Rozdział 2

55 15 9
                                    


Natalija


Budzę się gwałtownie i rozglądam się po pomieszczeniu, nie rozpoznając otoczenia, w którym się znajduję. Panika, teraz już lekko opada, kiedy przypominam sobie wydarzenia sprzed kilku dni. Nie jestem już więziona. Jestem wolna.

Smakuję to słowo i jest to fascynujące doświadczenie. Z jednej strony jestem podekscytowana, ale z drugiej, nigdy nie byłam tak naprawdę pozostawiona sama ze sobą na dłuższy czas. Do tej pory zawsze byłam bacznie obserwowana. Nie umiem jeszcze cieszyć się tymi chwilami, bo chyba boję się, że to sen, albo, że stanie się coś, przez co zbyt szybko stracę tą niezależność.

Zamykam oczy czując ulgę na myśl, że nikt nie będzie mnie tutaj dotykał, tresował i upokarzał. Delektuję się myślą, że może już wystarczająco spotkało mnie złych rzeczy, że wystarczy mi już ich do końca życia, a więc od teraz będzie tylko lepiej. Może nie idealnie, ale też nie tak źle, jak do tej pory. Wyślizguję się z łóżka a moi nowi, dwaj czworonożni towarzysze: czarny jak smoła Widar i brązowy brytan Thor, nadstawiają uszy i po chwili już są po obu moich stronach. Uwielbiam psy Remingtona, są czujne i sprawiają wrażenie, że będą bronić mnie w każdej chwili. Oba duże i zadbane od pierwszych chwil zdobyły moje serce. Jeśli jednak chodzi o właściciela moich pupili, to mam mieszane uczucia.

Jest wielki, silny i milczący. Daje mi potrzebną przestrzeń, ale czuję jak mnie obserwuje. To deprymujące. Mam wrażenie, że na coś czeka, ale jeszcze nie wiem, na co. O dziwo, jego postawa, surowy i poważny wyraz pokaleczonej twarzy, sprawiają, że się go nie boję. W jego towarzystwie, mój umysł się wycisza. Podoba mi się to uczucie. Jakbym wyłączała przy nim instynkt odpowiedzialny za bycie w ciągłym stanie zagrożenia, ponieważ ufam, że ochroni mnie w razie jakichkolwiek problemów.

Lubię go obserwować i nie przejmuję się tym, że już kilka razy mnie na tym przyłapał. Podoba mi się jak w takim momencie, oczy Remingtona koloru ciemnego brązu, łagodnieją. Stają się ciepłe, pomimo tego, że jego wyraz twarzy się nie zmienia i nadal jest nieczytelny.

Odświeżona i ubrana w dresowe spodnie i koszulkę z krótkim rękawem schodzę na dół. Nie wiem skąd Remington wiedział, jaki rozmiar będzie na mnie dobry, ale udało mu się trafić idealnie. Nadal jestem przeraźliwie chuda i przez to wyglądam źle, ale staram się nie patrzeć zbyt długo w lusterko.

Zapach kawy, którą Remington zaczyna dzień, unosi się po całej kuchni. Zatrzymuję się w progu na jego widok, szykuje śniadanie, co nie jest dziwne, bo odkąd tutaj jestem zawsze to robi. Jedyną rzeczą, którą zmienił jest brak założonej koszulki. Nie mogę oderwać wzroku od jego pleców. Blizna na twarzy nie jest jedyna, bo jego tył jest równie pokiereszowany. Mam łzy w oczach na myśl jak wiele wycierpiał. Jesteśmy tak bardzo podobni.

- Wiem skrzacie, że tutaj jesteś.- Mówi

Zawsze wie. Mam wrażenie, że nie ma momentu, w którym byłby nieświadomy swojego otoczenia. Dostrzega moje spojrzenie błądzące po jego odsłoniętym ciele i zastyga. Mogę łatwo odczytać, że teraz zastanawia się czy przypadkiem jego wygląd nie przypomina mi o moich własnych przeżyciach.

- Lepiej będzie, jeśli się ubiorę - Sugeruje i już rusza w kierunku schodów, kiedy w końcu reaguję.

Dotykam jego ramienia i kręcę głową na nie. Rozglądam się za kartką i długopisem, które służą nam do rozmów. Dostrzegam je na blacie, więc piszę

Jeśli to z mojego powodu, to nie rób tego. Jesteś w swoim domu.

- Jesteś pewna, że ci to nie przeszkadza?

BRATVA Zabiję dla niej. Tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz