Nowi Bohaterzy

28 2 0
                                    

--~--

Po ukończeniu szkoły średniej poznałam parę osób którzy również mieli moce i zmagali się z tym samym co ja. Różniło nas to że każdy z nas miał inne moce.

Była nas 6: ja, Daniel- Super siła, Norbert- kontrola ki ( również jako mój chłopak), Zuzia R- telekineza, uzdrawianie zwierząt i ludzi, Zuzia J- rozmowa ze zwierzętami, rozmawianie ze zmarłymi, zero grawitacji, Ania- latanie, czytanie w myślach oraz uzdrawianie ludzi.

Wszyscy razem mieliśmy wielką bazę w której patrolowaliśmy cały kraj i pomagaliśmy ludziom i innym stworzeniom na ziemi.

Tak czas mijał, mi z Norbertem się układało, Dwie Zuzie, Ania i ja byłyśmy ze sobą bardzo związane, a Norbert i Daniel był najlepszymi przyjaciółmi. Ale pomimo tego i tak trzymałyśmy się wszyscy razem i poa.galiśmy sobie nawzajem.

Pewnego dnia mieliśmy wezwanie do strasznego wybuchu w wierzowcu. Dotarliśmy na miejsce wszyscy i się rozdzieliliśmy do rzeczy tych do których nasze moce były przystosowane I zaczęliśmy interwencję.

Ja zajęłam się ewakułacją ludzi ze środka. Budynek był już strasznie nie stabilny więc każdy z nas uważał jak mógł I pomagał potrzebującym.

Po pół godzinie ogarnęliśmy większość ludzi i zabezpieczyliśmy budynek. Lecz Ani udało się wyczytać z myśli ludzi że ktoś został, Zuzia J, Zuzia R I Daniel pomogli mi dostać się do budynku. Szukałam małej dziewczynki w krótkich blond włosach i różowej sukieneczce. Latałam po budynku i zaglądałam gdzie się dało aby ją znaleźć.

Zaczynam się poddawać jak nagle usłyszałam płacz, poleciałam w stronę głosu i znalazłam dziewczynkę po środku ognia. Udało mi się ją z tamtąd wyciągnąć przy tym raniąc się w skrzydło.

Po wyjściu z budynku oddałam dziewczynkę do rodziny i z ekipą wróciliśmy z bazy.

Po jakiejś godzinie każdy był ogarnięty i zajmował się pracą a ja siedziałam u siebie w pokoju, ponieważ nikomu nie mówiła o ranie którą zrobiła sobie w skrzydło. Starałam się ją opatrzeć lecz nie mogłam. Siedziałam już tak długo więc nagle usłyszałam pukanie do pokoju
- Moge wejść? - spytał się Norbert
- Tak tak - odpowiedziałam chowając bandarze pod kołdrę
- czemu nie przyszłaś jeszcze do głównej sali kotek? - spytał się zamykając drzwi
- Em.. - byłam zmieszana bo nie wiedziałem co powiedzieć
- coś się stało - spytał siadając obok mnie na łóżku
- ehh..
Pokazałam mu rane na skrzydle i się przeraził.
- Musimy szybko iść do Zuzi R albo do Ani, wygląda to poważnie
- aż tak?
- mhm
- okey..
Poszliśmy razem do głównej sali gdzie napotkaliśmy całą resztę ekipy.

Skierowałam się do Ani i Zuzi R które pomogły mi lecząc moją rane na skrzydłach.

Tak mijały Dni: ratowanie ludzi, pomaganie sobie na wzajem i tak prawie codziennie..

--~--

~Skrzydła ze snu~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz