Rozdział 1

99 16 8
                                    



Natalia, lat 4


Wybiegam do ogrodu, nie słuchając nawoływań opiekunki. Mam rysunek, który koniecznie muszę pokazać papie. Teraz. Już. Natychmiast.

Wiem, że do taty przyszli jacyś ważni panowie, ale papa zawsze ma dla mnie czas, a więc biegnę uciekając przed panią sztywniarą. Nie lubię jej. Jest nudna i nigdy się nie uśmiecha, za to zawsze karci mnie, gdy się zapominam i nie zachowuję jak grzeczna dziewczynka. Dlaczego chłopcy nie muszą być grzeczni? Domenico jest głośny, wkurzający i o trzy lata starszy, a wszystko uchodzi mu na sucho. Ja tylko pobrudzę sukienkę a już mnie upominają, że dziewczynki powinny być schludne. Schludne? Co to w ogóle znaczy? Papa się cieszy, że Dom będzie jego następcą. Cokolwiek to znaczy... Więc jemu wszystko wolno.

- Papa!

Krzyczę, gdy go zauważam, jak stoi z czterema panami w ciemnych garniturach. Jeden z nich mruży na mnie oczy. Jest młody i ma piwne oczy, ale nie zwracam na niego zbytnio uwagi. Jestem zdziwiona, gdy papa nie patrzy na mnie, tylko od razu ostro krzyczy, że mam wracać do domu.

- Ale tatusiu.- Mówię, ignorując jego zły nastrój. Mój obrazek na pewno poprawi mu humor.- Zobacz, co dla ciebie mam...

Mój czteroletni umysł nie rozumie, że panowie nie są przyjaciółmi mojego taty. Nie pojmuję, że ta chwila jest końcem mojego dzieciństwa, a początkiem koszmaru. Zapamiętuję tylko chaos, jaki w tym momencie uderza w mój spokojny świat i bezpieczny dotąd dom. Świst kul przelatujących niemal z każdej strony, wrzask taty do ochroniarzy, by nas stąd zabrali i szybkie dudnienie mojego serca. Zapamiętuję szarpnięcie, zbyt silne bym się wyrwała i mój krzyk, gdy jedna z kul dosięga mojego papę a on się chwieje. Po tym wpadam w histerię, aż pierwszy raz w życiu tracę przytomność.


Natalia lat 8


Odstawiam talerz na blat, starając się nie narobić żadnego hałasu. Szrama, nie cierpi być budzony przed godziną dziewiątą, a ja nie mogę zostać złapana na podkradaniu jedzenia. Obie te czynności grożą mi pobiciem, a więc naprawdę staram się jak mogę nie wchodzić mu w drogę.

Nie wiem, u ilu ludzi już mieszkałam. Najlepiej pamiętam poprzedniego mężczyznę, który nie był taki zły, gdyby nie jego zamiłowanie do pokera z obleśnymi facetami i parę z Cuneo, która kłóciła się częściej niż wydawałoby się, że jest możliwe. Była także starsza pani. Najmilsza jak dotąd i troszczyła się o mnie jakbym była jej wnuczką, ale dzień po moich szóstych urodzinach ponownie przyjechał po mnie ten straszny facet i zabrał mnie do kolejnego domu a później kolejnego i kolejnego. Przekonałam się, że co jeden to gorszy i straszniejszy. Obecnie mieszkam u Szramy, tak wszyscy się do niego odzywają i ja też, ale tylko w myślach, bo on nie lubi, gdy zadaję pytania. W ogóle nie lubi, gdy się odzywam, więc zaczęłam milczeć. Szybko się tego nauczyłam, wystarczyły mi do tego trzy lekcje, po których moje plecy i tyłek bolały tak bardzo, że myślałam, że umieram. Nie umarłam, ale za to nauczyłam się jak być niewidoczną i ostrożną.

Szrama musi mieć czysto w domu, a więc, co mogę to sprzątam zanim się obudzi, oczywiście po cichu. Nie wymaga ode mnie gotowania, co jest dobre, bo nigdy tego nie robiłam, ale sam daje mi jedzenie raz dziennie. Obiad. Jest spory, ciepły i w miarę dobry, więc nie mogę narzekać, gdyby nie to, że jest jedynym posiłkiem, który mi daje. Mówi, że jestem mała i nie muszę więcej jeść, żebym nie była gruba. Gruba im się do niczego nie przydam, bo klienci nie lubią grubasów. Nie za bardzo jeszcze rozumiem, o jakich klientów chodzi, ale nie dopytuję. Mój żołądek jednak także nie rozumie jego tajemniczych słów, więc, dlatego, gdy czasem dopada mnie silniejszy głód podkradam się i kradnę mu jedzenie, nie na tyle dużo, by zauważył, ale żeby, chociaż trochę przestało skręcać mnie w brzuchu.

BRATVA Zabiję dla niej. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz