-14-

147 6 0
                                    

Przeddzień świąt, godzina 9:30

Zgodnie z codzienną rutyną, obudziłam się na klatce Nama. Nawet nie wiecie jak uwielbiam chwile, kiedy już z samego rana jego zapach dociera do mojego nosa pozwalając bym się nim zaciągnęła. Jest cudowny. Z resztą co ja będę gadać o zapachu, jak jego właściciel jest chodzącym, pierdolonym ideałem.

-Kruszynko?
O wilku mowa. Z moich rozmyślań wyrwał mnie  jego kojący głos. Nie chciałam odpowiadać, ale też nie chcę wyjść na jakąś nieprzyjemną w obejściu.
Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Czy ja już wspominałam, że mogłabym w nie patrzeć godzinami? Nie? To już wiecie.

-Muszę wstać, bo mam coś ważnego do zrobienia. Poleż sobie jeszcze jeśli chcesz. - Powiedział to i wstał.

•A co takiego?

No tak, brawo. Przecież to było jasne, że zapytam, więc nie zwlekaj tylko opowiadaj.
Namjoon ciężko westchnął, zakrył twarz rękoma i lekko potarł policzki. Mam się bać? Zawsze tak robi jak się denerwuje.
-Yomin posłuchaj, to nie tak, że coś ukrywam. Poczekaj jeszcze chwilę i wszystkiego się dowiesz.
No dobra. Czyli tak się bawimy. Energicznie wstałam z materaca, stanęłam przed nim i stając na palcach pocałowałam go w policzek po czym szybko wybiegłam z pomieszczenia.
Niech też się pogłowi trochę o co chodzi. Skoro mi robi coś takiego, to czemu ja też nie mogę jemu? Szach mat.

...

Byliśmy wszyscy już po obiedzie, jednak cały czas siedzieliśmy przy stole. Jimin, Jungkook i Nam bardzo dziwnie się ostatnio zachowują. Najbardziej zastanawia mnie dlaczego ten pierwszy mnie tak traktuje. Przyjaciele nie powinni niczego przed sobą ukrywać co nie?

Minęło już jakieś 5 minut, od stołu odszedł tylko Joon. Reszta chłopaków zaczęła w tym czasie mi się przyglądać i szeroko uśmiechać. Nie no ale serio. O co do cholery jasnej chodzi?

Kiedy już miałam wstać, Jimin który siedział obok, lekko mnie szturchnął i kiwnął głową żebym się odwróciła.

Zrobiłam to i nie żałuję. Przede mną stał mój współlokator. Na głowie miał opaskę z kocimi, czarnymi uszkami, a w ręce trzymał drugą taką, która chwilę później znalazła się też i na mojej głowie. Dał mi również mały bukiecik kwiatów. Po chwili odezwał się:

-Zatem kocico. Oficjalnie zapraszam cię na randkę. - Teatralnie ukłonił się przede mną wyciągając dłoń w moją stronę. - Jeśli się zgadzasz by ze mną pójść dzisiaj wieczorem, to biegnij na górę się szykować.

Mnie dwa razy powtarzać nie trzeba. Może faktycznie mam u niego szanse? Nawet jeśli stroi sobie ze mnie żarty to przez chwilę i tak będę szczęśliwa, a później jak się faktycznie okaże, że to nie było na serio to pójdę do Yoongiego i pomoże mi zrobić porządek z chłopakiem.

Szybko odsunęłam krzesło, wstałam od stołu i dziękując za pyszny obiad rzuciłam się do biegu. Za sobą usłyszałam jedynie głośny śmiech i że mam być gotowa na dole o 16:40. Na luzie. Na razie mamy przecież... 15? Japierdole.

...

Na dzisiejszy wieczór postanowiłam się ubrać po prostu ciepło. Jeśli mu się podobam w wersji „Yomin w łóżku z rozwalonymi włosami i bez makijażu" to spodobam mu się też w takiej.

Po umyciu się i dokładnym wysuszeniu włosów postanowiłam już się przebrać. Założyłam na siebie czarne, grube rajstopy, czarną, lekko rozkloszowaną spódniczkę sięgającą mi do kolan, białą koszulę, którą wpuściłam w spódniczkę a na nią bordowy, krótki sweter. Biały kołnierzyk z bordowym swetrem i czarnym dołem tworzyły perfekcyjny ubiór na pierwszą, zimową randkę. No, przynajmniej moim zdaniem. Na nogi włożyłam czarne niby glany, a na wierzch wezmę mój długi, czarny płaszcz.
Pomalowałam się tak jak zwykle jedynie zmieniając kolor pomadki z beżowej na bordową. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Przejrzałam się w lustrze, wzięłam torebkę i gotowa wyszłam z pokoju. Spojrzałam jeszcze na zegarek i widząc godzinę 16:30, dumnie uśmiechnęłam się pod nosem. Poszłam do salonu i na moje szczęście siedzieli tam wszyscy oprócz Namjoona.

Zadowolony Jimin podszedł do mnie. Czule mnie przytulił, powiedział mi na ucho ciche „gratulacje" i włożył mi do torebki paczkę prezerwatyw.
Nie no, serio? Przecież nigdy tego nie robiłam i nie wiem nawet jak miałabym się zabrać za to wszystko...

Wybiła godzina 16:40 i gotowy Joon zszedł na dół. Myślałam, że zemdleje. Wyglądał nieziemsko.
Idealnie ułożone włosy, dopasowany, czarny garnitur, eleganckie, czarne buty i czerwona mucha. No tak, musi gdzieś wcisnąć ten kolor, żeby każdemu pokazać, że taki romantyk z niego.

Podszedł do mnie, przytulił, po czym złapał  pod rękę i skierowaliśmy się do wyjścia.

|719 słów|

„𝐏𝐨𝐥𝐢𝐜𝐞 𝐨𝐟𝐟𝐢𝐜𝐞𝐫𝐬"|𝐊𝐢𝐦 𝐍𝐚𝐦𝐣𝐨𝐨𝐧|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz