzieci na wspaniałe osoby, które nawet będąc członkami Cosa Nostry, będą siały dobro na każdym kroku jak ty, amore mia.
– Nie zepsuję im tym życia?
– Zepsułabyś je odchodząc. Wychowując dzieci bez ojca, które odda im własne serce, gdy tylko się narodzą. Mafia nie jest niczym strasznym, a przynajmniej dla ich członków. Zawsze będą mogły odejść, gdy poczują się źle. Znam cię i wiem, że im pomożesz.
Szloch opuszcza moje gardło. Byłam w końcu tak bliska, by popełnić ogromny błąd. W końcu pochopne decyzje zazwyczaj prowadzą do czegoś złego.
Pociągam nosem i poprawiam włosy, które zdążyły przykleić mi się do twarzy. Nonna ma rację, zawsze ją ma. Muszę być odpowiedzialna za decyzje, które podjęłam wcześniej. Wybrałam Vittore. Pokochałam go i w niedalekiej przyszłości będę tworzyć z nim rodzinę. Nie ważne co by się działo, poradzimy sobie we dwójkę. W końcu Vittore będzie chciał jak najlepiej dla nas i naszych dzieci.
– Dziękuję ci – mamroczę pod nosem, powoli się uspokajając. – Co ja bym bez ciebie zrobiła?
– Nie wiem kochanie, ale na pewno podjęłabyś właściwą decyzję. Jesteś bardzo mądrym dzieckiem.
Jestem wdzięczna za taką babcię. Będę jej dłużniczką do końca życia.
– A teraz zmykaj, bo jestem umówiona. Jeśli kiedykolwiek będziesz potrzebowała wsparcia, wiesz gdzie mieszkam.
– Miłej randki, Nonna – żegnam się, a następnie kończę połączenie.
Zaciskam palce na urządzeniu, zastanawiając się, co mam teraz zrobić z Vittore. Zepsułam wszystko swoją bezmyślnością i pochopnością. Dlaczego nie mogłam najpierw zadzwonić do Nonny? Zerkam kątem oka na pogniecioną na biurku wizytówkę doktor Allen. Nigdy nie wybrałam jej numeru. Choć miałam moment zawahania, nie byłabym w stanie. Nie zrobiłabym tego swoim dzieciom i Vittore. Myślałam, że wystarczy uciec, jednak Nonna ma rację. Pozbawiłabym dzieci ojca, który na pewno odda im całe swoje serce.
Ponownie po policzkach spływają mi łzy. Nie potrafię już ich hamować. Jestem po prostu w rozsypce. Na swoje własne cholerne życzenie.
Zbieram w sobie resztki siły i wybieram numer chłopaka. Może jeszcze nie jest za późno.
Moje serce na moment się zatrzymuje, gdy odbiera po trzecim sygnale.
– Tak? – rzuca chłodno, na co przechodzi przeze mnie dreszcz.
– Vittore, ja... – zaczynam, jednak brakuje mi słów. Przymykam powieki, starając się znaleźć w sobie jakąkolwiek dodatkową siłę, by teraz jakoś wyplątać się z tego marnego teatrzyku, który odegrałam wcześniej przed domem. – ... ja wiem, że popełniłam straszny błąd.
– Naprawdę myślałem, że jak w końcu się do mnie odezwiesz to będę wniebowzięty... jednak teraz jestem po prostu wkurwiony, Noemi. Bawisz się mną od jakiegoś czasu, kiedy ja latam za tobą jak jakiś zakochany szczeniak.
Zaciskam powieki, by pohamować kolejne, napływające strumienie łez. Wiem, że ma rację. Rozumiem każde słowo, które wypowiada. Zasłużyłam na ten ból, który w tym momencie odczuwam.
– Wydaje mi się, że nie jesteś po prostu gotowa na nas – sarka po chwili ciszy. Skinam głową, mimo że tego nie zauważy.
Podnoszę się z łóżka i staję przed lustrem. Podkrążone oczy, mokre policzki, spierzchnięte usta. Wcale już siebie nie przypominam, wyglądam jak martwa wersja siebie.
– Dlatego chcę dać ci czas, Noemi. Nie przekreślam nas, za bardzo cię kocham by to zrobić. I właśnie dlatego jestem w stanie na ciebie poczekać. Nieważne, czy będzie to tydzień, miesiąc, czy rok. Musisz być na to gotowa, tesoro. Zrób to co planowałaś, wyjedź i poukładaj sobie wszystko w głowie. Ja będę tutaj czekał, zawsze.
Szloch wydobywa się z mojego gardła, gdy uświadamiam sobie, jak bardzo Vittore musi mnie kochać by się na to godzić. Jak wiele znaczy dla niego nasz związek, że chce poświęcić tyle czasu, żebyśmy wrócili do siebie silniejsi i gotowi na wspólną przyszłość. Ruszam do uchylonego okna, bo potrzebuję zaczerpnąć świeżego powietrza. Od nadmiaru emocji kręci mi się w głowie do tego stopnia, że nie mogę ustać na nogach.
– A jeśli nie wrócisz... – zaczyna, jednak nie pozwalam mu dokończyć.
– Wrócę – obiecuję łamiącym się głosem. – Wrócimy. Ja i nasze dzieci, Vittore.
Nastaje cisza. Chwytam za klamkę i otwieram okno na oścież. Wciąż pada. Powietrze ma teraz charakterystyczny zapach dla deszczowej pogody. Przymykam powieki, gdy wilgotne powiew wpada do pomieszczenia. Czuję, jak łzy zasychają mi na policzkach.
– Dzieci... – mamrocze pod nosem, jakby właśnie do niego doszło, że kłamałam.
– Bliźnięta – dopowiadam ciszej, dając mu czas by poukładał sobie wszystko w głowie. – Możesz do mnie przyjechać i wtedy porozmawiamy, bo...
– Nie przyjadę. Zrozum, że nie jestem teraz w stanie by przed tobą stanąć i spokojnie dyskutować o tym, że zostawisz mnie na pewien czas. Jestem gotowy by stworzyć z tobą rodzinę, Noemi. Zapewne chcesz wyjechać do Nonny i wiem, że ona zapewni ci potrzebne teraz dla ciebie wsparcie. Po prostu, wróć do mnie, kiedy dorośniesz do relacji, którą próbowaliśmy stworzyć. Ja będę czekać na was w LA. Zawsze.
Otwieram usta by odpowiedzieć, jednak Vittore kończy połączenie. Osuwam się na podłogę, przyciągam kolana do klatki piersiowej i pozwalam, by mój szloch wypełnił pomieszczenie. Spoglądam na spakowaną walizkę i już wiem, że najbliższy czas spędzę w Palermo.
Hej! Zapraszam do dyskusji na Twitterze pod #ritrovarelamore
CZYTASZ
Ritrovare l'amore | Dziedzictwo Mafii 2
Любовные романыNoemi Santino wraca do porzuconego przez nią kilka lat wcześniej Los Angeles. Nie jest gotowa by spojrzeć w oczy mężczyźnie, któremu kazała na siebie czekać przez cztery lata. Gdy tylko przekracza próg domu, niespodziewana tragedia zbliża do siebie...