* gdy byliście już pod wypożyczalnią, Steve kazał ci zaczekać przed budynkiem. Ponieważ chciał zrobić niespodziankę Robin *
*Chłopak wszedł do budynku*
Steve: ROBIN MAM DLA CIEBIE NIESPODZIANKĘ!
* Steve krzyknął na cały sklep, po chwili wyłoniła się Robin spod lady*
Robin: no co
Steve: chodź przed wypożyczalnię
*Robin bez żadnego słowa wybiegła przed budynek, zobaczyła ciebie. Stała jak zamurowana, podbiegłaś do niej i ją przytuliłaś*
Robin: tęskniłam
Y/n: ja też
*Przyszedł Steve*
Steve: wczoraj Y/n uderzył w twarz Eddie przy czym dokonał krwotoku z nosa Y/n.
Robin: co
*Robin spojrzała na ciebie,złapała twoja twarz w ręce, żebyś na nią spojrzała*
Robin: Eddie ci to zrobił?
*Zapytała spokojnym głosem*
Y/n: tak
Robin: no to jedziemy pod szkołę Steve
Steve: już się robi, a ty y/n popilnuj sklepu
Y/n: ta... Jasne...
*Weszłaś do sklepu i stanełaś za ladą, cały czas patrząc na drzwi*
Y/n: ciekawe jak się teraz czuję Eddie?
*Powiedziałaś sama do siebie*
Y/n: pewnie za chwilę będzie lecieć mu krew z nosa i za chwilę dostanie w jaja
*Odpowiedziałaś sama sobie*
Y/n: nudno tu, nikogo nie ma
*W tym czasie Steve i Robin*
*Podjechali samochodem pod szkołę, Steve i Robin wysiadli z samochodu*
Robin: mam go
*Robin zobaczyła Eddie'go i podbiegła a Steve za nią*
Eddie: o cześć Harington! i Robin...
*Robin podeszła jeszcze bliżej i uderzyła bruneta w twarz trzy razy po czy kopnęła w jaja, gdy Eddie zkulał się na ziemi z bólu śnisneł jego policzki jedną ręką i powiedziała*
Robin: teraz pojedziesz z nami i przeprosisz Y/n za to co jej zrobiłeś.
Robin: zrozumiano
*Brunet nic nie odpowiedział*
Robin: ZROZUMIANO!
*krzyknęła głośno*
Eddie: tak.
*Wracamy do Y/n*
*Siedziałaś i patrzyłaś cały czas na drzwi, nikogo nie było aż nagle zobaczyłaś Eddie'go na tylnim siedzeniu całego we krwi, wybiegłaś do niego*
Y/n: boże co wy mu zrobiliście
*Przytuliłaś bruneta*
Eddie: przepraszam że ciebie uderzyłem, nie będę się więcej wtrącać
*Powiedział to co kazali mu Steve i Robin*
Y/n: chodź
*Wzięłaś chłopaka do środka i szukałaś apteczki, gdy znalazłaś podeszłaś do chłopaka który siedział na krześle, wpatrywał się w podłogę, było mu pewnie wstyd że pomagasz mu*