JACOB POV
Po spotkaniu u Belli, nie widziałem się z Edwardem przynajmniej przez tydzień. Kiedy tylko zacząłem wspominać więcej o tamtej imprezie, szybko uciął temat i opuścił mieszkanie, mówiąc że ma coś do załatwienia. Oczywiście wiedziałem, że to była tylko wymówka. Jednak w piątek, po szkole, gdy wyszedłem pobiegać trochę do lasu, docierając do granicy między terenem wilkołaków a wampirów, spotkałem go tam, siedzącego pod drzewem, z książką w dłoni. Zatrzymałem się parę kroków za nim rzucając na tyle glosno by usłyszał:
-Unikasz mnie- stwierdziłem, na co ten się szybko odwrócił, przewracając na mnie oczami
-A ty mnie śledzisz- odpowiedział, zaraz wracając wzrokiem do lektury
-Dlaczego miałbym? Poza tym to nie jest tylko twój las. Ja też tu mieszkam- odpowiedziałem, jednak bez urazy, a nawet z uśmiechem na twarzy
-Właściwie to jest. Stoisz już na mojej części- rzekł nadal na mnie jest spoglądając, jednak uśmiech widniał na jego twarzy. Rzeczywiście. Stałem już na części należącej do wampirów.- Zresztą właściwie to powinienem cię unikać. Jakbyś zapomniał to jesteśmy wrogami.
-Nie zapomniałem...ale wiem, że nie o to chodzi. Sorry za to u Belli. Nie powinienem był o tym wspominać... zresztą dawno i nieprawda- powiedziałem, jednak nawet mimo niezręcznej ciszy nie spotkałem się z żadną odpowiedzią, co uznałem za wystarczający powód by wycofać się i wracać do domu. Ale gdy już miałem się zbierać zauważyłem jak chłopak zamyka książkę i podnosi na mnie wzrok, klepiąc dłonią miejsce na trawie, dając mi tym samym znak bym usiadł obok niego, co zaraz zrobiłem. Dopiero po chwili zorientowałem się jak blisko siebie się teraz znajdujemy. Na tyle blisko że niemal stykaliśmy się kolanami. Jednak najwidoczniej jemu to nie przeszkadzało, więc i ja się nie odsunąłem, zostając w obecnej pozycji.
-Spoko, właściwie to nic się nie stało. Sam chyba zareagowałem zbyt emocjonalnie- wyjaśnił odkładając książkę na bok i poświęcając mi już całą swoją uwagę, na tyle że nieco dłużej niż zawsze, nie przerywaliśmy kontaktu wzrokowego. Do czasu, aż lekko zmieszany odwróciłem głowę udając że spoglądam na coś w tyle, po czym zaproponowałem:
-W ramach przeprosin może poszlibyśmy na piwo?- na co spojrzał na mnie rozbawiony, z lekko uniesioną brwią
-Na co? Nie jesteś za młody?- spytał widocznie naśmiewając się z tego, że jestem młodszy
- Może. Ale ty nie- odpowiedziałem wzruszając ramionami, także z delikatnym uśmiechem, kiedy usłyszeliśmy łamanie się gałęzi pod ciężarem czyiś stóp, kawałek za nami.
EDWARD POV
Obydwoje odwróciliśmy się odruchowo, widząc obserwującego nas Jaspera. Niestety reagując nieco zbyt pochopnie, a nawet trochę podejrzanie, wstaliśmy, odsuwającego się kawałek od siebie.
-Jezu Jasper, wystraszyłeś mnie- wyjaśniłem, podchodząc bliżej brata- Co ty tu w ogóle robisz?
-Nie słyszałeś mnie?- spytał zdezorientowany, kierując podejrzliwie wzrok na Jacoba. No właśnie...czemu go nie słyszałem? Zwykle mój instynkt zawodzi mnie tylko gdy coś naprawdę mnie rozprasza. Ale teraz? Sam nie wiem- Mniejsza, idziemy na polowanie. Wybierasz się z nami?
-Tak, już idę- przytaknąłem podąrzając za blondynem w stronę naszego domu, jeszcze na moment odwracając się do Jacoba i dając mu do zrozumienia, że pójdę z nim na to piwo.
Zanim jeszcze dotarliśmy na miejsce Jasper zadał pytanie, którego się obawiałem:
-Co on robił na naszej granicy...z tobą?
-Bo ja wiem? Właśnie mu mówiłem, że to już nie ich teren- wymyśliłem pod presją czasu, dopiero po chwili orientując się jak absurdalnie to zabrzmiało. Zresztą sam nie wiem czemu tak się tym zestresowałem. Nie robiliśmy przecież nic złego. Co prawda kontakty między nami są teoretycznie zabronione, ale nie sądzę żeby Jasper się tym specjalnie przejmował i miał komukolwiek o tym powiedzieć.
-Mhmm- mruknął bez przekonania, jednak całe szczęście odrzucając już ten temat na bok- dobra chodź już na te polowanie. Czekają na nas.
CZYTASZ
WPOJENIE/ Edward x Jacob
FanfictionWampiry i wilkołaki- odwieczni wrogowie. Od wieków się nienawidzą i żadnemu z nich nie przeszłoby nawet przez myśl, że mogą się kiedykolwiek zaprzyjaźnić...tym bardziej COŚ WIĘCEJ. Żaden z wampirów ani wilkołaków nawet nie próbowałby zaprzyjaźnić si...