4

190 5 4
                                    

Nowy rok zbliżał się wielkimi krokami. Jednak Charlie, ani trochę się z tego powodu nie cieszyła. Od dwóch dni bez przerwy siedziała w swoim pokoju sama, wychodząc jedynie od czasu do czasu na dach hotelu by się przewietrzyć. Wszyscy się o nią zamartwiali, jednak ta nic nie chciała im powiedzieć. Jedynie Veggie domyślała się o co może chodzić. Jeszcze przed tym jak Charlie zerwała z Veggie, opowiadała jej o swoich rodzicach. Wszystkim się zawsze wydawało, że nie można mieć lepiej niż ona, no bo to w końcu córka samego Lucyfera z krwi i kości. Gdy nowa osoba trafia do piekła i słyszy historię o córce samego Diabła, od razu zakłada, że jest tak samo zła jak ojciec. Że jest wręcz jego odzwierciedleniem. Jednak nikt nie wie jak jest naprawdę. A raczej nikt nie wiedział, aż do momentu wystąpienia w telewizji by zareklamować Hotel w jakim znajdowała się teraz. Od momentu transmisji, rodzice Charlie się do niej nie odzywali, a sama Charlie stała się pośmiewiskiem dla innych demonów. W chwilach jak te, Charlie potrafiła płakać po kilka godzin próbując dodzwonić się do rodziny zostawiając wiadomości głosowe, ale bez skutku. Zawsze zastanawiała się dlaczego taka jest. Dlaczego myśli inaczej niż ojciec. Przecież była "córeczką tatusia", rozumieli się bez słów gdy była mniejsza. Ale wszystko się zmieniło. Nie zrozumcie jej źle, nie żałowała swojej decyzji. Po prostu strasznie chciała by rodzice ją wsparli w tym co robi. W końcu Lucyfer też był aniołem. Dlaczego więc tak bardzo zawiódł się na niej ? Tego sama nie wiedziała i nie rozumiała. Ze łzami w oczach zaczęła patrzeć w dół na inne demony. Z dachu hotelu było widać praktycznie całe piekło.  Wiedziała, że niektórzy po prostu nie chcą się zmienić. Ale co z duszami które nie miały wyboru ? Które ze strachu i żalu musiały zrobić coś strasznego ? Trafiają tu nawet dzieci do cholery ! Dzieci które musiały zabić swoich oprawców żeby uciec i przeżyc. Dzieci które były ofiarami gwałtu, dzieci które bito. Kierował nimi tylko i wyłącznie strach i żal. Broniąc się, musiały trafić do piekła. Charlie chciała pomóc właśnie takim duszą. Które nie zasługują by tu być. Duszą które mają resztki dobra w sobie. A mimo to, oprócz swojej małej paczki przyjaciół nie miała zupełnie żadnego wsparcia.

Rozmyślając, nie zauważyła jak dosiada się do niej Alastor. Szybko otarła łzy gdy tylko usiadł obok niej.

- Charlie mijają dwa dni odkąd tak rozmyślasz. Nie wiem co się dzieje ale chcę ci pomóc..

-Dlaczego..?

-Słucham ?

-Dlaczego w ogóle mi pomagasz ? Dlaczego tu jesteś ? Jaki masz w tym wszystkim zysk ?

-Cóż....Każdy ma swoje tajemnice Księżniczko.

Alastor miał cichą nadzieję, że Charlie nie zauważy rumieńca który pojawił się na jego twarzy.  Od dłuższego czasu czuł się dziwnie gdy tylko był obok niej. Rumieńce, przyspieszone bicie serca, łaskotanie w brzuchu. Cały czas próbował odsuwać od siebie myśl, że może być.. zauroczony. W końcu stało się to nawet dla niego zbyt oczywiste by móc to zignorować. Czy miał zamiar jej o tym powiedzieć ? Absolutnie nie.  Przynajmniej w nie najbliższej przyszłości. Z resztą.. Za nim Charlie się urodziła, miał ostro na pieńku z Lucyferem. Jak bardzo ostro ? Przez ich bitwę rozieśli połowę piekła.  Więc tak, trochę narozrabiał. W końcu przegrał, a od momentu przegrania zbierał siły przez kilka tysięcy lat. Chciał znów zawładnąć całym piekłem gdy w końcu udało mu się nazbierać odpowiednio dużo siły, lecz wpadł na lepszy pomysł gdy dowiedział się o hotelu Charlie. Chciał jej pomóc a potem ją wykorzystać, ale gdy zaczął z nią coraz więcej przebywać, zmienił zdanie. Nie zależało mu już na władzy. Zależało mu na niej. Lecz nie naprawi już tego co zrobił kiedyś. Lucyfer by go zniszczył na miejscu gdyby go zobaczył. Z rozmyślania wybudził go jakiś dziwny ciężar na ramieniu. To była głowa Charlie. Lekko się wzdrygnął, ponieważ nie przepadał za dotykiem, ale w końcu udało mu się rozluźnić. Okazało się, że Charlie zasnęła, więc wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka do jej pokoju. Miał już się odwracać, ale Charlie złapała go za rękę. Spojrzała się na niego nieśmiało i bardzo cicho, ledwie słyszalnie zapytała czy mógłby z nią zostać. Alastor zgodził się, usiadł na łóżku, a ona znów zamknęła oczy. Al wziął do ręki tom poezji i zaczął czytać Charlie do snu.

Po godzinie oboje już spali. A raczej Al spał bo Charlie za nim położyła się całkiem spać, uśmiechnęła się delikatnie obiecując sobie, że nigdy nie zapomni widoku śpiącego Alastora. Bardzo cicho wyjęła telefon i zrobiła mu zdjęcie. " Jeżeli kiedykolwiek to zobaczy- zabije mnie, to jest bardziej niż pewnie" - była to jej ostatnia myśl za nim w końcu zasnęła.

Rano, gdy się obudziła, Alastora już nie było, a ona mimo wszystko obudziła się z dobrym humorem i zeszła na dół na śniadania.

-Dzień dobry wszystkim- przywitała się ze wszystkimi

-D-dzień dobry Charlie- odpowiedział Alastor z rumieńcem na twarzy.

Na jego nieszczęście Angel to zauważył. Patrzył się to na Charlie to na Alastora.

- NO NIEE! CZY WY-

- ANGEL! - krzyknęli w tym samym momencie.

-CZYLI TAK?!

- NIE!!!!

-Jasne jasne.

Zjedli razem śniadanie i każdy zaczął się zajmować swoimi sprawami. Wszystko znów wróciło do normy. Gdy Charlie skończyła pomagać Niffty sprzątać hotel, wróciła do swojego pokoju. Chciała wziąść swój telefon z szafki nocnej, ale go tam nie było.

-Tego szukasz ? - zapytał się Alastor który przez cały czas był za nią z telefonem w ręku na którym było jego zdjęcie.

-Skąd ty.. ?

- Tajemnica. Ale spokojnie już usuwam to nie potrzebne zdjęcie-

-Nie, Al to moje !

- Nie ładnie tak robić komuś zdjęcia z ukrycia wiesz? - podniósł rękę wyżej, żeby Charlie nie mogła dosięgnąć do telefonu.

Chwilę się siłowali, ale w końcu udało jej się odzyskać telefon i gdy już miała z nim uciekać, zorientowała się, że jest na końcu pokoju, daleko od drzwi i tuż przy samej ścianie, a przed nią Alastor. Już chciała go szybko wymijać, ale Alastor widząc co chce zrobić, zablokował jej ręką drogę ucieczki, a potem to samo zrobił z drugą stroną. Oboje ciężko oddychali przez niepotrzebny wysiłek, patrząc sobie w oczy. W końcu Charlie i Al zorientowali się w jakiej sytuacji się znaleźli, a ich twarze były bardziej czerwone od dojrzałych pomidorów, a mimo to, żadne z nich odważyło się ruszyć. Byli coraz bliżej siebie. Gdy miało dojść do pocałunku, do środka wszedł Angel.

-CZYLI JEDNAK!! WIEDZIAŁEM !!

-WYJDŹ !!- krzyknęli oboje

-NI CHUJA HAHAH

-eh.. jebać to- powiedział Alastor i pocałował Charlie.

Nie był to długi pocałunek, a mimo wszystko Charlie myślała, że trwało to wieczność.

Miny Angela nie dało się opisać. Szczęka mu dosłownie opadła. Wyjął telefon, tak by nie widzieli, zrobił im zdjęcie, i wyszedł szybciej niż wszedł do pokoju wiedząc, że jakby się dowiedzieli o zdjęciu czekałaby go bolesna śmierć , a przed nią tortury.

****

Tak zdaję sobie sprawę, że charakter Alastora jest zupełnie inny niż w kreskówce i komiksach, ale co mogę powiedzieć, to w końcu funfik. Szczerze nie mam pojęcia czy będzie kontynuacja opowieści bo szczerze mówiąc nie wiem co jest tu jeszcze do dodania. Chyba że wy macie pomysły na jakieś krótkie historie. Na razie zrobię koniec w tym miejscu, jeśli macie pomysły na jakieś krótkie historyjki które moge tu dodać, piszcie w kom. Na razie to tyle ode mnie, i dziękuję osobom które mimo, że tak długo nic nie dodawałam, dalej pytają o książki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 27, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My lover is serial killer // Charlie x AlastorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz