rozdział 1 część 1

800 38 142
                                    

Popołudniowe promienie słońca przenikające przez drewniane deski domku Hoppera nadają powietrzu zakurzony złoty blask. Will, Mike, Jonathan i Argyle nareszcie spotkali się z resztą grupy kilka godzin temu, chociaż Will musiał przyznać, cieszył się z faktu że teraz znów są razem tylko w piątkę, plus Nancy. To było znajome. Komfortowe. Spogląda w dół, skupiony na wymiataniu kurzu spod biurka. Mike robi to samo tuż obok niego.

Czy to była kupa szczura na podłodze? Albo kota? Hopper jednak nie miał kota, prawda? Nie, to zdecydowanie kupa szczura.

Zostaje wyrwany ze swoich myśli przez El, która przechodzi obok nich z workiem na śmieci, wchodzi do swojego pokoju i zamyka drzwi za pomocą swoich mocy. Cóż, nie do końca zamyka. Will przygląda się bliżej i zauważa że wciaż są otwarte na kilka centymetrów.

Czy El nie ufa jemu i Mike'owi? Czy Mike powiedział jej coś o nim? Czy była o coś podejrzliwa? Wtedy przypomina sobie co Mike mówił o Hopperze, który kazał jemu i El zostawiać drzwi otwarte na dziesięć centymetrów kiedy spędzali razem czas w jej pokoju.

Racja, to tylko siła przyzwyczajenia.

Rozczarowanie zalewa jego pierś, nie pierwszy raz tego dnia. A prawdopodobnie ostatni, jeśli ma być szczery. Spogląda w górę i widzi Mike'a gapiącego się na drzwi ze zmartwionym wyrazem twarzy. Will odkłada miotłę i zwraca się do niego

- Czy ona....w ogóle z tobą rozmawiała? - pyta ostrożnie

Mike odetchnął sfrustrowany, szybko mrugając.

- Niewiele. To znaczy, trochę.

Pokłócili się? Czemu ze sobą nie rozmawiali?

Mike podchodzi do kanapy i siada nie patrząc na niego.

- Dr. Brenner... mówi, że nie była gotowa. A teraz ona zaczyna myśleć, że miał rację.

Racja, El była zdenerwowana przegraną z Vecną. Dlatego też nie odzywała się do Mike'a. Do nikogo, tak naprawdę. Jezu Chryste, on naprawdę musiał zabić tę nadzieję zanim ona zabije jego.

- To bzdura - odpowiada natychmiast, siadając obok niego. - Gdyby nie ona, gdyby nie opuściła laboratorium, Max już by nie żyła.

- Wiem - Mike przytakuje - Wiem. Po prostu... cóż, nigdy wcześniej nie przegrała. - bierze głęboki wdech. - Nie w ten sposób.

Will nie musi nawet patrzeć na jego twarz by wiedzieć że maluje się na niej zmartwienie, niepokój i troska.

El może i przegrała z Vecną, ale wygrała jedną rzecz. Jedną osobę. Chociaż jeśli ma być ze sobą szczery to tak naprawdę nigdy nie był to konkurs, prawda? Ten fakt może nawet boli bardziej niż gdyby przegrał.

- Znów robisz tę minę.

Will podnosi wzrok. - Co?

Mike posyła mu pełen współczucia uśmiech. - Tę, którą miałeś w vanie, gdy dawałeś mi radę co do El.

- Minę?

- Will, byłeś jakieś trzy sekundy od płaczu.

Policzki Willa zalewa czerwień - Ja...

- Nie wstydź się - głos Mike'a łagodnieje. - To w porządku. Każda rada miłosna której mi udzieliłeś wyraźnie trafiła w sedno.

Kładzie łokieć na oparcie kanapy opierając swoją głowę na pięści.

- Więc, jak ona ma na imię?

Will zamiera, jego mózg próbuje nadążyć za słowami Mike'a. Czy Mike sądzi że był smutny przez dziewczynę? Oczywiście. Jeśli życie Mike'a kręciło się wokół dziewczyny, prawdopodobnie myślał, że wszystkich innych również.

us against the world - byler (tłumaczenie)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz