-4-

232 5 1
                                    

To chyba jakiś sen. Straciłam jednego dnia trzy osoby. Kurwa lepiej być nie mogło, żyć nie umierać.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos jednego z tych dwóch mężczyzn których nie znałam. Zaczął mówić niższy z nich:

-Jestem Min Yoongi. To nasz przyjaciel Kim Taehyung. - wskazał na stojącego obok bruneta. - Yomin, proszę nie bój się nas. Nie zrobimy ci krzywdy. Obiecuję, że zajmiemy się tobą tak jak oni - wskazał na martwe małżeństwo - powinni. Chodź, pojedziesz z nami. Zabierzemy twoje rzeczy i pojedziemy do nas. I tak nie miałabyś co robić sama bez przyjaciółki w tak ogromnym domu, więc zamieszkasz z nami, a tamten budynek sprzedamy.

...

Dotarliśmy do domu chłopaków. Podczas jazdy trochę się z nimi poznałam i w sumie nie są tacy źli.
Po wejściu do środka prawie każdy poszedł w swoją stronę, a ja zostałam w (tak mi się wydaje) salonie z walizkami sama.

Tak mi się wydawało dopóki nie zobaczyłam za kanapą jakiejś sylwetki. Podeszłam bliżej i zobaczyłam Namjoona, który siedział nad zbitym wazonem.

•Cześć, dlaczego tutaj siedzisz?

Kim się tylko na mnie spojrzał po czym wrócił do, jak się domyśliłam, naprawiania wazonu.

Stwierdziłam, że mu pomogę, więc kiedy miałam już siadać na podłogę zostałam pociągnięta na jego kolana... Okej, to było niezręczne.

*SKIP TIME*

Nadal nie wiedząc dokąd pójść, siedziałam w salonie z Namjoonem już od kilku godzin. Jednak nie narzekam, poznałam się z nim bliżej i wydaje się być totalnie inną osobą, niż jest i za którą się podaje.

Dowiedziałam się na przykład, że to oni właśnie rywalizowali z moimi rodzicami o wielkie pieniądze. Ale kiedy ich już się pozbyli, zdobywając jak to on ujął „nowe cudeńko", nie muszą już teoretycznie w ogóle chodzić na akcje. Dopięli swego, osiągnęli cel, więc po co im więcej.

Nie zauważyliśmy, że zrobiło się już ciemno na zewnątrz, dopóki nie wpadł do kuchni wściekły Seokjin. Zaczął krzyczeć ze mamy już się wynosić do łóżek, bo nam kijem od mopa nawkłada rozsądku do głowy.

-Skoro jeszcze nie wiesz gdzie spać to może zamieszkasz tymczasowo u mnie w pokoju? - powiedział mężczyzna, z którym mi się tak dobrze gadało przez ostatnie kilka godzin.

•Dobra, ale łapy przy sobie.

*Myśli Namjoona*
Jak sobie życzy, ale będzie ciężko...

|363 słów|

„𝐏𝐨𝐥𝐢𝐜𝐞 𝐨𝐟𝐟𝐢𝐜𝐞𝐫𝐬"|𝐊𝐢𝐦 𝐍𝐚𝐦𝐣𝐨𝐨𝐧|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz