Kilka chwil spędziłam zastanawiając się jak się przywitać, ale czy jest to takie ważne?
Dzisiaj mój humor odbiega od wczorajszego; pełnego motywacji i dobrych myśli; cóż tak się zdarza. W końcu metodą prób i błędów doszłam do wniosku, że w takich momentach nie powinniśmy generalizować. A myśli i stwierdzenia takie jak:
- już zawsze będę się tak czuć
- nigdy mi się nie uda
- w życiu nie będę się już cieszyć
- nigdy nie będzie lepiej
- dalsze życie nie ma sensu
- za każdym razem jest tak samo... itp,
należy wyrzucić do kosza.
Bez względu na to jak się czujemy w danej chwili (lub dłuższej chwili) nie jest to definicja naszej przyszłości.
Tak, mi też jest momentami trudno w to uwierzyć, zwłaszcza w te najgorsze dni, ale zagłębianie się w negatywne myśli, uczucia i wydarzenia tylko pogarsza nasz stan.
Dziś musiałam przemyśleć jedną kwestię i podjąć decyzję, którą za niedługo przekaże ważnej dla mnie osobie. Muszę się wam przyznać, że na własne życzenie ściągnęłam na siebie nieprzyjemne myśli, zmartwienia o przyszłość, o relacje, o drugą osobę i o własny stan emocjonalny.
Jak widać, czasem jakbyśmy się nie starali, nie możemy do końca zapanować nad naszymi myślami i mieć w głowie tylko te pozytywne. I nie jest to nic złego.
Pamiętaj osóbko, że nic co czujesz borykając się z problemami i trudnościami w życiu, nie jest niewłaściwe.
To w pełni normalne, że czasem nie mamy siły na wykonanie najprostszej czynności, a przykładowe wstanie z łóżka i odgrzanie obiadu jest dla nas aktualnie mount everestem i jest jedyną ambitniejszą rzeczą, którą wykona się w danym dniu.
Chcę żebyś pamiętał/a, że to nic złego nie przenosić gór każdego dnia. I nie może to sprawić, że zaczynasz o sobie myśleć jak o kimś słabym, nic nie wartym człowieku.
Może faktycznie źle się wyraziłam bo tak destrukcyjne myśli jakie masz ty, czy ja nie są w pełni normalne, a już napewno nie są zdrowe. Ale da się coś na to poradzić, da się to zmienić przy pomocy małych kroczków, najmniejszej iskierki wiary i wsparcia.
Masz te wszystkie rzeczy mój kociaku. Wierzę w ciebie i twoje chęci do poczucia się lepiej, do zmiany, która uzdrowi Twoje myśli, emocje i energie.
Dziś wstałam po ledwie trzech godzinach snu. Nie mogę nazwać tego zdrowym trybem życia, wszak mało jest we mnie zdrowego człowieka, ale muszę starać się bardziej by zachować higienę snu. To naprawdę pomaga, gdy choć na chwilę możesz zapomnieć o natłoku myśli, zwłaszcza gdy masz to szczęście co ja i większości swoich snów nie pamiętasz.
A wszystkich, którzy zamykając oczy widzą koszmary, przykre wspomnienia i naprawdę przestają lubić sen, pragnę każdego z osobna mentalnie uściskać.
Mój krótki sen był spowodowany ciężką rozmową z chłopakiem. Właściwie ciężkimi wiadomościami, bo mam ten problem, że mówienie o swoich emocjach przychodzi mi z trudem.
Nie kłamiąc, mój wczorajszy dzień był znakomity (nie licząc rozdrażnienia przez chłopaka, który zrobił coś przez co czułam się źle) aż do drugiej w nocy (już dzisiaj) gdy to on postanowił sobie o mnie przypomnieć i znaleźć dla mnie czas.
Każde z nas w emocjach starał się wybronić i zrzucając winę na wszystko wokół, dlatego teraz czekam aż będzie kończył się ten dzień i może będę gotowa przekazać mu odpowiedź.
A przede wszystkim będę chciała zwyczajnie zrozumieć swoje uczucia.
Na dziś miałam też zaplanowane spotkanie z nową koleżanką, z którą mam zacząć studia.
Całkiem nieźle nam się pisało i chciałyśmy spotkać się, porozmawiać, a ja dodatkowo mogłabym zwiedzić trochę nowe miasto.
Niestety plan nie wypalił. I jest w tym trochę mojej winy gdyż za późno zwlekłam się się z łóżka, ale nie jestem w stanie stwierdzić jakim cudem z godziny ósmej rano nagle zrobiła się dziesiąta trzydzieści, a następnie po kilku krotnym mruganiu BAM! Jedenasta...
Szukając plusów, stwierdzam, że wyszło mi na dobre, ponieważ zaczęłam przygotowywać się do spotkania i ubierać w coś lepszego niż "ciuchy w teorii do spania".
Chwilę później dostając sms, że spotkanie teraz, na max godzinę będzie bez sensu, więc zostańmy w domu, czułam lekki zawód, naprawdę nastawiłam się na to spotkanie i sądziłam, że na chwilę uwolnię się od zmartwień.
Później jednak nastało zrozumienie i spojrzenie na sytuację z punktu widzenia innej osoby.
Jako, że moja przyszła współ-studentka miała na popołudnie przewidziane ważne zajęcia, umówiłyśmy się na spotkanie innego dnia.
Bo ważne jest by mimo wszystko nie przyjmować wielu rzeczy do siebie i nie zamartwiać się nagminnie rzeczami, na które nie mamy wpływu.
Brońcie bogowie byś myślał/a, że masz tłumić w sobie to co czujesz. Pozwól sobie na smutek, pozwól sobie na gniew/krzyk/płacz.
Jeśli to ci pomaga to wygadaj się komuś. A potem odetchnij głęboko, zatrzymaj się i ze spokojem przyznaj, że już dość szargania sobie nerwów przez rzeczy, które zrobił ktoś.
Wypad na miasto zawiódł... hmm w jaki jeszcze sposób można odpocząć, zrelaksować się i zdystansować od tych małych chochlików panujących w naszym umyśle i przyprawiających nas o ból głowy?
Zróbcie coś co lubicie.
Nieważne czy będzie to 5 minut, godzina, dwie czy pół dnia, zwyczajnie pozwólcie sobie na ten czas odnalezienia spokoju.
Ja dzisiejszy dzień spędziłam na czytaniu fan fiction o mojej ulubionej kreskówce z dzieciństwa, szukałam też sklepów z fajną biżuterią i czytałam kolejne artykuły z kręgu moich zainteresowań tym razem magią i ezoteryką.
Nawet odnowiłam kontakt z jedną dziewczyną, której obiecałam powrót do naszego RP z przed dwóch lat, tylko muszę odnowić wiedzę o tym co mamy aktualnie, ale w końcu robię to z przyjemnością; a nie przymusem.
I tego wam życzę, spokoju, w miarę możliwości obierania zadań, które przynoszą wam choć odrobinę radości. Bo co warte jest życie, które nie sprawia ci żadnego znikomego nawet szczęścia.
I pamiętajcie kociaki ( mogę już was tutaj tak nazywać, co?, proooszę >".<)
każdy z was może się tutaj wygadać i liczyć na wsparcie <3
Peace.
CZYTASZ
Rękopis wojownika
NonfiksiTa książka zawiera bardzo osobistą treść. Chcę nią pomóc przede wszystkim sobie, ale też innym; czującym się podobnie do mnie. Jest to książka tworząca mój nowy charakter, bez kłamstw, bez ironii, bez fikcji literackiej, bez złudzeń. Zostałam zain...