Mike stoi przed łazienką Hoppera z walącym sercem. Po kilku sekundach wahania bierze głęboki oddech i puka do drzwi. Nie ma odpowiedzi.
- Will?
Słyszy szloch zza drzwi, a potem jakieś szuranie - Nie teraz, Mike.
- Wpuść mnie - nalega Mike - Proszę.
- Po co?
- Po prostu... - przerywa - Muszę z tobą porozmawiać.
- O czym?
- Will - prawie się śmieje - A jak myślisz?
Drzwi lekko się otwierają, a Will wychyla się - Nie jestem pewny.
- W takim razie pozwól, że ci powiem - Mike łapie drzwi, otwierając je na tyle, by wejść do środka, wciska się i zamyka je za sobą.
Dopiero wtedy uświadamia sobie, na jak załamanego wygląda Will, jego oczy są spuchnięte, twarz czerwona, łzy wciąż napływają mu do oczu. Chce się walnąć za to, co mu to zrobił.
- Przepraszam, że ci to zrobiłem.
- Mike, nie możesz kontrolować tego, jak się czujesz. W porządku. Po prostu próbuję to opłakiwać w samotności.
Mike cofa się na te słowa.
- Opłakiwać? Nie ma czego opłakiwać. Ja... - urywa. Pieprzyć to - Kocham cię, Will.
Will szydzi - Co, więc teraz, kiedy powiedziałeś to El, możesz mówić to wszystkim?
- Nie, to nie... - bierze głęboki oddech, a potem patrzy Willowi w oczy - Mam to na myśli. Kocham cię. Ciebie. Williama Byersa.
Will kręci głową, a jego brwi się marszczą - Nie myślisz tak.
- Myślę - upiera się Mike. Przełyka ślinę, w końcu wiedząc, co powiedzieć - Dzień, w którym spotkałem cię na huśtawce - to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień. Wcześniej... tak naprawdę nic nie pamiętam.
Przed przedszkolem, może. Przebywanie w domu z rodzicami. Oglądanie kreskówek. Ale po tym, jak cię poznałem, po tym, jak miałem prawdziwego przyjaciela, pamiętam, jak dobrze się bawiłem. Pamiętam, że byłem szczęśliwy. Potem poznaliśmy Dustina i Lucasa, graliśmy w D&D i razem przeżyliśmy podstawówkę... - marszczy brwi zdeterminowany - Próbuję powiedzieć... że dzień, w którym ciebie poznałem, był dniem, w którym zaczęło się moje życie.
Will kręci głową, odwraca się i ściska zlew tak mocno, że jego knykcie robią się białe - Po prostu mówisz to, co chcę usłyszeć.
- To nie prawda - Mike ma ochotę płakać. To nie prawda, Will. Dlaczego... dlaczego mi nie wierzysz?
Will odwraca się, nagle zły - Bo powiedziałeś to raz, a potem się z tego wycofałeś. Wiesz, co boli bardziej niż zerwanie plastra?Przyklejanie go z powrotem, a potem zrywanie go ponownie.
Mike marszczy brwi. Znowu metafora plastra?
Wtedy uświadamia sobie.
A jeśli musiałaby cię stracić, Mike, myślę, że wolałaby żeby to nastąpiło szybko. Jak zrywanie plastra.
To mówił w furgonetce. Zwraca się do niego z nagłą desperacją.
- Nie tracisz mnie. Nie zrywam plastra - szuka właściwych słów - Nie ma nic do stracenia, ponieważ to zawsze byliśmy my. Ty i ja przeciwko światu.
- Ostatnie osiem miesięcy pokazało co innego - mówi cicho Will.
Mike wpatruje się w niego - Przepraszam. Ja... byłem idiotą. Myślałem tylko o dziewczynach, liceum i kurwa, nawet nie wiem - odwraca się do niego, chwytając go za ręce. Will spogląda w dół - Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy, że cię lubię. Dopóki nie pomyślałem, że ty być może lubisz mnie. I to ma tyle sensu, że nie wiem, dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem - waha się - Chociaż właściwie to wiem. Bo to jest przerażające, inne i złe, a przynajmniej tak mówią ludzie, nie wiem. I tak mi przykro, że musiałeś sobie z tym poradzić sam. Ale możemy sobie z tym poradzić razem - Stara się zachować spokój - My przeciwko światu.
CZYTASZ
us against the world - byler (tłumaczenie)
FanfictionMieli rację, Mike naprawdę jest niedomyślny. Właśnie dlatego kiedy odkrył że Will go lubi, cały jego świat wywrócił się do góry nogami. lub Mike nareszcie łączy ze sobą fakty. Następuje chaos. akcja dzieje się po sezonie 4 vol. 2 !! fanfiction nie...