Moje zachowanie było dziecinne i to bardzo. Wtedy myślałem że dobrze robię, ale patrząc na to co się stało później i do czego doprowadziły moje czyny, to był błąd.
Byłem po prostu debilem choć Kamil mi wmawia że tak się zdarza i nie powinienem się obwiniać.
→~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~←
Przez następne kilka dni psychika Kamila zaczynała upadać, gdy był sam płakał lecz gdy przyjeżdżał Kuba udawał że wszystko jest wspaniałe. Choć mężczyzna wiedział że nie jest z nim do końca dobrze, jak na razie nie miał co z tym zrobić. Jego brat też się załamał, choć nie tak jak Kamil.
Nikodem leżał całymi dniami w pokoju gościnnym i od czasu do czasu wychodził coś zjeść lub do łazienki. Kuba słyszał nocami cichy szloch lecz znając swojego brata wiedział że odrzuci pomoc.
Kuba jeździł do Kamila codziennie, pierwszego dnia gdy do niego przyjechał, zapisał na telefonie nastolatka swój i brata numer telefonu. Codziennie zmuszał go do jedzenia bo jak się okazało Kamil nie jadł tak jak wcześniej. Cały czas nie miał apetytu i chudł z dnia na dzień.
- Jak coś się będzie działo to dzwoń, ok? - zapytał nastolatka patrzącego w nieokreślonym kierunku, coraz częściej się zamyślał - przyjadę jutro, dobra? - ten mu tylko kiwnął głową
Przed wyjściem starszy przytulił jeszcze na szybko Kamila i wyszedł. Był już tym trochę zmęczony. Będzie musiał w domu porozmawiać z Nikodem. Wie że Kamil próbował do niego dzwonić ale ten nie odbierał wie również że chłopak zostawił kilka wiadomości na skrzynce ale nie słyszał by brat tego odsłuchiwał.
Po wyjściu Kuby, Kamil postanowił wyjść się przejąć. Założył buty i poszedł w stronę lasu, lubił tu chodzić choć samemu to nie to samo co z kimś. Przechodząc przez drzewa usłyszał jak coś się rusza. Zatrzymał się i spojrzał w stronę odgłosu. Nic tam nie widział lecz postanowił chwilę poczekać bo był pewny że coś słyszał. Po chwili krzak który był oddalony od niego o jakieś trzy metry się poruszył. Zaczął podchodzić do niego powoli, Nikodem mówił że nie powinno być tu dzików ani wilków więc nie mogło być to nic groźnego.
Powoli rozchylił gałęzie a w nie był zaplątany mały kotek, mógł mieć z dwa miesiące, może trzy. Był pieknie rudo-biało-szary. Kamil ostrożnie wyjął go z tych krzaków i wziął na ręce, maluch był rozgrzany i wygłodzony. Na zewnątrz było dziś strasznie gorąco więc nie dziwił się że był tak ciepły. Postanowił zabrać go ze sobą, nie mógł zostawić go samego w środku lasu przecież.
Gdy znalazł się w domku od razu wyjął z lodówki mleko i wlał do miseczki którą znalazł w któreś z szafek. Kotek zaczął pić je łapczywie rozchlapując trochę na podłogę i sobie na pyszczek. Kamil cicho się zaśmiał i gdy mały skończył wytarł mu pyszczek. W sumie to nie sprawdził jaką ma płeć, wiedział niej więcej jak to działa, pochylił się.
- Kotka - powiedział cicho kładąc się na podłodze, mała podeszła do niego i położyła się na nim - polubiłaś mnie co? Ciekawe co by powiedziane na to wszystko Nikodem - zaśmiał się cicho i pierwsza łza popłynęła po jego policzku.
Wyjął telefon z kieszeni i zadzwonił do Nikodema, znów nie odebrał więc nagral się na pocztę głosową
- Hej... wiesz smutno tu tak bez ciebie - zatrzymał się na chwilę wycierając łzę i wstając do siadu łapiąc przy okazji kotkę by nie spadła - byłem dziś na spacerze i... w krzaku znalazłem małą kotkę... była wygłodzona i ewidentnie było jej za gorąco na dworze... - łzy spływały mu dalej a głos drżał - wziolem ja domu... mam nadzieję że nie będziesz zły - zatrzymał się na dłużej i w końcu powiedział - wróć do domu... proszę, kocham cię - i się rozłączył
Płakał dalej siedząc na podłodze w kuchni, opierając się o szafkę, mając na kolanach kota. Głaskał ją spokojnie, zastanawiając się czy Nikodem w ogóle to osłuchuje czy olewa. Myśląc o tym wszystkim poczuł że jest zmęczony wstał zabierając ze sobą kotkę i poszedł do sypialni. Położył się i zasnął z kotem u boku.
Gdy wstał okazało się że jest około siedemnastej, spał z trzy godziny. Znów obudził się bez Nikodema u boku, nie obudził się dzięki pocałunkom w czoło i policzki. Znów oczy zaszły mu łzami, po raz kolejny nie chciał wierzyć że jego chłopaka nie ma.
Nie wytrzymywał już psychicznie, chciał jak najszybciej ściągnąć Nikodema do domu. Poszedł do kuchni gdzie zostawił telefon. Zadzwonił kolejny raz...
Pierwszy sygnał...
Drugi...
Trzeci...
Szósty...
I poczta głosowa...
Wiedział że się nie dodzwoni, więc mając nadzieję że chłopak odsłuchuje jego wiadomości postanawia zrobić coś co obiecał sobie i jemu... że się już nie powtórzy.
- Hej Nikodem - powiedział płaczliwym głosem - nie mam pojęcia czy to odsluchasz ale... ja już nie daje rady - powiedział cicho - wróć proszę... - kolejne łzy popłynęły po jego policzku - ja wiem że ci obiecywałem... ale... przepraszam... nie dam rady tak dłużej... przepraszam - odłożył telefon, który dalej nagrywał, na blat. Z szuflady wyjął nóż który przyłożył do nadgarstka - do dzieła - skończył nagrywanie które automatycznie się wysłało i przesunął ostrzem po skórze.
_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
- Rusz dupę do cholery!- zaczął krzyczeć Kuba na brata
- spierdalaj - powiedział w poduszkę
- będziesz leżąc tak przez cały dzień?! Chłopie jest siedemnasta
- I po kiego miałbym wstawać? - spojzaly zły na Kubę
- Jakbyś nie zauważył to od kilku dni twój chłopak próbuje się z tobą skontaktowaćNikodem podniósł głowę i chwycił za telefon, trochę go przyrządziła liczba nieodebranych połączeń. Czterdzieści pięć połączeń i osiem wiadomości głosowych. Zaczął je odschłuwiwać, w pierwszych czterech Kamil mówił że mu się nudzi i prosił by wrócił, w późniejszych trzech nastolatek zaczynał się załamywać i prosić o to by wrócił. Została mu jedna, jednak dwie, właśnie przyszło powiadomienie z następną, boi się co w nich znajdzie.
- Hej... wiesz smutno tu tak bez ciebie - zaczął cicho a po policzku Nikodema poleciała jedna samotna łza - byłem dziś na spacerze i... w krzaku znalazłem małą kotkę... była wygłodzona i ewidentnie było jej za gorąco na dworze... - głos drżał, płakał, a w tle usłyszał mruczenie - wziolem ją do domu... mam nadzieję że nie będziesz zły - zatrzymał się na dłużej i w końcu powiedział - wróć do domu... proszę, kocham cię - w tym momencie wiadomość się skończyła
Nikodem z chwili na chwilę miał coraz więcej łez w oczach, wystarczyła chwila by wszystkie wypłynęły. Włączył ostatnią...
- Hej Nikodem - powiedział ewidentnie płacząc - nie mam pojęcia czy to odsluchasz ale... ja już nie daje rady - powiedział cicho, Nikodem się przeraził
Nagle Kuba usłyszał jak ktoś trzaska drzwiami. Poszedł do przedpokoju i zobaczył brata zakładającego buty. Zaniepokoiło go to że płakał...
- Nikoś co jest?
- Muszę jechać do domu... teraz... szybko
- Czekaj jadę z tobą- wróć proszę... - usłyszał jak chłopak się porusza - ja wiem że ci obiecywałem... ale... przepraszam... nie dam rady tak dłużej... przepraszam...
Chłopaki biegli do auta, choć Kuba nie wiedział co się dzieje... przerażenie w oczach brata kazało mu biec za nim.
- - było słychać jak Kamil odłożył telefon na blat kuchenny. Wyjął coś z szuflady i powiedział drżącym głosem - do dzieła
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słów 1136Boże popłakałam się pisząc końcówkę, ja wale...
Mam nadzieję że nie wyszło źle <3
Życzę miłego dnia/nocy <3
CZYTASZ
Głęboko w lesie
Novela JuvenilJedno zdarzenie może zmienić życie człowieka o sto osiemdziesiąt stopni. Jedno źle powiedziane słowo może ranić bardziej od tortur. A jeden chłopak może zmienić dotychczasowe życie na zawsze. Witam w historii chłopaka, który zmienił życie mordercy...