Wypadek w pracy

18 1 1
                                    

--~--

Czas mijał, dużo się nie zmieniało. Mieliśmy tylko więcej czasu dla siebie.

W ostatnim czasie złoczyńcy zaczęli mniej atakować a czasami nawet nie było ich tygodniami. Czuliśmy że coś się szykuje więc każdy z nas zajął się swoimi mocami, aby jak najbardziej je wytrenować.

Po jakimś tygodniu złoczyńcy dosłownie się zatrzymali, nikt nie atakował i było spokojnie.. za spokojnie.

Po paru dniach był poniedziałek i równo o 6:00 dostaliśmy alarm o ataku złoczyńców.
Szybko sprawdziliśmy gdzie to jest i wyruszyliśmy na ratunek.

Dotarliśmy i odrazu zaczęła się piekielna wojna. Pomimo tego że złoczyńców było o wiele więcej niż nas, to dawaliśmy sobie radę i szło nam sprawnie dopóki jak pokazał się ON.

ON, dowódca wszystkich złoczyńców, najsilniejszy że wszystkich. Dał nam ultimatum

-Zawalczy ze mną was dowódca. Jeżeli ja wygram? Poddajecie się i przyjmuje
Cały świat. A jeżeli wasz dowódca wygra? To ja wycofywuje swoich i dajemy wam spokój.

Po krótkiej rozmowie większość z nas się zgodziła i wyszłam na pojedynek z ON.

--~--

Walka się zaczeła. Obrażenia na ziemi były okropne: niszczyły się domy, rośliny, cierpieli mieszkańcy, pomimo tego że ekipa im pomagała.

Po prawie 1.5h walki coś się stało.. oberwałam, tracąc prawe oko, ale nie poddałam się i po półgodzinie wygrałam walkę.

Ledwo żywy ON i jego armia się wycofali się i nie spotkaliśmy ich do teraz.

--~--

Po powrocie do bazy dostałam wielkie gratulacje i pomoc medyczną od ekipy. Wróciłam do zdrowia lecz oka nie mam.

--~--

~Skrzydła ze snu~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz