Błękitne niebo zastąpiły szare chmury. Jeszcze chwila a runąłby deszcz razem z powiewem chłodnego wiatru. Nie wiem dużo o ulewach nad klifami, ale na pewno nie powinno się wtedy po jednym spacerować. Patrzyłem w dół na morze oddalone o pareset dobrych metrów, gdy z zamyślenia wyrwał mnie damski głos.
- A myślałam że będziesz mniej przewidywalny. - wyczułem uśmiech który zagościł na jej ustach. Nie myślałem, że będzie się uśmiechać po tym co się stało.
- Przyszłaś pierwsza, ciekawe. - nadal patrzyłem się w tafle wody jak stanęła koło mnie przy końcu stromego klifu.
- Chcesz pogadać o wczoraj? - jej twarz nagle spoważniała gdy poczułem na sobie zimny, przeszywający wzrok. Spojrzałem na nią kątem oka
- A jest o czym rozmawiać? Mówiłem, że to nie tak, Eula. Poniosło mnie. I tyle. - jej błękitne włosy lekko falowały.
Przypominały mi morze.
- Dobrze, rozumiem. - wzruszyła ramionami obojętnie, co mnie zdziwiło - Więc mam pewność, że ją kochasz, prawda? - odwróciłem wzrok od jej włosów i spojrzałem jej w oczy. Kasztanowe. Lubię zapamiętywać szczegóły u ludzi z którymi rozmawiam. Może to się potem przydawać.
- Nie. Masz pewność, że nie kocham ciebie.
- Przecież wiem, Diluc. Nigdy nie chciałam abyś mnie kochał. Chciałam abyś mnie nie okłamywał. Szczególnie po tamtej nocy. Kogo próbujesz oszukać? - odwróciłem wzrok. Odpowiedź mogłaby ją zaskoczyć. Ale dość już kłamałem. Nie jestem dobry w oszukiwaniu. Szczególnie siebie. Nigdy nie miałem ochoty na takie rozmowy.
- Może porozmawiamy o tym, dlaczego was tu zebrałem?
Jestem dobry w zmienianiu tematów.
- Na pewno ma to coś wspólnego z Shisso, prawda? Lecz od razu cię uprzedzę, nie myślę, że to dobry pomysł. Nie bez powodu będzie nas tylko trójka. - bąknęła i przez chwilę jej głos brzmiał kpiąco.
- Czwórka. Dołączy do nas gość, który ma zamiar być niespodziewany. - Nie muszę mówić kto, Eula wie tak samo jak ja, kim będzie ten gość.
- Kaeya? Nie obawiasz się go w pobliżu [T.I.]? Myślałam że z tej wyprawy go akurat wykluczysz. - To był dobry argument. Na tamtą chwilę Kaeya miał u mnie najniższe miejsce. Wiedziałem również że tego nie przemyślałem, ale nie mogłem nic poradzić, skoro zawsze tam gdzie [T.I.] musi być też jej niebieskooki majtek.
- Ja też. Ale potem przypomniałem sobie kim jest. Lub przynajmniej kim może być jak zakocha się po uszy w niewłaściwej osobie. - Zauważyła coś wtedy. W moich oczach. Dostrzegłem to, bo jej twarz spochmurniała.
- Nie tylko on. Czuję, że [T.I.] czeka męcząca wyprawa, nie uważasz?
- Myślę, że powinnaś przestać w to brnąć. Tu nie ma żadnej rywalizacji. A ta sprawa dotyczy jedynie [T.I.], więc czemu my o tym rozmawiamy? - Eula zdjęła ze mnie swój, na tamten moment, zamglony wzrok. Z nieba zaczęło kapać. Nie minęła sekunda a ulewa rozpoczęła się na dobre. Jednak my nadal tam staliśmy. Ja nadal się w nią wpatrywałem, wyczekując odpowiedzi. Chciałem mieć rację. Wygrać tę kłótnie. Zdobyć ostatnie słowo. I tym razem się zawiodłem.
Jej twarz przybrała rozbawiony wyraz. Zarazem wydawał się lekko smutny, co przykuło moją uwagę jak znów spojrzała na mnie oczami które były wilgotne od deszczu.
- Oh Diluc. Nigdy nie byłeś dobry w uczucia, prawda?
✯✯✯
Jeśli miałabym coś wykluczyć z moich częstych wypraw, to na pewno byłaby to wścibska pogoda. Czysty pech. Wspinanie się pod górę, wśród chaszczy nigdy nie było moją mocną stroną. Szczególnie jak jestem sama. Może gdyby był ze mną pirat, którego żarty wbrew woli wypełniają barwami każdy dzień lub rudzielec którego kazania bywają naprawdę rozrywkowe albo nawet dzieciak który zawsze wydaje się głupiutki ale mimo wszystko bywa również słodki.
Lecz to tylko moje chwilowe marzenia.
Kaeyi zamknęłam drzwi przed nosem i arogancko wyszłam, do Diluca właśnie zmierzałam chociaż wątpię że będzie bardzo sympatyczny po tym co słyszałam a Bennetta również opuściłam, zostawiając go w Mondtsadt. Jakie mam więc prawo teraz na to narzekać? To ja ich opuściłam, nie na odwrót. Każdego jakoś zdenerwowałam. Czy tak trudno jest żyć w zgodzie? Czy naprawdę zawsze jak wszystko idzie dobrze potem musi iść się pieprzyć? Dziwny stwór, amnezja, nieświadomy romans, zazdrosny przyjaciel(?). A teraz wszyscy rozrzuceni są po całym Teyvacie i nie można do niczego dojść. Gdyby tylko ktoś, ktokolwiek, magicznie się tu pojawił i powiedział mi co ja do cholery mam począć... Cóż.. Los chyba potraktował moje słabe prośby na poważnie, bo z tych chaszczy, przez które cały czas się przedzierałam wyłonił się pierwszy człowiek z mojej listy marzeń którą wymyśliłam przed sekundą. Kaeya jak gdyby nigdy nic wydawał się robić to co ja, monotonnie brnąć przez ten gęsty Las gdy dosłownie wpadł na mnie a jego mina wyglądała podobnie do mojej. Był nie mało zdziwiony.
CZYTASZ
{ 𝐙𝐢𝐦𝐧𝐞 𝐖𝐢𝐧𝐨 } - Kaeya X Reader
Fanfiction-- Kaeya był... Problematyczny. Problematyczny na tyle, bym zrozumiała, że się z nim nie dogadam. Więc nie próbowałam się dogadać. Jednak los miał dla nas inne plany. Do dziś przeklinam go za to, na co mnie posłał. . (I tak wiem, że pirat ma jedno...