<POV Anastazja>
Minęły dwa tygodnie września. Dziś zakwitała Trzepotka*, o której mieliśmy pierwszą lekcje zielarstwa w tym roku. Zamierzałam nie opuścić tego widoku, ponieważ znałam miejsce w zakazanym lesie gdzie rosło ich pełnooo.
Zaraz zacznie się cisza nocna więc stwierdziłam, że pójdę poinformować bliźniaków o tej wyjątkowej nocy. Zapukałam a drzwi otworzył mi Lee Jordan.
- Siemka Lee są rudzielce?- zapytałam a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Tak są wchodź.- powiedział i wpuścił mnie do środka.
- Ooo Nastka! Co tam? Czego potrzebujesz?- spytał mnie George.
- Nie wiem czy pamiętacie, ale na jednej z lekcji mówiliśmy o Trzepotce, która zakwita raz na 100 lat- zaczęłam.
- Tak pamiętamy. Ale co to ma do rzeczy?- zapytał Fred.
- Zakwita ona dzisiaj w nocy w zakazanym lesie, więc co powiecie na nielegalny wypad?
- Jasne!- krzyknęli oboje.
- Super!- powiedziałam i klasnęłam w dłonie.- A co ty na to Lee?- spytałam czarnoskórego, który patrzył na nas jak na wariatów.,
- Ja nigdzie nie idę, nie będę łamał zasad na początku roku szkolnego. Mogę was jedynie kryć.- powiedział.
- No dobra nie to nie, ale dzięki za trzymanie języka za zębami. - dopowiedziałam i posłałam mu uśmiech.
Wyszliśmy z bliźniakami z pokoju wspólnego a w rękach trzymaliśmy nasze miotły. Była to jedyna opcja dostania się do Zakazanego Lasu, gdyż jakbyśmy szli pieszo na pewno złapałby nas Hagrid.
Szliśmy cicho po korytarzach tak aby nikt nas nie zauważył, lecz nagle usłyszeliśmy biegnącego i mamroczącego Filcha więc szybko schowaliśmy się w jednej z sal, która akurat nie była zakluczona.
- Uff było blisko.- szepnęłam do chłopaków.- Dobra jest czysto chodźcie.- pokazałam im aby za mną szli.
Doszliśmy do jednego z tajnych przejść i już po chwili byliśmy na błoniach. Wsiedliśmy na miotły i wznieśliśmy się w powietrze. Bliźniacy lecieli posłusznie za mną. Po paru minutach byliśmy na miejscu.
- WOW!- krzyknął George gdy wylądowaliśmy.- Dlaczego nie mówiłaś, że znasz takie piękne miejsca?- zapytał mnie. Miał rację było tu pięknie. Obok nas było małe jezioro a jego kolor był szkarłatny. Kawałek dalej wpadał do niego wodospad. A my staliśmy na polanie, wokół nas było pełno roślin dla, któych tu przylecieliśmy a otaczał nas z każdej strony gęsty las.
- Tak jakoś wyszło.- uśmiechnęłam się do nich.- Dobra chodźcie usiąść.- Pokazałam im duży kamień a oni posłusznie usiedli. Noc była chłodna a ja miałam na sobie cienką bluzkę. Właśnie zawiał mocniej wiatr a ja lekko się zatrzęsłam.
- Masz ubierz.- usłyszałam szept przy moim prawym uchu i odwróciłam się w tamtą stronę. Fred dawał mi swoją czerwoną bluzę.
- Nie przestań, będzie tobie zimno.
- Powiedziałem, że masz ją ubrać.- powiedział ostrzej a ja wzięłam od niego bluzę i ją ubrałam.
- Dziękuję.- powiedziałam a Fred się do mnie uśmiechnął.
- Ej gołąbki!- na te słowa Georga lekko się zarumieniłam, ale dobrze, że było ciemno i raczej tego nie zauważyli.- Zaczyna się.- powiedział a my spojrzeliśmy się przed siebie i faktycznie Trzepotki powoli się otwierały. To był piękny widok, każda po kolej otwierała się i ukazywała swój piękny purpurowy kolor. Niestety jak szybko się to zaczęło tak szybko się skończyło. Wróciliśmy więc do Hogwartu. Na całe szczęście nikt nas nie przyłapał.
CZYTASZ
Dangerous |Fred Weasley|.
FanfictionAnastazja Black wychowana przez Molly Weasley. Jej przyjaciele czyli bliźniaki robią zawsze razem żarty. Ale czy jednego z bliźniaków i Anastazję łączy coś więcej niż przyjaźń?